Reklama

Jakub Moder – jedyny przytomny w Feyenoordzie

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

11 marca 2025, 23:05 • 4 min czytania 45 komentarzy

Starcie Interu z Feyenoordem było polskim meczem tylko w jednej trzeciej, bo dwójka naszych reprezentantów z włoskiego zespołu leczy kontuzje. Ta Piotra Zielińskiego potrwa dłużej (opuści zgrupowanie kadry narodowej), ta Nicoli Zalewskiego krócej (on akurat był bliski powrotu już na wtorkowe spotkanie). Na boisku obejrzeliśmy wyłącznie Jakuba Modera, dzięki któremu Holendrzy uratowali honor.

Jakub Moder – jedyny przytomny w Feyenoordzie

Powiedzmy sobie szczerze – po tym jak Inter rozpykał przed tygodniem swojego rywala w Rotterdamie (2:0), rewanż nie miał wielkiego sensu. Raz, że Holendrzy musieliby strzelić dwa razy więcej bramek niż Włosi stracili przez całą dotychczasową edycję Ligi Mistrzów, żeby w ogóle wyrównać rachunki (tak, Inter przepuścił jak dotąd tylko jednego gola w dziewięciu starciach, dziś był drugi, ale o tym za chwilę). Dwa – ekipa Modera nie miała wsparcia swoich trybun.

No i trzy, chyba najważniejsze – w Feyenoordzie doszło do absurdalnej plagi kontuzji.

Poturbowany Feyenoord bez szans z Interem

Dacie wiarę, że we wtorkowym meczu nie mogło wystąpić aż piętnastu zawodników tego zespołu? To istna masakra, a przecież przed tygodniem było jeszcze gorzej, wtedy czerwone światło od lekarzy dostało aż osiemnastu piłkarzy. Skalę urazów najlepiej pokazuje fakt, że swój debiut w Feyenoordzie – i to od razu w wyjściowym składzie! – musiał zaliczyć urodzony w 2006 roku skrzydłowy Aymen Sliti.

W takim gronie Moder, mimo krótkiego stażu na De Kuip, mógł się czuć jak pełnoprawny lider. I istotnie tak było. Polak nie zagrał niczego wielkiego, ale jako jeden z nielicznych może spojrzeć po tym dwumeczu w lustro bez poczucia zawalonej roboty.

Reklama

To jego w końcówce pierwszej połowy sfaulował w polu karnym Calhanoglu. Moder przyjął piłkę mając na plecach Turka właśnie i Acerbiego, ten pierwszy wykonał zdecydowany ruch w jego stronę i nastąpił mu na Achillesa. Raczej nie było w tym intencji, pomocnik Interu po prostu źle ustawił stopę, lecz mimo to sprawa była ewidentna – oczywisty karny, choć dostrzeżony dopiero po interwencji VAR-u.

Moder trafił do siatki z karnego

Jedenastkę na gola zamienił sam poszkodowany i… No, nawet nie da się powiedzieć, że podłączył swój zespół do prądu czy przedłużył nadzieje, bo ten mecz, jak wspomnieliśmy, nie miał wielkiego sensu. Na dobrą sprawę stracił go w ósmej minucie, gdy Thuram zakończył indywidualną szarżę strzałem prosto w okienko. Ledwie zaczął się mecz, a Włosi mieli już trzy gole przewagi nad osłabionym rywalem, grającym na wyjeździe…

Chyba już wiecie, czym to wtedy pachniało. Inter, mając w perspektywie trudne starcie z Atalantą na krajowym podwórku, nieszczególnie chciał się przemęczać. Oddawał piłkę, a Feyenoord nie miał pary, by coś z nią zrobić. Może nie wyglądał aż tak apatycznie jak Raków w Ekstraklasie, ale jednak nie tworzył sobie zbyt wielu sytuacji. A Inter? No cóż, on z kolei postanowił szukać naciąganych jedenastek.

I jedną znalazł, niezwykle dziwną…

Oczywiście, że obrońca Feyenoordu spóźnia się z interwencją, ale na powtórkach jak byk widzieliśmy, że Taremi celowo się o niego potyka. Przy drugiej próbie – tym razem ze strony Thurama – sędzia dał się nabrać tylko przy pierwszym spojrzeniu, bo kolejne, te na VAR-owski monitor, odwiodły go od pierwotnej decyzji. I słusznie, bo druga symulka była jeszcze bardziej ordynarna.

Reklama

W takich okolicznościach Feyenoord żegna się z Ligą Mistrzów. Choć dla Jakuba Modera był to krótki okres, to na pewno całkiem owocny. Bo dziś nie tylko wywalczył karnego i go wykorzystał, ale też był cenny przy rozegraniu, wyprowadzał akcje, rozrzucał, podawał. Gdyby tylko miał wokół siebie bardziej kumatych kolegów…

Inter Mediolan – Feyenoord Rotterdam 2:1 (1:1)

  • 1:0 – Thuram 8′
  • 1:1 – Moder 42′ (rzut karny)
  • 2:1 – Calhanoglu 51′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Kane krytykuje sędziego i przepisy Bundesligi. Nie zagra w meczu o mistrzostwo

Wojciech Górski
0
Kane krytykuje sędziego i przepisy Bundesligi. Nie zagra w meczu o mistrzostwo

Liga Mistrzów

Anglia

Giganci poza burtą LM? Kto musi martwić się przed kolejnym sezonem?

Wojciech Górski
7
Giganci poza burtą LM? Kto musi martwić się przed kolejnym sezonem?