Reklama

Bye-bye(er) Leverkusen. Harry Kane to piłkarz kompletny

Wojciech Górski

Autor:Wojciech Górski

11 marca 2025, 23:01 • 5 min czytania 7 komentarzy

Harry Kane to zawodnik kompletny. Nie ma się co ograniczać, że “tylko” kompletny napastnik – bo to wiemy od dawna. Ale Anglik to dziś pełen pakiet. Od kilku już spotkań, kiedy tylko potrzeba – jest środkowym obrońcą, kiedy indziej – cofniętym rozgrywającym, a kiedy trzeba – wchodzi w pole karne rywala i załatwia sprawę. Tak było w rewanżu z Bayerem Leverkusen, gdy harował za trzech, a później strzelił gola i kapitalnie asystował przy bramce Alphonso Daviesa. Bawarczycy wygrali 2:0, nie pozostawiając złudzeń, kto awansuje do ćwierćfinału i kto znów jest najlepszą niemiecką drużyną.

Bye-bye(er) Leverkusen. Harry Kane to piłkarz kompletny

Pierwsza połowa mogła się co prawda podobać, ale głównie tym, którzy interesują się taktyką lub od dłuższego czasu śledzą oba zespoły. Mecz toczył się w świetnym tempie, na wysokiej intensywności, z kapitalnie funkcjonującym z obu stron pressingiem, ale brakowało jednego – goli i czystych sytuacji strzeleckich.

Kolejny pojedynek dla Kompany’ego

Kolejne starcie między Alonso a Kompanym było jednak o tyle fascynujące, że obaj trenerzy znają się jak łyse konie – rozgrywali przeciwko sobie już piąte spotkanie w tym sezonie. Wcześniej każdy z nich wygrał po razie, dwukrotnie podzielono się punktami. Mecze miały różne oblicza i różne efekty końcowe, więc dziś jedni i drudzy byli gotowi na wiele wariantów, którymi mogli zaskoczyć ich przeciwnicy.

A wnioski wysnuwał tak Bayer, jak i Bayern. Xabi Alonso, trochę pewnie też wskutek kontuzji Floriana Wirtza, zmienił pomysł z dwóch ostatnich spotkań i postawił wreszcie na klasycznego napastnika, grając od pierwszej minuty z Patrikiem Schickiem. Wirtz nie doczekał się naturalnego następcy, a jego miejsce zajął Aleix Garcia, wzmacniając środkową strefę obok Granita Xhaki i Exequiela Palaciosa.

To sprawiało, że Bayer był skuteczny w pressingu, długimi momentami wygrywał walkę w środku pola, ale z przodu brakowało magii. Kogoś, kto jednym dotknięciem piłki zrobi przewagę, obróci się z piłką i stworzy przewagę liczebną.

Reklama

Zwłaszcza, że podopieczni Kompany’ego także odpowiadali dokładnie tym samym – wysokim atakiem pressingiem, agresywnym doskokiem na całym boisku i zmuszaniem rywala do błędów. Gdy tylko pojawiła się opcja, by dośrodkować – ktoś w ostatniej chwili blokował piłkę. Gdy pojawiła się opcja strzału – spod ziemi wyrastało kilku obrońców. Nawet Harry Kane, choć można już się do tego przyzwyczaić, cofał się w defensywie pod własne pole karne.

Bayern, pamiętny jednak ostatniego ligowego spotkania, nie skupiał się wyłącznie na defensywie i kiedy tylko mógł próbował narzucić Leverkusen swoje warunki w tym meczu. A że miał w składzie Jamala Musialę, miał też swoje momenty. Zacząć dla gości mogło zresztą się pięknie, gdy Musiala kapitalnym dryblingiem wpadł w pole karne i wyłożył piłkę Kane’owi. Ten był chyba nawet faulowany przez Jonathana Taha, ale walczył do końca i oddał strzał, który z wielkim trudem z linii bramkowej wybił Lukas Hradecky.

No właśnie, Hradecky – to też warto zauważyć. Po słabiutkim meczu przed tygodniem Mateja Kovara Alonso zdecydował się wymienić bramkarza. Zmiana z konieczności zaszła też w bramce Bayernu, gdzie kontuzjowanego Manuela Neuera zastępował grający dla monachijczyków dopiero po raz trzeci Jonas Urbig.

Przed przerwą gimnastykować musiał się jednak raczej Hradecky. Po kwadransie Kane oddał jeszcze jeden groźny strzał, posyłając bombę zza pola karnego. Leverkusen doszło do głosu dopiero w ostatnich minutach pierwszej części, co skończyło się dwoma strzałami głową Schicka. Dwoma niezłymi, ale niecelnymi.

Harry Kane był wszędzie. W polu karnym też

W tym momencie gracze z BayArena mogli się jeszcze łudzić, że jedna bramka otworzy spotkanie i drogę do spektakularnej remontady. Ale ta nadzieja trwała zaledwie siedem minut. Bo gol faktycznie padł, ale w drugą stronę.

To Harry Kane zamknął marzenia gospodarzy, trafiając do bramki po rzucie wolnym, bitym przez Joshuę Kimmicha. Po dośrodkowaniu niefortunnie interweniował we własnym polu karnym Schick, a Kane zgasił piłkę i umieścił ją w bramce obok Hradecky’ego. Można było się rozejść.

Reklama

Nad występem Anglika kolejny raz warto się jednak pochylić, bo jego wpływ na Bayern wykracza daleko poza zdobywanie bramek. Oto mapa kontaktów z piłką napastnika Bawarczyków w tym starciu:

Więcej niż co trzeci kontakt z piłką Kane’a miał miejsce na własnej połowie. Stoczył aż osiem pojedynków w środkowej strefie (z których wygrał pięć) – to tyle samo co obaj środkowi pomocnicy, Kimmich i Goretzka łącznie (wygrali trzy), zanotował kilka przechwytów i skutecznych odbiorów, a nawet obejrzał żółtą kartkę za defensywną pogoń za Alejandro Grimaldo.

Anglik cofał się pod własne pole karne, wybijał piłkę głową po rożnym, rozgrywał na własnej połowie i na połówce przeciwnika. Zanotował też trzy kluczowe podania. Jedno z nich zamieniło się w asystę przy golu Alphonso Daviesa.

Bo co najważniejsze – gdy trzeba było, Kane znów pojawiał się w polu karnym. Jak w 71. minucie, gdy Bayer Leverkusen otworzył się już kompletnie i nadział się na jedną z kontr Bawarczyków. 32-letni napastnik z pierwszej piłki absolutnie idealnym podaniem obsłużył Daviesa, wyprowadzając go na sytuację sam na sam. Kanadyjczyk ją wykorzystał, dobijając rywala.

Bayern Monachium znów jest najlepszy w Niemczech

Tym samym Bayern przybił przepotężny stempel przy komunikacie, że znów jest najmocniejszym niemieckim klubem. Wkrótce odzyska stracone mistrzostwo, a w Champions League wreszcie pokazał dominację nad rebeliantami z Leverkusen. Wynik 5:0 w dwumeczu broni się sam.

Zresztą ostatnie wyniki Bayernu, wyjąwszy oczywiście klops z Bochum, są dowodem na to, że Bawarczycy znów na krajowym podwórku nie mają konkurencji. Wicemistrza ze Stuttgartu pokonali 3:1, rewelację z Frankfurtu rozbili 4:0. Na koniec roku ustawili w szeregu jeszcze Lipsk (5:1), a Borussia Dortmund, przed kwietniowym Klassikerem, może drżeć ze strachu.

Teraz Bawarczycy, mający już ligowy tytuł niemal w kieszeni, mogą skupić wszystkie siły na misji – Allianz Arena 2025. Tak się bowiem składa, że finał Ligi Mistrzów jest w tym sezonie rozgrywany na domowym stadionie monachijczyków. Od awansu do niego zespół Vincenta Kompany’ego dzielą już tylko cztery spotkania.

Bayer Leverkusen – Bayern Monachium 0:2 (0:0)

  • 0:1 Kane 52′
  • 0:2 Davies 71′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Uwielbia futbol. Pod każdą postacią. Lekkość George'a Besta, cytaty Billa Shankly'ego, modele expected Goals. Emocje z Champions League, pasja "Z Podwórka na Stadion". I rzuty karne - być może w szczególności. Statystyki, cyferki, analizy, zwroty akcji, ciekawostki, ludzkie historie. Z wielką frajdą komentuje mecze Bundesligi. Za polską kadrą zjeździł kawał świata - od gorącej Dohy, przez dzikie Naddniestrze, aż po ulewne Torshavn. Korespondent na MŚ 2022 i Euro 2024. Głodny piłki. Zawsze i wszędzie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Jagiellonia z konkretną ofertą za Pululu! Znamy kierunek i kwotę [NEWS]

Jakub Radomski
8
Jagiellonia z konkretną ofertą za Pululu! Znamy kierunek i kwotę [NEWS]

Liga Mistrzów

Ekstraklasa

Jagiellonia z konkretną ofertą za Pululu! Znamy kierunek i kwotę [NEWS]

Jakub Radomski
8
Jagiellonia z konkretną ofertą za Pululu! Znamy kierunek i kwotę [NEWS]