Pogoń Szczecin zaprezentowała dziś boiskową alegorię życia Alexa Haditaghiego. Nowy właściciel Portowców w przedziwnym oświadczeniu na oficjalnym profilu klubu przedstawił nam swoją hollywoodzką historię, w której zaczynał niemal od zera, nie mając niczego, ale pokonał mnóstwo przeszkód, by znaleźć się na szczycie. I tak też wyglądał przebieg meczu z Cracovią.
“Gdy miał zaledwie sześć lat, jego rodzina uciekła z ojczyzny, najpierw znajdując schronienie w Turcji, a następnie emigrując do Kanady, gdy miał dziewięć lat. Jako syn samotnej matki, wychowującej trójkę dzieci, Haditaghi wcześnie nauczył się wartości wytężonej pracy, poświęcenia i odporności — sprzedawał jedzenie i wodę poza stadionami sportowymi, aby pomóc utrzymać rodzinę od 8. roku życia. Po stracie ojca w wieku dwóch lat, piłka nożna i sport były dla niego czymś więcej niż tylko grą: były symbolem odporności, nadziei i przynależności”.
Tak zaczynał Alex Haditaghi. Sytuacja beznadziejna, wielu by się załamało i już nie podniosło.
Pogoń Szczecin – Cracovia 5:2. Festiwal kuriozalnych goli
Podobnie można się załamać i całkowicie zwątpić w siebie, gdy po jedenastu minutach na własnym stadionie przegrywasz 0:2, co spotkało Pogoń z Cracovią. Najpierw Borges interweniował naiwnie jak dziecko, trafił szarżującego w polu karnym Rózgę i sędzia miał pewne prawo wskazać na jedenasty metr, mimo że młodzieżowiec Pasów wyraźnie skorzystał z okoliczności, co zresztą przyznał w przerwie przed kamerami Canal+ (“poczułem kontakt, nie było sensu kontynuować akcji”). Benjamin Kallman po raz piąty w tym sezonie zabrał się za wykonywanie karnego i po raz piąty zrobił to skutecznie, choć w gruncie rzeczy już w trzecim przypadku strzelił po prostu źle, ale szczęście mu dopisuje. Cojocaru jakimś cudem przepuścił piłkę pod ręką.
Po chwili goście wyprowadzili wzorową kontrę, po której Kallman wykorzystał sytuację sam na sam i wydawało się, że szczecińską publiczność czeka naprawdę przykry wieczór.
Potem jeszcze Van Buren postraszył Cojocaru uderzeniem głową i… Cracovia przestała grać. Kompletnie się wycofała, a Pogoń tak, jak jej nowy dobrodziej, zaczęła się odbijać od dna.
“Od skromnych początków do statusu multimilionera, założyciela i właściciela Radius Financial, Haditaghi zbudował karierę trwającą ponad 25 lat w finansach, rozwoju nieruchomości i przedsiębiorczości. Przez ostatnich kilka lat znacznie wpłynął na rynek inwestycji w Grecji, kierując niektórymi z najbardziej znanych projektów deweloperskich w kraju, w tym uznanym na całym świecie Hamptons Greece, sklasyfikowanym jako 3. luksusowy kompleks mieszkaniowy na świecie” – tak skończył Alex Haditaghi.
Przenieśmy to na boisko. Od 0:2 do efektownego 5:2, po którym Pogoń sklasyfikowana jest jako czwarty zespół Ekstraklasy.
Z jednego potężnego zamieszania z udziałem Grosickiego Pasy jakimś cudem się wybroniły, ale potem same się rozjechały. Co widział Kakabadze i co go tak zdezorientowało, że dośrodkowanie Grosika wykończył jak rasowy snajper, tyle że w złą stronę? To wie tylko on. Próbujący strzelać Koulouris to chyba zbyt łatwe wytłumaczenie. W drugiej połowie rolę życiowego dobrodzieja Pogoni przejął Virgil Ghita. Najpierw faul na rzut karny, potem samobój po “zewniaku” Grosickiego. Na koniec nawet Kallman kopnął się w czoło i Ulvestad zdobył swoją drugą bramkę, bo wcześniej trafił do siatki po wolnym Grosika i zgraniu Loncara.
Błędy w obronie to jedno, ale Pogoń napędził jeszcze Van Buren, któremu chyba przez chwilę wydawało się, że to casting do kolejnej części Karate Kid. Koutris miał szczęście, że Holender tylko przerysował mu głowę, bo mogło się to skończyć znacznie gorzej. Czerwona kartka była ewidentna, aż dziw, że sędziowie tak długo debatowali nad tą sytuacją przed monitorem, ale w końcu żółty kartonik został zamieniony na wykluczenie.
Wygląda na to, że z Haditaghim jako właścicielem klubu nigdy nie będzie nudno i niemal codziennie zaczniemy otrzymywać kolejne wątki tego fascynującego serialu. Taką drużyną była też dziś Pogoń. Gdzie ją to zaprowadzi?
Co do Cracovii, debiutujący Mauro Perković coś w sobie ma, nie tylko lubi, ale i umie dośrodkować, lecz nie może tak łatwo dawać się przestawiać przy stałym fragmencie (gol na 1:2) i tak łatwo gubić Grosickiego na skrzydle (gol na 2:2). Pasy w ostatnich jedenastu kolejkach wygrały tylko raz i z każdym kolejnym tygodniem utwierdzają nas w przekonaniu, że nie są jeszcze gotowe na europejskie puchary.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Bajkopisarz czy ratownik? Alex Haditaghi, postać nieoczywista
- Pierwsze trofeum Pogoni za Haditaghiego: mistrzostwo Polski oświadczeń!
Fot. Newspix