Kiedy Pogoń Grodzisk Mazowiecki osiąga spektakularne rezultaty i pędzi do I ligi, jej trener i prezes śmiertelnie pokłócili się o premie meczowe. Marcin Sasal wylicza, że klub oferuje jego zawodnikom 130 złotych na głowę za wywalczony punkt. – To niepoważne – grzmi na konferencji prasowej, uderzając w zarząd klubu. Prezes Marek Finkowski odpowiada szkoleniowcowi w komentarzu na Facebooku, a dzisiaj mówi nam: – Przez trenera wylądowałem dzisiaj na SOR. Nigdy nie spotkałem się z tym, żeby trener mnie publicznie w ten sposób obrażał…
58 punktów w 23 meczach. Osiemnaście zwycięstw, cztery remisy, jedna porażka. I to wszystko osiągnięte jako beniaminek II ligi. Rezultaty mówią same za siebie – Pogoń Grodzisk Mazowiecki to dziś jedna z największych rewelacji sezonu w polskiej piłce. Skromny klub spod Warszawy ma dziesięć punktów przewagi nad trzecią pozycją i trudno wyobrazić sobie sytuację, w której nie kończy sezonu awansem. W sobotę zespół Marcina Sasala wywalczył w Puławach dziesiąty komplet punktów w delegacji. Po meczu na konferencji prasowej szkoleniowiec wytoczył działa we władze klubu.
– Walczę o premię dla drużyny. Umiem liczyć. Premia zaproponowana przez prezesa i zarząd dla tych chłopaków jest niepoważna. Wychodzi około 130 złotych dla zawodnika za zdobyty punkt w tak trudnej lidze. (…) To nie jest dla nas, to dla klubu, miasta. Poprosiłbym, żeby wszyscy się nad tym zastanowili i docenili tych chłopaków.
Pogoń Grodzisk Mazowiecki – walka o premie
W komentarzach pod transmisją na Facebooku klubu zawrzało do tego stopnia, że do słów szkoleniowca odniósł się sam prezes.
Marek Finkowski skomentował (pisownia oryginalna): – Słabe to jest, że Trener publicznie, na konferencji pomeczowej porusza sprawy finansów klubu, Pogoń żadnych zaległości nie ma. Płaci tyle ile jest w stanie i na ile się umówi i zawsze terminowo. Wyliczanki dotyczące premii to temat dla matematyka, a jedynymi osobami w Klubie którzy pracują społecznie, bez żadnych wynagrodzeń jest prezes i pozostali członkowie Zarządu.
Odpowiedź Sasala przyszła bardzo szybko (znów pisownia oryginalna): – Prezesie, nie odbierając telefonu, unikając rozmowy,lnie dotrzymując kolejnego terminu do ustalenia premii na 15.03.2025 który Pan przekłada od grudnia zrzucając wszystko na niedostępność burmistrza prowokuje Pan sytuację w szatni. Ja jako szef drużyny mam obowiązek się o to upomnieć dla tych chłopaków zostawiających zdrowie na boisku. Pana guru z Pruszkowa na którym się Pan wzoruje ( niestety) za awans do 1 ligi wypłacił zespołowi 3 razy tyle. My nie chcemy pieniędzy z podatków mieszkańców. Po awansie do 1 ligi klub otrzyma ponad 2 miliony złotych z praw tv i sponsora. Jeśli 15 % to dużo- to za chwilę klub nie będzie miał nic. Słabe to jest uleganie naciskom politycznym i wpływanie na Pana. Zaległości? Czy napewno Pan mi niczego nie zalega?
Choć drużyna osiąga spektakularne wyniki, w gabinetach – jak widać – wrze. Od ludzi związanych z Pogonią słyszymy, że w lutym, czyli stosunkowo niedawno, została wypłacona zaległa premia za awans z III do II ligi w wysokości 100 tysięcy złotych do podziału na całą drużynę. Na obecny sezon przygotowano identyczną kwotę. Miała być ona wypłacona w przypadku utrzymania się w II lidze. Nikt we władzach klubu nie myślał realnie o tym, że Pogoń może zamieszać się w walkę o awans.
źródło: 90minut.pl
A tak się dzieje, co więcej – zespół z Grodziska Mazowieckiego ma taką przewagę, że tylko kataklizm mógłby odebrać mu grę na zapleczu Ekstraklasy w sezonie 25/26. W obliczu tak spektakularnych rezultatów jasne stało się, że trzeba bardziej docenić chłopaków wykręcających wynik ponad stan. Władze klubu zaproponowały więc kolejne sto tysięcy złotych za awans, na co – stając w imieniu szatni – nie chce zgodzić się Marcin Sasal. Szkoleniowiec wziął do ręki kalkulator, podzielił zaproponowaną kwotę na wszystkich piłkarzy oraz zdobytą liczbę punktów i wyszło mu z tego, że jedno oczko zostało wycenione przez działaczy na 130 złotych dodatkowej gotówki. Jako że kwota jest stała, to z każdym kolejnym zdobytym punktem ta proporcja będzie jeszcze mniej korzystna dla piłkarzy.
To, jak słyszymy, jedyne premie, na które zawodnicy Pogoni mogą liczyć. Nie mają klasycznych premii meczowych, obowiązują ich jedynie pensje, na jakie dogadali się przy podpisywaniu kontraktów. Szatnia nie domaga się też, żeby ewentualne nagrody były wypłacane od razu po sezonie. Twierdzi, że może poczekać, a przecież pieniądze w klubie się znajdą, bo gra w I lidze to o wiele większe środki z tytułu praw telewizyjnych i od sponsora tytularnego, a także znacznie szersze możliwości na pozyskiwanie nowych współprac marketingowych. – Chcemy tylko uczciwego podziału pieniędzy, które pojawią się w klubie po awansie – słyszymy z otoczenia szatni. Drużyna czuje się tym bardziej niedoceniona, że w lidze przebija nawet prawdziwych krezusów z Wieczystej, która jeszcze niedawno więcej płaciła za motywowanie drużyn przeciwnych (!) niż Pogoń swoim piłkarzom za ewentualny awans (piłkarze KSZO Ostrowiec i Podlasia Biała Podlaska mieli otrzymać od niej w 2023 roku po 150 tysięcy złotych).
Trener Sasal nie chce z nami rozmawiać. Twierdzi, że wszystko, co miał do powiedzenia, padło już na konferencji prasowej. Z kolei Marek Finkowski, prezes klubu, nie kryje rozżalenia. Myśli o rezygnacji. W poniedziałek w pierwszej części dnia wylądował na SOR.
– Przede wszystkim wydaje mi się, że to niedopuszczalne, żeby poruszać sprawy finansowe klubu na konferencji prasowej po meczu. Premie wynoszą obecnie 2,5 tysiąca złotych na drużynę od punktu. Po zwycięstwie wychodzi 7,5 tysiąca złotych do podziału.
– To kwota na całą kadrę meczową?
– Tak. Piłkarze później sami dzielą się w zależności od tego, ile minut zagrali. Mówiłem zespołowi, że jeśli uda pozyskać się jeszcze jakiegoś sponsora, to jeszcze je podwyższymy. Ale na razie nie mogę tego zrobić.
– Chętnie bym dał jeszcze dwa razy więcej, bo jestem społecznym prezesem, cały zarząd jest zresztą społeczny, my nie pobieramy żadnych pieniędzy za naszą działalność. Wszystko, co pozyskamy, jest dla klubu. Mamy określone możliwości. Nigdy nie było u nas opóźnień. Wszyscy dostają na czas to, na co się umówiliśmy i co spisaliśmy na kontrakcie. Uważam, że to jest najważniejsze. A premia to dodatkowa sprawa, zależna od pieniędzy sponsorskich. Co ja mogę powiedzieć? Wszystko jest ustalane wewnętrznie i dlatego nie rozumiem… Trener jest znany z tego, że ma swoje cele w tym, żeby takie rzeczy wywlekać…
– I to jeszcze mówić takie rzeczy w Puławach, gdzie są duże zaległości w płatnościach i niektórzy nie dostają pieniędzy po pięć miesięcy? Tam trener wywleka publicznie, że za małe premie? To zupełnie bez sensu.
– Około 400 złotych premii za zwycięstwo – taka kwota działa motywacyjnie?
– Polonia Bytom płaci drużynie pięć tysięcy za wygrany mecz, tak mi przekazał dyrektor Stefankiewicz. To chyba nie jest z nami tak źle. Co by nie było, płacimy tyle, ile nas stać. Przecież ja nie jestem sponsorem, sam muszę te pieniądze załatwić. Efekt takiego podejścia trenera jest taki, że wylądowałem dzisiaj na SOR. Nigdy nie spotkałem się z tym, żeby trener mnie publicznie w ten sposób obrażał…
– Już wszystko dobrze?
– Tak. Dostałem takiego nadciśnienia, że musiałem stawić się w szpitalu, jestem w tej chwili pod obserwacją. W środę mamy zebranie zarządu i nie wiem, czy nie zrezygnuję. Niech to się dalej toczy samo. Poświęciłem temu klubowi dwadzieścia lat, ale widzę, że przez jedną osobę będę musiał dać sobie spokój…
– Dla mnie to wielki cios. Przecież mógłbym powiedzieć „tak, będziecie mieli”, ale jakby później tych środków brakowało, to co bym powiedział? Wyszedłbym na głupka. Zawsze wolę deklarować to, na co klub w danym momencie stać, żeby móc się później z tego wywiązać. Jeśli w klubie pojawi się więcej pieniędzy, to zawodnicy z tego skorzystają, co trzy razy powtarzałem na spotkaniu z drużyną. Na dzisiaj tyle mogę obiecać, bo na tyle nas stać.
– W pierwszej lidze zarobicie dużo więcej z kontraktu telewizyjnego, od sponsora tytularnego i innych sponsorów. Gdyby piłkarze nie grali ponad stan, klub nie miałby tych środków. Czy nie warto ich za to lepiej nagrodzić?
– Dostaniemy 1,5 miliona złotych więcej na cały rok, które zostaną skonsumowane na wyższe wynagrodzenia zawodników, trenerów i wszystko inne, bo w pierwszej lidze są większe koszty, nawet jeśli chodzi o obsługę transmisji telewizyjnej. Wydaje mi się więc, że po awansie musielibyśmy jeszcze więcej dołożyć. Mogę tylko obiecać, że staram się załatwić większe pieniądze. Jeśli załatwię, to będą. Nie mamy dużego sponsora i niestety jest jak jest. Mam nadzieję, że będzie lepiej…
WIĘCEJ O NIŻSZYCH LIGACH:
- Umowa na kolesiostwo. Patologia w Sandecji trzyma się mocno!
- Szanuj sponsora swego, bo możesz mieć żadnego. Problemy Świtu Ćmielów
- Wisła Puławy zaczęła spłacać półroczne zaległości i wraca do gry [NEWS]
Fot. newspix.pl