To nie tylko zgrupowanie z najłatwiejszymi rywalami w historii reprezentacji Polski, ale także ścisła czołówka europejska w temacie przedłużonych weekendów, w których jakakolwiek kadra mierzyła się z najsłabszymi przeciwnikami w odstępie kilku dni. Już raz Michał Probierz stracił punkty w takiej sytuacji – z Mołdawią. Jeśli powtórzyłby to z Maltą (a przebieg meczu z Litwą daje na to “nadzieję”), zostałby pierwszym szkoleniowcem w historii, który zawalił dwa najbanalniejsze zgrupowania z możliwych.
Reprezentacja Polski ma jedną z najłatwiejszych par w historii europejskiej piłki
W całej historii wszystkie europejskie reprezentacje razem wzięte miały łącznie kilka tysięcy zgrupowań, w których mierzyły się z dwoma rywalami w odstępie kilku dni. Czasem są to zestawy trudne. Na przykład w 1999 roku Janusz Wójcik w ciągu niecałego tygodnia walczył z liderującą w grupie eliminacji Euro Szwecją, a następnie z Anglią.
Ostatnio jednak dość często przytrafiają się nam zestawy przeraźliwie nudne. W 2019 roku w zagraliśmy w trakcie jednego zgrupowania z Łotwą i Macedonią. Półtora roku temu Probierz zaczął od potyczek z Wyspami Owczymi i Mołdawią. A teraz mamy Litwę i Maltę.
Najłatwiejsza para meczów naszej kadry w historii
Na potrzeby tekstu Wojciecha Górskiego sprawdziłem, kiedy Polska miała najsłabszą parę rywali w meczu o punkty w odstępie kilku dni. Nie liczę sumy rankingu Elo dwóch kolejnych przeciwników, bo wtedy pierwsze sześć miejsc zajmują pary z udziałem San Marino, nawet jeśli drugi zespół nie był wcale łatwy, na przykład byli nim Węgrzy. Dlatego też, licząc siłę rywali, posłużyliśmy się współczynnikiem silniejszego z dwójki przeciwników. Liczby potwierdzają, że nigdy dotąd nie mieliśmy tak słabych dwóch rywali z rzędu.
Nudni rywale dla nudnej kadry. Reprezentacja, która nie ekscytuje
„Ekscytujące” przygotowanie do meczu z Litwą kazały mi zadać sobie pytanie, jak wysoko stoi para naszych najbliższych rywali na liście najsłabszych zestawów wszystkich europejskich reprezentacji w całej historii. Odrzucam oczywiście mecze towarzyskie, ale pominąć muszę także Ligę Narodów. Starcia jej Dywizji D zdominowałyby bowiem całą czołówkę listy. W jesienne wieczory mierzyły się ze sobą w jednej grupie San Marino, Liechtenstein i Gibraltar. Same spotkania tej jednej grupy zajęłyby całe podium klasyfikacji.
Dlatego pomijam zarówno mecze towarzyskie, jak i spotkania Ligi Narodów. Pozostają zatem wyłącznie dwa kolejne mecze z różnymi rywalami w ramach eliminacji do wielkich turniejów, bo w ich finałach nie gra się ze najsłabszymi krajami kontynentu, a nawet jeśli – to nie gra się dwóch takich meczów pod rząd.
Najłatwiejsze weekendy w historii europejskiej piłki
Wysoko, bo na trzynastym miejscu, znajduje się w zestawieniu debiutancki weekend Michała Probierza, w którym mierzył się z Wyspami Owczymi i Mołdawią. Z tymi samymi rywalami w tej samej grupie eliminacyjnej walczyła też Albania.
Kolejny zestaw to para, w której przeciwnicy nie są najsłabsi w historii, ale za to różnica klas między zespołami jest zdecydowanie największa. W październiku 2016 roku Portugalia grała się w odstępie trzech dni z Andorą i Wyspami Owczymi. Oba spotkania drużyna Fernando Santosa wygrała 6:0. Andre Silva czterokrotnie trafił do siatki rywali, a Cristiano Ronaldo strzelił pięć bramek.
W eliminacjach do mistrzostw świata w Katarze wyjątkowo słabych rywali z ostatnich dwóch koszyków trafili Turcy, Norwegowie, Holendrzy i Czarnogórcy. Kalendarz ułożył się im tak, że prawie bez przerwy ktoś z nich grał w odstępie kilku dni z jednym lub drugim autsajderem. W efekcie pięć par tej grupy dominuje w środku listy. To dość wyjątkowa sytuacja, bo zazwyczaj, gdy w jednej grupie znajdowały się dwie wybitnie odstające in minus drużyny, każdy starał się terminarz ułożyć tak, by nie grać z nimi w kolejnych rundach spotkań. Znacznie korzystniejsze jest bowiem połączenie takiego półtreningowego meczu z trudniejszym spotkaniem w trakcie jednego zgrupowania.
Na zakończenie poprzednich eliminacji Łotwa, choć sama nie była tuzem futbolu, mierzyła się w jeden weekend z Wyspami Owczymi i Andorą.
Pary rywali jak z Dywizji D
Na szóstej lokacie najłatwiejszych zgrupowań eliminacyjnych w historii mamy naszą obecną ekscytującą parę litewsko-maltańską. Ostatnie miejsce podium zajmuje Norwegia, która w ostatnich kolejkach kwalifikacji Euro 2020 grała z Wyspami Owczymi i Maltą. Drużyna Sørlotha miała szczęście do terminarza, bo żaden inny zespół jej grupy nie doznał zaszczytu mierzenia się z oboma tymi przeciwnikami w jednej przerwie reprezentacyjnej.
Iver Fossum w meczu z Maltą
Jedyna w czołówce para sprzed 2016 roku to Szkocja z Estonią i Wyspami Owczymi. Drużyna Craiga Browna wykorzystała pod koniec ubiegłego stulecia fakt, że wylosowano jej aż dwóch rywali z najsłabszego koszyka i to, że jako jedyna zagrała z nimi w krótkim odstępie czasu. W obu spotkaniach zwyciężyła zaledwie jedną bramką, męcząc się niemiłosiernie, ale dokładając cegiełkę do awansu do baraży, w których ostatecznie poległa z Anglią.
Zdecydowanie najłatwiejszy weekend w historii mieli Węgrzy cztery lata temu w pamiętnej „polskiej” grupie. Nie wiem, czy PZPN był wtedy bardziej rozsądny niż obecnie i w negocjacjach terminarza celowo unikał tak nudnych terminów, ale faktem jest, że Madziarzy jako jedyni grali wtedy odstępie trzech dni tylko z San Marino i Andorą, czyli najsłabszymi z najsłabszych europejskich reprezentacji. Węgierska federacja była jednak na tyle rozsądna, by oba te spotkania rozgrywać na wyjeździe, a nie zanudzać swoich kibiców w Budapeszcie.
Najczęściej w taki weekend faworyt gromi swoich rywali
Co łączy wymienione zestawy meczów? Otóż: we wszystkich faworyci okazywali się zdecydowanie lepsi od obu swoich nisko klasyfikowanych rywali. We wszystkich poza parą Łotwy oraz… debiutem Probierza, który nie poradził sobie z Mołdawią! Przy czym trzeba zauważyć, że Łotwa w 2017 przeciwników miała wybitnie słabych, ale sama nie była dużo lepsza, a w wyjazdowym meczu z Wyspami Owczymi nawet niekoniecznie była faworytem. Dlatego remis 0:0 w starciu akurat tej pary nie dziwi.
Wszystkie pozostałe mecze powyższego zestawienia europejscy słabeusze przegrywali, poza remisem Polski z Mołdawią w 2023 roku na Stadionie Narodowym! Gdyby to się powtórzyło, najnudniejszy weekend reprezentacji może stać się nieoczekiwanie jednym z najbardziej interesujących. Szkoda, że nie pod takim względem, pod jakim byśmy oczekiwali. Nasz selekcjoner był w sobotę blisko utraty punktów już w spotkaniu z Litwą. Rykoszet po strzale Roberta Lewandowskiego i świetna parada Łukasza Skorupskiego uratowały nas przed kompromitacją.
Kiedy jednak spojrzymy na zestawienie najłatwiejszych weekendów w historii, widzimy że reprezentacje, który wygrywały w ich trakcie oba spotkania, strzelały zazwyczaj dość pokaźną liczbą goli. Albania strzeliła ich łącznie pięć, a wszystkie pozostałe zwycięskie kraje nawet więcej. Daleko nam do Portugalii, która pokonała bramkarza przeciwników aż dwanaście razy.
Probierz przed szansą na historyczny wyczyn
Jeśli zatem z Maltą nie wygramy, do Probierza należeć będą dwie z trzech wpadek zaliczonych podczas najłatwiejszych zgrupowań w historii europejskiej piłki. A nawet jeśli w poniedziałek zwyciężymy, to jeśli nie strzelimy co najmniej czterech bramek, zostaniemy najmniej bramkostrzelną kadrą spośród tych, które wygrały oba mecze podczas takich długich weekendów.
Znów – podobnie jak w piątkowym spotkaniu, niewiele można zyskać, a bardzo dużo stracić. Wsłuchując się w komentarze kibiców, po stronie korzyści z ewentualnej wpadki można niestety wymienić ewentualną zmianę selekcjonera. Przypomnę, że Fernando Santos prowadząc Azerbejdżan właśnie przegrał 0:3 z Haiti, a z siedmiu dotychczasowych spotkań przegrał wszystkie poza jednym remisem z Estonią.
Pytanie brzmi zatem, czy ktoś kto wybrał Fernando Santosa i Michała Probierza teraz nagle wybierze dobrze i czy nie lepiej zaczekać na decyzję nowego prezesa PZPN latem? Jeśli tak, to chyba jednak lepiej żebyśmy z Maltą wygrali.
WIĘCEJ NA WESZŁO PRZED MECZEM POLSKI Z MALTĄ:
- Słabe drużyny Europy. Dzieje reprezentacyjnych chłopców do bicia
- Cała prawda o kadrze: Probierz to kolega Kuleszy, dlatego ma pracę
- Paczul: 1:0 z Litwą załatwiłby miś Yogi. Probierz nic nie zbudował
- Do jedenastu razy sztuka? A gdzie tam! Analiza rzutów rożnych Polaków
Fot.: Newspix.pl