W europejskich rozgrywkach zostały już tylko dwadzieścia cztery drużyny. Dwóch lub więcej reprezentantów mają wśród nich jedynie najlepsze ligi świata: Premier League, Bundesliga, La Liga, Ligue 1, Serie A i oczywiście Ekstraklasa. Jeszcze w 2018 roku wszystkie nasze kluby odpadły z rozgrywek przed… 17 sierpnia. W tym roku będziemy śledzili Jagiellonię i Legię co najmniej do drugiej połowy kwietnia. Czy jest szansa, że przygoda naszego duetu będzie trwać jeszcze dłużej? Czy to realne, by spotkał się ze sobą we wrocławskim finale 28 maja?
Polski finał we Wrocławiu?
Na podstawie rankingu Elo – w najlepszym stopniu oddającym siłę klubów – wyliczyłem szanse na osiągnięcie poszczególnych etapów przez wszystkie dwadzieścia cztery kluby pozostające w grze w europejskich rozgrywkach.
Zaczynamy od najważniejszych dziś rozgrywek dla każdego szanującego się kibica nad Wisłą, czyli Ligi Konferencji. Nieważny Real i Barcelona. Istotne jest teraz tylko to, czy nasze rodzynki zmierzą się w finale we Wrocławiu. Otóż nie zmierzą się… Szanse na taki finał wynoszą bowiem zaledwie pół procenta. Pocieszający jest natomiast fakt, że prawdopodobieństwo występu choć jednej polskiej drużyny w majowym finale to jeden do ośmiu. Mam zatem około 12% szans na powtórkę występu Górnika Zabrze w finale Pucharu Zdobywców Pucharów w 1970.
Na 164 dotychczasowe finały rozgrywek klubowych UEFA (bez Pucharu Intertoto) i 328 możliwych w nich miejsc, zajęliśmy zaledwie jedno z nich. Obecna sytuacja jest zatem i tak historycznie rewelacyjna.
W najnowszych europejskich rozgrywkach mamy zdecydowanie największego faworyta. Chelsea obecnie ma większe szanse na triumf, niż cała siódemka przeciwników razem wzięta! Trudno się temu dziwić, gdy najmocniejszym rywalem zespołu z czołówki Premier League w jego połowie drabinki jest… Legia. Konkurujący w drugiej parze Djurgarden i Rapid Wiedeń to okolice dwusetnego miejsca w Europie. Legia jest na 176. lokacie, a Chelsea – dwunasta. Dlatego szanse londyńczyków na półfinał to aż 87%. Mniej więcej równe jest prawdopodobieństwo znalezienia się w nim Szwedów i Austriaków. Gdyby do tego etapu dotarła Legia, byłaby w nim nawet lekkim faworytem do awansu do finału. Zatem dla warszawiaków wyzwaniem jest pokonać Chelsea.
Potem już będzie z górki!
Szanse Celje z Fiorentiną są iluzoryczne, ale bardzo trudne zadanie również przed Jagiellonią. Betis to jednak łatwiejszy rywal niż czołówka ligi angielskiej, dlatego białostocczanie mają wciąż 22% szans na jego wyeliminowanie i doprowadzenie do rozpaczy Wojciecha Kowalczyka. W półfinale sytuacja Dumy Podlasia byłaby jednak znacznie gorsza niż Legii, bo Viola to nieco zaskakująco nawet trudniejszy rywal od drużyny z Sewilli.
Dlatego szanse Jagi na awans do finału wynoszą około sześciu procent i są nawet nieco niższe od szans Legii (siedem procent), mimo że ta druga na początku mierzy się ze znacznie trudniejszym rywalem. Podlaski klub w finale prawie na pewno (78%) spotkałby się z Chelsea. Warszawiacy – z Fiorentiną (52%) lub Betisem (40%). Dlatego mistrz Polski wygrywa w symulacji całe rozgrywki raz na osiemdziesiąt przypadków, a Wojskowi – raz na sześćdziesiąt pięć.
Podsumowując – puchar w Polsce nie zostanie, ale szansa, że choć jeden nasz przedstawiciel zagra w półfinale wynosi 32%. A dotąd poza Górnikiem dokonały tego przecież tylko Legia w 1970 i 1991 oraz Widzew w 1983 roku.
Sześciu kandydatów do wygrana Ligi Mistrzów
Nieprawdopodobnie wręcz wyrównana jest sytuacja w Lidze Mistrzów. Aż sześć klubów ma między 14% a 19% szans na triumf. Właściwie można by rzucić kostką i na podstawie wyniku prognozować zwycięzcę: jedynka oznacza Arsenal (19%), dwójka – Barcelonę (17%), trójka -PSG (16%), czwórka – Bayern, piątka – Inter (po 15%), a szóstka – Real (14%). Strzelając na tej podstawie wcale nie zaliczylibyśmy gorszych typów.
Co ciekawe, najbliżej samego awansu do finału jest Barcelona (35%), a najdalej z faworytów – Real (26%).
Na niskie szanse madrytczyków wpływa fakt, że mierzą się z najsilniejszą drużyną z pozostających w stawce, choć to samo można powiedzieć o Arsenalu – oba kluby są w czołowej trójce rankingu za Liverpoolem, którego w rozgrywkach już nie ma. Bayernowi pomaga fakt, że w finale zagrałby u siebie, ale musi najpierw do niego dotrzeć.
Szanse Aston Villi i Borussii są nikłe – poniżej czterech procent. Kluby te odstają mocno od reszty stawki, co potwierdzają ich pozycje w środku tabeli swoich lig.
Liga Europy pod znakiem gospodarzy
W Lidze Europy dość zbliżone są szanse na triumf Tottenhamu, Lazio, Manchesteru United, a nawet Lyonu, który jest niewiele słabszy od dołujących Czerwonych Diabłów. Dużo mniejsze są nadzieje Eintrachtu, który mierzy się z londyńczykami oraz outsiderów: Bodo/Glimt i Rangersów. Najsilniejszą ekipą wydaje się Athletic, a rozgrywany w Bilbao finał jeszcze bardziej podbija ich szanse.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Polska królem Ligi Konferencji!
- Wymarzone 15. miejsce Polski w rankingu UEFA – czyja to zasługa?
- Kamień z serca. Jagiellonia w ćwierćfinale
- “Jeśli nie dotarło, mogę to powtórzyć”