Dzisiaj odbyła się pierwsza konferencja prasowa z udziałem nowego właściciela Pogoni Szczecin, Alexa Haditaghiego. Przy stole pojawił się też jego najbliższy współpracownik, Tan Kesler, na papierze nowy wiceprezes i dyrektor zarządzający. Padło wiele ciekawych zdań, jak to w przypadku ekscentrycznego Irańczyka do tej pory bywało i bywać pewnie będzie.
Najpierw dostaliśmy informację, że walne zgromadzenie akcjonariuszy przyjęło rezygnację wiceprezesa Karola Zaborowskiego, oraz że rezygnację złożył dziś prezes zarządu Nillo Effori. W konsekwencji powstał nowy pięcioosobowy zarząd: Alex Haditaghi (prezes zarządu), Tan Kesler (wiceprezes) oraz Liz Soutter (prywatnie żona Nilo Efforiego), Piotr Derkowski i Rafał Chlasta.
Alex Haditaghi i Tan Kesler – powitalna konferencja prasowa w Pogoni Szczecin
– Chcę porozmawiać o rzeczach z ostatnich kilku dni, które są wzruszające. Ktoś z was wysłał mi plik audio z piosenką śpiewaną przez 6-letnią dziewczynkę. To był hymn Pogoni. Ktoś wysłał mi też list od 11-latka, też wzruszający. Chciałbym zwrócić się przede wszystkim do nich, do tych dzieci, że to moja odpowiedzialność, żebyśmy mogli być dumni z osiągnięć drużyny w najbliższych latach. Tu apel do tego chłopca: nie poddawaj się, tak jak my nie będziemy się poddawać. Ja się nigdy nie poddaję, jeśli chodzi o rzeczy, w które wierzę. Nie możemy rezygnować z naszych marzeń – zaczął Haditaghi w swoim stylu, czyli bardzo pompatycznie i rozwlekle.
– Wszyscy pytają, dlaczego Polska, dlaczego Pogoń Szczecin? Bo wasz kraj zrobił świetną robotę w futbolu. Liga jest czysta, konkurencyjna, każdy może wygrywać. Miasto jest piękne, a baza kibicowska jest w topowej trójce w Polsce. Mimo że Pogoń nie zdobyła mistrzostwa, kibice zawsze się pojawiają i mają nadzieję na lepsze jutro. Tej pasji nie da się zastąpić. Chcemy być tego częścią. Jestem kimś, kto miał biedne początki. Wiem, co to znaczy. Jestem dowodem na to, że wszystko jest możliwe, jeśli jesteśmy trochę szaleni i mamy marzenia. (…) Rozmawiałem z innymi klubami, ale moje serce zostało tutaj. Zerwaliśmy negocjacje gdzie indziej. Cieszę się, że mogę tu być. (…) Mamy wiele problemów do rozwiązania, ugasiliśmy już kilka pożarów, a w ciągu 3-6 następnych miesięcy ugasimy kolejne – dodał.
Problem nie z przychodami, a z wydatkami
Zapytano go, czy ma jakieś plany biznesowe związane z regionem, nie licząc samej Pogoni.
– Jestem kawalerem, nie mam żony, nie mam dzieci. Dla mnie życie wyglądało trochę inaczej. Zostało mi 20-30 lat. Jeżeli ma się 400 milionów czy miliard, nie zmienia to wiele. Mnóstwo ludzi uważało, że jestem szalony, skoro założyłem schronisko dla zwierząt w Kanadzie. Ale robiłem i robię to nadal, bo to kocham. Jeśli chodzi o Pogoń, chciałem być właścicielem klubu piłkarskiego w dużej i znaczącej lidze, bo uwielbiam rywalizować. Uwielbiam takie kluby jak Chelsea, patrzę na Legię. Jeśli chodzi o możliwości biznesowe w Polsce, jestem na to otwarty. Pogoń nie ma problemu z przychodami. Ma problemy z wydatkami – uważa Irańczyk.
– Z właściwym zarządem jesteśmy w stanie to odwrócić i sprawić, żeby to był dochodowy biznes. Nigdy nie mówię “nigdy”. Jeśli za 3-4 lata uświadomię sobie, że w Polsce jest na przykład niewystarczająca liczba hoteli, otworzę hotel. Dowiedziałem się też, że jest tutaj ciekawa grupa start-upów technologicznych. Takie rzeczy mnie interesują. Mam zaszczyt i przywilej być jednym z osiemnastu właścicieli klubu Ekstraklasy. To wzruszające doświadczenie, prawdopodobnie jedno na całe życie. Pogoń została założona w roku, w którym urodziła się moja mama. To dla mnie ważne, bo mama wychowywała mnie w samotności. Ten klub piłkarski będzie działać dalej, po tym jak odejdę, za 50 lat czy więcej. Dalej będzie przedłużał swoje istnienie, Pogoń jest czymś większym niż każdy z nas, niż wszystko inne. Biznes nie jest zatem moim celem. Wiem, co się stało z tureckim inwestorem Sabrim Bekdasem. Wiem, że złamał wasze serca. Ale to nie ten sam scenariusz. To inna sytuacja, inna osoba, inne cele w życiu – zapewnił Haditaghi.
Tan Kesler i Alex Haditaghi na stadionie Pogoni Szczecin.
W końcu do głosu doszedł także wiceprezes Tan Kesler, który wcześniej działał w Hull City. – Będziemy tak transparentni, jak to możliwe. Pochodzę z Turcji, pracowałem w Anglii, więc mam porównanie. Byłem pod wrażeniem tego, co dzieje się na stadionie Pogoni. Kiedy trzy miesiące temu pierwszy raz to wszystko zobaczyłem, pomyślałem, że chcę być tego częścią – powiedział.
– Zaufanie jest ważne. Obserwujemy wielu polskich i zagranicznych piłkarzy. W klubach piłkarskich ważne są też więzi. Żeby je stworzyć, nie można nagle zmieniać dużo. Strategiczne zmiany trzeba wprowadzać wtedy, kiedy wszyscy dobrze się czują. Zmiana ma być sojusznikiem, nie przeciwnikiem. Będziemy się dostosować, będziemy walczyć o topową trójkę i puchary. Proszę o wsparcie – dodał.
Neymar zawita do Szczecina?
Jednym z głównych tematów konferencji była sytuacja finansowa klubu. Odniósł się do niej Alex Haditaghi. – Musimy pozbyć się zadłużenia w postaci 60 mln złotych. Ale obiecuję, że za pół roku będzie już lepiej. Będziemy sprawdzać, dlaczego płacimy pewne kwoty za określone usługi i zastanowimy się, czy nie możemy uzyskać czegoś taniej. Mamy dużą stertę rachunków. Będziemy je sprawdzać. (…) Będziemy też wpisywać w budżecie rzeczy, które możemy zagwarantować. Bez wpisywania Pucharu Polski czy miejsca w pierwszej trójce jak poprzednicy. (…) Nie chcę pożyczek. Chcę, żebyśmy zwiększyli kapitał tej organizacji. Mamy w tej chwili problemy z licencją. Jeśli nie spłacimy 6-7 mln zł do 31 marca, nie będziemy w stanie grać w europejskich pucharach. Chcemy też dać gwarancje zawodnikom, żeby mieli w pełni opłacone rachunki. Możliwe, że zmienimy też opłacanie premii, które do tej pory piłkarze wystawiali na fakturach w grudniu. Musimy to zoptymalizować – zadeklarował.
Pogoń chce zagrać półfinał Pucharu Polski w Szczecinie. Znamy odpowiedź Puszczy
Pokusił się też, a jakże, o barwne porównanie: – Wyobraźmy sobie, że mamy pięknego psa lub kota, który ma pasożyty. Nie wyłapujemy tych najmniejszych, tylko skupiamy się najpierw na tych największych, które wysysają krew. Potem przechodzi się do mniejszych i tak będę działał w Pogoni.
I rozmarzył się: – Będziemy starali się rozbudowywać Biznesową Dumę Pomorza. Wyobraźmy sobie sprowadzenie do Szczecina kogoś z Brazylii, na przykład Neymara, albo przedstawicieli z Premier League na śniadania biznesowe. To jest możliwe. To byłaby wielka korzyść dla członków tego klubu. (…) Jedną z dróg są partnerstwa z dużymi klubami, na przykład w kontekście meczów towarzyskich w wielkich miastach. Jednym z zadań Nilo jest zorganizowanie meczów towarzyskich tutaj z topowymi drużynami z całego świata. Mamy również plany dotyczące wypożyczania piłkarzy i partnerstwa z akademiami. Wyobraźmy sobie, ile by to znaczyło dla miasta, gdyby mogły tu zagrać takie kluby jak Santos, Flamengo czy Manchester United.
Nilo Effori nie znajduje się już w zarządzie Pogoni Szczecin, ale nadal ma działać dla klubu.
Maminsynek
Co do jego codziennej obecności w klubie, stwierdził: – Chciałbym być na wszystkich domowych meczach, ale większość mojego wsparcia będzie polegać na mentoringu i wspieraniu klubu.
Przeprowadzki do Szczecina na stałe nie planuje ze względu na swoją matkę. – Moja mama mieszka w Kanadzie, ma problemy zdrowotne, jeździ na wózku. Można powiedzieć, że w pewnym sensie jestem maminsynkiem. Gdybym mógł przekonać mamę, żeby przeprowadziła się do Europy, Szczecin byłby świetnym miejscem. W tej chwili jednak Kanada jest moim domem – nie ukrywa Haditaghi.
Nie mogło zabraknąć wątku Kavali, w której wcześniej działał i w której działo się naprawdę wiele, co niedawno opisaliśmy. Oczywiście Irańczyk nie zgadza się z zarzutami, że nie dał tam rady. – Jeśli chodzi o Kavalę, to była bardzo dobrze prowadzona organizacja. Spłaciliśmy wszystkich zawodników. Ostatnio 7-8 z nich pojawiło się w mediach społecznościowych i mówili, jak świetnie funkcjonował ten klub i jak ich traktowaliśmy – komentował.
– Nie reprezentuję jakiegoś tajemniczego funduszu czy inwestorów z Czeczenii. Każdy dolar to moje ciężko zarobione pieniądze, dla których musiałem sporo poświęcić. Często nie ma mnie w domu, przez 4-5 miesięcy nie widzę mojego psa czy mojej matki, ponieważ ciężko pracuję. Jeżeli ktoś mnie nie lubi za to, co mówię, to trudno. Jestem wyważoną osobą, ale jeśli ktoś atakuje to, w co wierzę, będę się bronił. Nie odniosłem sukcesu w biznesie dlatego, że byłem szalony, ale miałem szczęście. Prowadzę biznesy od ponad dwudziestu lat, a gdy zaczynasz od zera, widzisz wiele w swoim życiu – podkreślił.
I dodał, zapowiadając, że członkowie zarządu będą bezpośrednio powiązani z klubem: – Odniosłem sukces w biznesie w dużej mierze dlatego, że zatrudniałem ludzi, którzy są mądrzejsi ode mnie. Prowadziłem w życiu 12 firm. Pięć z nich odniosło sukces, ale z siedmioma poniosłem klęskę. Miałem więcej porażek niż sukcesów. Trzeba zatrzymywać topowych ludzi. Tan ma być częścią tej organizacji na lata. Będzie miał udział finansowy w klubie poprzez nową emisję akcji i myślę, że tak samo stanie się z Nilo i Liz. To będą znaczące udziały, nie pół procenta czy jeden procent.
Mroczek w radzie nadzorczej, Mowlik doradcą?
Zadeklarował także gest dobrej woli względem Jarosława Mroczka, z którym przecież nie raz i nie dwa mocno się pożarł w trakcie rozmów. – Pan Mroczek przez wiele lat pracował dla dobra Pogoni i zasługuje na uznanie. Poprosiłem Tomasza Brzozowskiego o rozszerzenie naszej rady nadzorczej i kiedy w kwietniu się to stanie, zaproponuję miejsce w radzie panu Mroczkowi – zapowiedział Haditaghi.
Jarosław Mroczek jeszcze będzie miał coś do powiedzenia w Pogoni Szczecin?
W przybyciu nowych właścicieli do Pogoni maczał palce Mariusz Mowlik, czyli agent m.in. Przemysława Frankowskiego. Prezes Portowców nie ukrywa, że jednokrotny reprezentant Polski może mieć wpływ na ruchy kadrowe w klubie. – Mariusz Mowlik jest moim przyjacielem, który doprowadził nas do tej okazji. Reprezentuje wielu piłkarzy, prowadzi udany biznes i myślę, że będzie doradcą dla Tana. Jeśli pojawi się jakaś transferowa okazja, będziemy mieli zaufanie do Mariusza pod tym względem – stwierdził.
Kesler: – Mamy budżet i będziemy starali się go przestrzegać. Chcemy sprowadzać zawodników, którzy są głodni sukcesu i od razu będą tu rywalizowali o pierwszy skład. Nie zamykamy się także na transferowe okazje. Nie zamierzamy jedynie szkolić zawodników na miejscu i zarabiać na ich sprzedaży.
Haditaghi: – Musimy mieć głębszy skład. Jest wiele młodych talentów, które możemy pozyskać. Zidentyfikowaliśmy 5-6 nazwisk i na nie chcemy wydawać pieniądze.
Robert Kolendowicz spokojny o przyszłość
Formalnie dyrektorem sportowym pozostaje Dariusz Adamczuk, choć wydaje się, że jego rola mimo wszystko zostanie ograniczona. – To może być dobry pomysł, żeby Darek Adamczuk zajmował się polskim rynkiem, a ja międzynarodowym. Poprosimy Nilo, żeby zajmował się oboma rynkami. Podział ról będzie jednak jasny. To nie będzie one man show. Nie chcemy ludziom zabierać możliwości, ale je dawać. Gdyby Darek chciał obserwować rynek turecki, to też będę go w tym wspierał – dość enigmatycznie odpowiedział na jedno z pytań Tan Kesler.
Dziennikarzy ciekawiło także, czy Robert Kolendowicz i jego sztab może spać spokojnie bez względu na to, co wydarzy się w końcówce sezonu. – Zasada numer jeden: nie można zagwarantować wyników, można tylko zapewnić działania, które doprowadzą do wyników. I tak chcemy funkcjonować. Wyniki zależą też od szczęścia w danym dniu. Ten sztab trenerski – jesteśmy wielkimi fanami trenera Kolendowicza. To coś niesamowitego, jaką robotę wykonał. Stoimy za tobą i możesz liczyć na nasze wsparcie – zakomunikował Alex Haditaghi.
Cała konferencja trwała blisko dwie godziny i spisanie jej w całości oznaczałoby bardzo długą lekturę. Esencję chyba jednak udało nam się wyciągnąć. Jedno jest pewne: z takimi właścicielami wokół Pogoni po prostu nie ma prawa być nudno. A czy będzie też dobrze? Ciągle mamy spore wątpliwości, połowa tych wypowiedzi to pełne egzaltacji zdania o pasji, jedności, zaangażowaniu, wsparciu, miłości i tym podobnych. Cóż, chcielibyśmy, żeby przeczucie tym razem nas myliło.
WIĘCEJ O NOWYM WŁAŚCICIELU POGONI:
- Wskrzesił klub, walczył z systemem, pękło mu serce. Alex Haditaghi w Grecji
- Haditaghi odpowiada na tekst Weszło – zero konkretów, same wyzwiska
- Bajkopisarz czy ratownik? Alex Haditaghi, postać nieoczywista
KAMIL WARZOCHA, PRZEMYSŁAW MICHALAK
Fot. Newspix