Reklama

Szlagier w Madrycie. Barcelona tym razem rozniesie Atletico?

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

16 marca 2025, 15:09 • 4 min czytania 7 komentarzy

Śmigaliście kiedyś na łyżwach albo na rolkach? Tańczyliście, ale coś bardziej dynamicznego niż polonez na studniówce? Jeśli nie, na pewno chociaż widzieliście, co potrafią wyczyniać ludzie z zachowaniem odpowiedniej gracji. Są szybcy, zwinni, efektowni i nie fałszują ruchów. Jak piłkarze Barcelony.

Szlagier w Madrycie. Barcelona tym razem rozniesie Atletico?

Kiedy włączasz mecz ekipy Hansiego Flicka, masz niemal pewność, że zobaczysz spektakl. Trudno dzisiaj o gwarancję wysokiej jakości w Europie z tygodnia na tydzień, zwłaszcza przy takim natłoku spotkań, który potrafi ją mocno rozwodnić. Ale akurat Duma Katalonii rzadko kiedy zawodzi, a nawet jeśli sama tworzy sobie problemy (patrz: czerwona kartka z Benficą), całkiem sprawnie potrafi wychodzić z opresji. I to z wcześniej wspomnianą gracją, którą gwarantują jedni z najlepszych skrzydłowych na świecie.

Taneczny krok gwiazd Barcelony

Robert Lewandowski ma znakomite towarzystwo do tańca. Czasami może nie nadążać, być jedno tempo za kolegami, ale to nie znaczy, że ze sprzyjających okoliczności nie korzysta. Mając obok Yamala i Raphinhę, piłkarzy w absolutnym gazie, nie da się narzekać. A jeśli już, to wyłącznie na siebie, że nie udaje się ich serwisu zamienić na większą liczbę bramek.

Sęk w tym, że Barca potrafi rozwalcować swojego rywala bez pomocy Roberta. Nie wiemy, czy tak będzie dzisiaj w meczu z Atletico Madryt, ale forma innych piłkarzy jasno wskazuje, że ekipa Simeone będzie mieć ciężką przeprawę. Z obolałymi i zmęczonymi nogami po dogrywce i serii rzutów karnych z Realem, w dodatku ze zdruzgotanym mentalem, trzeba zmierzyć się z atakiem Barcy. Znamy fajniejsze aktywności, zwłaszcza dla bocznych obrońców.

Taki Yamal ma w tym sezonie już 12 goli i 17 asyst, nie wykazując właściwie pustych przelotów dłuższych niż dwa mecze. Ostatnio zapakował piękną bramkę w Lidze Mistrzów i dołożył równie spektakularną asystę. Jak młody Hiszpan jest w formie, nie ma na niego siły, ale co w takim razie powiedzieć o Raphinhi? Ten z kolei ma 27 bramek i 19 asyst, co trochę wykracza poza ludzkie pojęcie. Nie mówimy bowiem o postaci z pierwszych stron gazet, nie o piłkarzu z medialnym wzięciem na wzór Viniciusa, a mimo to o nieoczywistym kandydacie do zdobycia Złotej Piłki. W obliczu odpadnięcia Liverpoolu i Mo Salaha z Ligi Mistrzów – wręcz jednym z głównych kandydatów, choć wiele będzie oczywiście zależeć od stanu barcelońskiej gabloty na koniec tego sezonu.

Reklama

O jej wypełnienie będzie prościej, jeśli w dzisiejszym hiszpańskim hicie wydarzy się coś, co miało mieć miejsce 25 lutego. Wtedy Barcelona dała sobie wbić czwartego gola i zamiast cieszyć się ze zwycięstwa w Copa del Rey, musiała oddać Atletico przewagę przed rewanżem. Atletico, które wciąż jest w grze o dwa trofea, choć taki to parszywy okres w świecie hiszpańskiej piłki, że za dwa tygodnie równie dobrze może być kompletnie wyautowane.

Atletico wciąż ma o co grać

Jest w Atletico kilku piłkarzy, którzy robią wiele, żeby ten sezon jednak nie stracił sensu. Ligi Mistrzów podbić już się nie uda, ale w obrębie własnego podwórka Diego Simeone naprawdę ma kim walczyć o najwyższe cele. Julian Alvarez – bajka, transfer idealny, chyba jeden z najbardziej niedocenianych piłkarzy ofensywnych na świecie. W tym sezonie 22 bramki i 5 asyst. Widzielibyśmy go nawet w Barcelonie, nawet na miejscu “Lewego”.

A Antoine Griezmann? Pracuś i artysta w jednym, w tej kampanii idealnie skrojony piłkarz pod nową i bardziej ofensywną wersję Atletico. Ale jako że czasu nie da się oszukać, prawdopodobnie mówimy o ostatnich tego typu starciach Francuza w Hiszpanii, który jednak w wieku 34 lat będzie miał okazję zapisać się w historii LaLiga. Tak, żołnierz Simeone nie odejdzie z niczym, bo słowo “nic” byłoby niesprawiedliwym określeniem na przegonienie Messiego w liczbie występów. Argentyńczyk jako obcokrajowiec ma ich w LaLiga 520, Griezmann 519. Co jak co, ale pobicie jakiegokolwiek rekordu najlepszego zawodnika w historii futbolu musi wiązać się z docenieniem i ten moment właśnie się zbliża.

Tak jak zbliża się kolejne widowisko z udziałem Barcelony i Atletico, do którego nawet nie musimy dorabiać dodatkowych ideologii. Ten mecz broni się sam, a kto na niego nie spojrzy – cóż, jesteśmy pewni, że będzie żałował. Mało prawdopodobne bowiem, że nagle dostaniemy zupełnie inny mecz od 4:4 na Montjuic. Barca swojego stylu gry nie zmieni, a Atletico musi przekręcić wajchę na ciągłe wygrywanie w lidze hiszpańskiej. Ba, rywalizację z Flickiem Diego Simeone powinien traktować jak jeden z finałów, skoro marzy o mistrzostwie.

Reklama

Istnieje jednak pewne zagrożenia. Jeśli Yamal i spółka zagrają tak dojrzale jak z Benficą w 1/8 finału Ligi Mistrzów, w pewnym momencie będą w stanie zabić mecz. Oczywiście nie jest powiedziane, że tak będzie, ale Duma Katalonii w 2025 roku zaczęła łączyć bycie w gazie ze stoickim spokojem. Strzelamy jedną, drugą i trzecią, mamy “trzy zerko”, włączamy tryb eco. Jeśli Atletico nie otrząsnęło się jeszcze po odpadnięciu z Realem, kibice z Madrytu najpierw powinni się pomodlić, żeby nie doszło do pogromu, a dopiero potem liczyć na coś więcej.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania