Reklama

Feio: Nie ma czasu na lamentowanie. Kolendowicz: Duma za reakcję po przerwie

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

28 marca 2025, 23:42 • 3 min czytania 15 komentarzy

Zarówno Goncalo Feio, jak i Robert Kolendowicz mieli sporo do powiedzenia na konferencji prasowej po meczu Legii Warszawa z Pogonią Szczecin. Mimo że obie drużyny potrafiły wypracować sobie dobre sytuacje, na stadionie przy Łazienkowskiej nie obejrzeliśmy ani jednego gola.

Feio: Nie ma czasu na lamentowanie. Kolendowicz: Duma za reakcję po przerwie

 – Chcieliśmy dać ludziom dobrą energię w postaci trzech punktów. Mówię nie tylko o kibicach, którzy są z nami, ale też o pracownikach klubu. Wiem, że przez ostatnie dwa tygodnie były tu trudne chwile, przez stratę Maćka Szewczyka. To jest to, co nas wszystkich boli w szatni. Dopiero później są inne sprawy, jak zwycięstwa i gra. Wracając do piłki. W pierwszej połowie we wszystkich fazach gry byliśmy w stanie dominować Pogoń. Powinniśmy strzelić bramkę – i to nie jedną. Wiemy, że Pogoń jest bardzo konsekwentna w fazie przejściowej, ale nie udokumentowaliśmy naszej pierwszej dobrej połowy bramką – ubolewał Feio, cytowany przez pogonszczecin.pl.

Goncalo Feio i Robert Kolendowicz po meczu Legia – Pogoń

 – W drugiej połowie obraz gry nie był taki sam. Był bardziej wyrównany. My mieliśmy swoje momenty, a Pogoń miała ich więcej. I lepiej kończyła mecz. To było spowodowane tym, że nasze zmiany niewiele wniosły. Nie wskazuję zmienników jako winnych, natomiast nie miałem poczucia, że zmiany nas wzmocniły. Wręcz przeciwnie. Pogoń pod naszym pressem zmieniła z 4-2-4 na 4-3-3. Przy tym drugim ustawieniu nie byliśmy w stanie skutecznie im przeszkadzać. To dało im więcej – p0dkreślił Portugalczyk.

 – Dużo mówiło się o grze obronnej Legii, o stracie bramek. I może Pogoń miała sytuacje, potrafiliśmy zachować czyste konto. Ta praca w obronie została zrobiona, bo najgroźniejszą okazję Pogoń miała po strzale zza pola karnego. W drugiej połowie wiele rzeczy funkcjonowało nieco gorzej z naszej strony. Myślę, że ogólnie byliśmy bliżej zwycięstwa. Szczególnie po pierwszej połowie nie powinniśmy schodzić do szatni z 0:0. W środę gramy o trofeum, nie ma czasu na lamentowanie. W środę trzeba wejść z energią i awansować do finału Pucharu Polski – podsumował Feio.

Kolendowicz znajdował się w trochę lepszym humorze. – W moim odczuciu byliśmy świadkami dobrego meczu. Było to spotkanie o dwóch twarzach. W pierwszej połowie Legia była drużyną lepszą. Mówiłem o tym na konferencji przedmeczowej, że będziemy chcieć utrzymywać się przy piłce, a w tej części gry robiliśmy to zbyt rzadko. Jestem jednak dumny z drużyny, z jej reakcji w przerwie i tego, jak wyglądaliśmy w drugiej połowie meczu. To była taka Pogoń, która mi się podoba. Zespół, który gra piłką, kreuje, stwarza okazje – komentował trener Portowców.

Reklama

 – Dumny jestem też z tego, że zagraliśmy “na zero”. Po pierwszej połowie chyba nikt nie spodziewał się, że uda nam się zakończyć to spotkanie bez straty gola. Ale nasze “box defending” było na wysokim poziomie. Widzieliśmy dobrą postawę Cojocaru, który kilka razy nam pomógł. W drugiej połowie to my stworzyliśmy lepsze okazje. Mieliśmy słupek, a kilka razy zabrakło nam ostatniego podania, momentów, w których normalnie jesteśmy nieźli. To cenny punkt. Zremisować w takim meczu, po takiej pierwszej połowie, to coś dużego. Dziękuję także kibicom, którzy bardzo nam pomagali. Byli słyszalni na boisku i słowa uznania dla nich – dodał Kolendowicz.

Pogoni i Legii będzie już bardzo trudno o europejskie puchary poprzez ligę. Jeszcze przed meczami pierwszej trójki w tej kolejce, strata szczecinian do trzeciego miejsca wynosi sześć punktów, a Legii aż dziewięć. Dla jednych i drugich ostatnią szansą na uratowanie sezonu jest zdobycie Pucharu Polski.

CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

“Możemy remis?”, spytało Zagłębie. “Nie możecie”, odpowiedział Raków

Paweł Paczul
128
“Możemy remis?”, spytało Zagłębie. “Nie możecie”, odpowiedział Raków