Ousmane Dembele od dawna cieszy się w pełni zasłużoną reputacją zawodnika tyleż uzdolnionego, co problematycznego. Takiego, co to jednego dnia oczaruje spektakularnym występem, by następnego sknocić najprostszą sytuację podbramkową w arcyważnym spotkaniu. Później znowu zachwyci, ale przy okazji nabawi się kontuzji. Albo zaraz potem popadnie w konflikt z trenerem. Albo spóźni się na trening. Albo jego agent narobi zamieszania. Krótko mówiąc – jeśli zatrudniasz Dembele, przygotuj się na to, że wokół tego gościa nigdy nie będzie za spokojnie. Trzeba jednak Francuzowi oddać, że ostatnimi czasy ustabilizował formę na wręcz szokująco wysokim poziomie. Z osiemnastoma bramkami na koncie, Dembele jest najskuteczniejszym piłkarzem 2025 roku – w ostatnich trzynastu spotkaniach trafiał do siatki co… 48 minut.
Czyżby zatem nadszedł ten długo wyczekiwany moment, w którym Dembele osiągnął piłkarską (i życiową?) dojrzałość? Sceptycy sądzili, że w przypadku tego gagatka ta chwila nie nadejdzie nigdy, ale teraz – stwierdzamy bez cienia przesady – nie ma na świecie wielu piłkarzy dysponowanych lepiej od napastnika Paris Saint-Germain.
Nieodpowiedzialny gówniarz
105 milionów euro – tyle Barcelona zapłaciła Borussii Dortmund za Ousmane’a Dembele latem 2017 roku. Później kwotę odstępnego trzeba było jeszcze uzupełnić z uwagi na zrealizowanie kolejnych bonusów zawartych w umowie i dziś portal Transfermarkt szacuje, że Katalończycy wydali na Francuza w sumie 135 baniek.
Czy się opłacało?
No cóż, na pewno nie jest tak, że Dembele niczego na Camp Nou nie osiągnął. Wywalczył z Barceloną trzy tytuły mistrzowskie i dwa Puchary Króla, a to przecież niebagatelne sukcesy. Dla porównania – Cristiano Ronaldo tylko dwukrotnie zatriumfował w hiszpańskiej ekstraklasie w barwach Realu, a jego licznik zwycięstw w Copa del Rey także zatrzymał się na dwóch. Problem w tym, że czas pobytu Dembele w stolicy Katalonii przejdzie do historii przede wszystkim jako okres, gdy Blaugrana przestała się liczyć w rywalizacji o najwyższe cele na arenie międzynarodowej. Do sukcesu udało jej się zbliżyć tylko w sezonie 2018/19, gdy wygrała pierwsze spotkanie półfinałowe Champions League z Liverpoolem 3:0, a mogła zwyciężyć i wyżej, gdyby właśnie Dembele zachował chłodną głowę pod bramką The Reds w końcowej fazie meczu. No a co się wydarzyło w rewanżu, wiadomo – podopieczni Juergena Kloppa w wielkim stylu odrobili straty i wyrzucili zawodników Ernesto Valverde za burtę.
W sumie Dembele na przestrzeni sześciu sezonów rozegrał dla Barcelony tylko 36 spotkań (1862 minuty) w europejskich pucharach, z czego 30 w Lidze Mistrzów. Zdobył osiem bramek, przy pięciu asystował. Zdecydowanie nie są to liczby, jakich oczekuje się od zawodnika, który kosztował fortunę. Zwłaszcza gdy przypomnimy sobie, w jak poważne tarapaty finansowe popadła Blaugrana, gdy w fotelu prezesa zasiadał skompromitowany dzisiaj Josep Maria Bartomeu. I dodamy, że Dembele wylądował na Camp Nou krótko po tym, gdy z klubem pożegnał się Neymar. To też w naturalny sposób wywindowało oczekiwania względem Francuza.
Kosztowny transfer Dembele urósł więc do rangi symbolu niekompetencji Bartomeu i jego ekipy. Klub przeznaczył gigantyczne pieniądze na zawodnika, który nie tylko nie prezentował oczekiwanego poziomu na boisku, nie tylko miał nieustanne problemy ze zdrowiem, ale – na domiar złego – nieprofesjonalnie się prowadził. – Ousmane otoczył się ludźmi, co do których ma pewność, że go nigdy nie skrytykują, niezależnie od tego, co się zdarzy. Dla jego kliki nie liczy się opinia innych. Ważne jest ich bogactwo, reszta nie ma znaczenia. Na tyle, na ile znam Ousmane’a, to uważam, że jest dobrym dzieciakiem, któremu życie wymknęło się spod kontroli. On już nie ma kontaktu z rzeczywistością, a najbliżsi wpychają go coraz głębiej w tę iluzję – mówił w rozmowie z “Le Parisien” były prywatny kucharz Francuza.
Notoryczne spóźnienia na treningi, wieczne niewyspanie z powodu wielogodzinnych sesji gry na konsoli, zatajanie drobnych urazów przed sztabem medycznym, zamiłowanie do fast foodów… Długo można wyliczać zachowania Dembele, które mocno zszargały jego reputację.
“Gram osiem godzin dziennie”. Ucieczka sportowców w wirtualną rzeczywistość
Co tu dużo gadać, Francuz zaczął uchodzić za nieodpowiedzialnego gówniarza, którzy lada moment przehula swój duży talent.
– Chłopak jest młody. Nie jestem w szatni i nie wiem, jak wygląda jego codzienne funkcjonowanie. Trzeba pomóc Dembele, ponieważ nie jest łatwo przystosować się do filozofii Barcelony, gdzie niemal wszystko jest opisywane w gazetach. Jednego dnia ktoś spóźni się na trening i wydaje się, że jest to koniec świata. Dembele musi się uczyć. Ma dobrych kolegów w szatni, którzy na pewno mu pomogą. Wszystko będzie zależeć od jego postawy. Ważne, aby przemyślał swoje problemy i zdał sobie sprawę, gdzie jest, ponieważ kiedy człowiek jest młody, nie jest świadomy, co może zaraz stracić – ostrzegał Carles Puyol na łamach “Mundo Deportivo” w 2018 roku.
Nóż w plecy Xaviego
Zresztą głupstwa wyprawiane przez Dembele poza boiskiem nieźle korespondowały z jego postawą na murawie. Katalońskie media regularnie bowiem donosiły o tym, że kolejni szkoleniowcy Barcelony mają niemałe problemy z poukładaniem Francuza od strony taktycznej. – Wszystko bierze się z mentalności – analizował Raymond Domenech, cytowany przez “L’Equipe”. – Dembele nie potrafi myśleć jak gwiazda światowego formatu. Najlepsi piłkarze chcą wygrywać wszystko, zawsze. Każdy mecz pragną skończyć z bramką na koncie. Dembele nie czuje takiej potrzeby. Jest bardzo szybki, ma wiele atutów, ale musi zmienić podejście.
Wydawało się jednak, że Xavi Hernandez będzie tym trenerem, który zdoła wreszcie wydobyć z Dembele pełnię potencjału.
Wiosną 2022 roku francuski skrzydłowy naprawdę się rozkręcił, notując w hiszpańskiej ekstraklasie jedną asystę za drugą. Co było o tyle zaskakujące, że wcześniej nie udało mu się dojść do porozumienia z działaczami Blaugrany w kwestii nowego kontraktu. Jeszcze w lutym hiszpańscy dziennikarz spekulowali, że Dembele może nawet spędzić pół sezonu w Klubie Kokosa, lecz Xavi nie chciał o tym słyszeć. Mówił: – Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by znaleźć rozwiązanie. Rozumiem stanowisku klubu i rozumiem piłkarza. Rozumiem także kibiców, którzy mogą czuć się rozgniewani sytuacją. Teraz nadszedł jednak czas, by się zjednoczyć dla dobra Barcelony. Dembele jest piłkarzem, którego potrzebujemy. Jakie to ma znaczenie, że wcześniej postanowiliśmy coś innego? Okoliczności się zmieniły.
Dembele mógł zatem wreszcie poczuć się w Barcelonie w pełni doceniony. Potrzebny.
Zaowocowało to przekreśleniem plotek na temat transferu Francuza i podpisaniem przezeń nowej umowy, obowiązującej do czerwca 2024 roku. Kontrakt zakładał radykalną obniżkę wynagrodzenia, ale zawierał klauzulę odejścia na poziomie 50 milionów euro. A zatem z jednej strony Ousmane zadeklarował, że nie uważa jeszcze katalońskiego rozdziału swojej kariery za zamknięty, ale z drugiej pozostawił sobie furtkę, by wymknąć się z klubu, jeśli sprawy potoczą się nie po jego myśli. Tymczasem Xavi nieustannie pompował swojego podopiecznego w mediach. Działacze Blaugrany wielokrotnie komplementowali Dembele na wyrost, porównując go do Neymara i Kyliana Mbappe, ale nikt nigdy nie dał mu tak wielkiego, publicznego wsparcia, jak mistrz świata z 2010 roku.
– Ma jakość, która jest niezbędna do gry na najwyższym poziomie – mówił Xavi na jednej z konferencji prasowych. – Naszym zadaniem jako sztabu szkoleniowego jest nakierowanie go, by podejmował na boisku właściwe decyzje. Myślę, że Ousmane jest dziś szczęśliwy w Barcelonie. Cieszy się naszym zaufaniem, ja sam często z nim rozmawiam. Dla mnie jest jednym z najlepszych piłkarzy świata na swojej pozycji. Zawsze powtarzam, że u zawodnika Barcelony najważniejsza jest mentalność: “dziś wyjdę na boisko i zrobię różnicę”. I chyba to się zmieniło u Ousmane’a, wypracował w sobie takie podejście do gry.
Barcelona spuentowała sezon 2022/23 wywalczeniem mistrzostwa kraju, co tylko umocniło w Katalonii wiarę w projekt Xaviego. Choć – jak się okazało – nie u wszystkich. Dembele postanowił się bowiem z tego projektu… wypisać na krótko przed startem kolejnej kampanii i w trybie ekspresowym porozumiał się w sprawie transferu z przedstawicielami Paris Saint-Germain. Blaugrana nie miała tu już za wiele do gadania z uwagi na zawartą w umowie klauzulę wykupu.
Nienormalny świat Dembele. Czy Barcelona za nim zapłacze?
– Podczas przedsezonowego tournée Ousmane sprawiał wrażenie szczęśliwego, zadowolonego z pobytu w Barcelonie. Kompletnie nie spodziewałem się takiego obrotu spraw – wyznał Xavi cytowany przez “Marcę”. Hiszpan włożył mnóstwo energii w zbudowanie dobrych relacji z Dembele, lecz w końcowym rozrachunku na niewiele się to zdało. – To osobista decyzja Ousmane’a. Myślę, że zrobiliśmy wszystko, by czuł się w Barcelonie w pełni komfortowo. Przyznam, że nie podoba mi się to. Życzę mu wszystkiego najlepszego w nowym klubie, takie jest prawo rynku, nie możemy z tym dyskutować. Ale czuję się trochę rozczarowany.
Inna rzecz, że zawsze mogło być gorzej. Duma Katalonii mogła stracić Francuza rok wcześniej i nie otrzymać za niego 50 milionów euro od PSG (no, w praktyce prawdopodobnie około 35 milionów – reszta trafiła do obozu zawodnika z uwagi na to, jak skonstruowana została zawarta w 2022 roku umowa).
Eksplozja formy
Można się było jednak zastanawiać, dlaczego właściwie PSG ściąga Dembele? Piłkarza, którzy w ciągu sześciu lat spędzonych w Barcelonie opuścił około 120 meczów z powodu rozmaitych kontuzji. Piłkarza, który wyszedł w podstawowej jedenastce Blaugrany ledwie 120 razy na 322 możliwe do rozegrania starcia. Wreszcie piłkarza, który tylko 32-krotnie zdołał spędzić na murawie pełnych 90 minut w barwach Barcelony i całkowicie przegapił ponad połowę szlagierowych starć z Realem oraz Atletico. Jak gdyby tego wszystkiego było mało, Dembele wylądował w stolicy Francji akurat w momencie, gdy z PSG rozstał się… Neymar.
Już raz próba wejścia w buty Brazylijczyka przerosła Ousmane’a. Czemu więc w tym przypadku miałoby być inaczej?
Dembele udowadniał całą swoją karierą, że nie jest zawodnikiem godnym zaufania. Że nie można na nim polegać, bo zawsze coś wywinie, albo się obrazi, albo złapie jeszcze jedną kontuzję. A przecież paryżanie latem 2023 roku starali się oczyścić szatnię z graczy kapryśnych, wypalonych lub niestałych w uczuciach. W tym kontekście Dembele pasował swoim profilem raczej do grona zawodników opuszczających wówczas PSG, a nie do tych, którzy mieli stanowić o sile przemeblowanego klubu.
– Przeżyłem w Barcelonie piękne chwile, rozwijając się jako piłkarz i człowiek. Momentami było ciężko, sporo wycierpiałem, ale to naturalna drogą, jaką musi przejść każdy profesjonalny sportowiec w młodym wieku. Najlepsze były ostatnie lata, te z Xavim. Byliśmy sobie bardzo bliscy – udzielił mi wielu lat i bardzo mi ufał. Nie jest tak, że chciałem koniecznie odejść z Barcelony. Po prostu PSG przekonało mnie, że warto spróbować – zapewniał Dembele w “L’Equipe”.
Problem w tym, że pierwsze miesiące po powrocie do ojczyzny wcale nie potwierdzały tych słodkich opowiastek o rozwoju. Dembele grał tak, jak do tego przyzwyczaił – od przebłysku do przebłysku. Jak zwykle notował całkiem sporo asyst, samemu marnując jednak masę sytuacji podbramkowych. Wiosną 2024 roku we francuskich mediach po raz pierwszy pojawiły się rozważania na temat możliwego rozstania Ousmane’a z Paris Saint-Germain. Dziennikarz Daniel Riolo zasugerował, że trener Luis Enrique ma być rzekomo niezadowolony z postawy Francuza i naciskać na władze klubu, by pozbyć się Dembele z klubu już w trakcie najbliższego okna transferowego. Trudno było oczywiście w te pogłoski uwierzyć, zwłaszcza w sytuacji, gdy z PSG żegnał się Kylian Mbappe. Niemniej – ziarno niepewności zostało zasiane.
Jesienią 2024 roku wokół Dembele zrobiło się jeszcze goręcej, kiedy został wykluczony z kadry PSG na mecz z Arsenalem w Lidze Mistrzów z powodów dyscyplinarnych. Podobno pokłócił się z Luisem Enrique po meczu ligowym z Rennes. – Jeżeli piłkarz nie jest w stanie poważnie podchodzić do swoich obowiązków względem drużyny, to wychodzę z założenia, że nie jest gotowy, by uczestniczyć w meczach. Tak, to moja decyzja – skwitował “Lucho”. Z kolei w grudniu “L’Equipe” informowało, że relacje trenera z dwoma zawodnikami – Dembele oraz Randalem Kolo Muanim – są już do tego stopnia zepsute, że trudno będzie je odratować.
Tego drugiego odesłano na wypożyczenie do Juventusu. A ten pierwszy… osiągnął życiową formę.
No nie da się nadążyć za Dembele. 26 listopada Ousmane rozwścieczył Luisa Enrique dwiema żółtymi kartkami, obejrzanymi w starciu z Bayernem Monachium w Champions League. Oto liczby wykręcone przez Francuza od tego momentu:
- 13 goli i asysta w 11 występach w Ligue 1
- gol w meczu Pucharu Francji
- gol w starciu o Superpuchar Francji
- 6 goli w 4 występach w Lidze Mistrzów
W sumie – 21 bramek, w tym dwa hat tricki. Na rozkładzie między innymi Manchester City, AS Monaco, Lille czy Olympique Lyon. Nigdy wcześniej Dembele nie trafiał do siatki z taką częstotliwością. Już teraz możemy mówić o sezonie 2024/25 jako o życiówce Francuza, a przecież jeszcze kupa grania przed nami. Jak tak dalej pójdzie, to tylko w bieżącej kampanii Dembele zbliży się do statystyk strzeleckich, jakie zanotował w ciągu całego swojego pobytu na Camp Nou (40 goli w 185 meczach).
Nowa rola
– Źródła mojego przełamania? Na pewno wpłynęło na to ustawienie na boisku, ale przede wszystkim – nastawianie do gry. Chęć zdobywania goli, bycia decydującym w każdym spotkaniu. Moja wiara we własne umiejętności strzeleckie rośnie z każdym występem – skomentował ostatnio Dembele. Wygląda więc na to, że wreszcie udało mu się wskoczyć na poziom, o którym Raymond Domenech mówił w jego kontekście ładnych parę lat wcześniej.
Ale kwestii taktycznych również nie należy lekceważyć.
Luis Enrique właściwie od początku sezonu miał problemy z obsadą pozycji numer dziewięć. W końcu Hiszpan postanowił przesunąć Dembele ze skrzydła na środek ataku, co okazało się strzałem w dziesiątkę. – W swojej obecnej dyspozycji Dembele wygląda nawet nie tyle jak następca, co ulepszona wersja Kyliana Mbappe – analizuje Liam Tharme z The Athletic. – Gdy jest ustawiony centralnie, z jego barków spada odpowiedzialność za zdobywanie przestrzeni poprzez drybling. Zamiast tego, może się skupiać na wychodzeniu do dośrodkowań i wstrzeleń piłki w pole karne. Według danych platformy SkillCorner, liczba jego wybiegnięć za linię obrony przeciwnika pozostaje taka sama, ale liczba otrzymanych dośrodkowań zwiększyła się w ostatnim czasie dwukrotnie.
Dembele oddaje w tym sezonie blisko 5 strzałów na mecz – to kolosalna różnica względem poprzednich rozgrywek (2,5 strzału). Zwiększyła się też liczba jego kontaktów z piłką w polu karnym (8,4 na mecz). Dawniej rzadko udawało mu się osiągnąć średnio 6 dotknięć futbolówki w szesnastce przeciwnika.
Jeszcze jesienią “Lucho” odcinał się od pytań dziennikarzy, którzy sugerowali, że Dembele mógłby wziąć na siebie ciężar zdobywania bramek. Hiszpan przekonywał, że nakładanie tego rodzaju presji na Francuza nie przyniesienie nic dobrego. Dziś nie ma już jednak potrzeby, by rozkładać nad Ousmanem parasol ochronny. Tym bardziej że PSG znacznie bardziej potrzebuje w tej chwili Dembele jako skutecznego strzelca, niż jako szeroko ustawionego kreatora. Jeśli chodzi o dryblingi, rajdy i dostarczanie futbolówki w pole karne, ma się tym kto zająć. Wystarczy wymienić takich graczy jak Barcola, Kwaracchelia, Kang-in Lee, Hakimi, Mendes czy Neves.
Oczywiście otwartym pozostaje pytanie, jak długo Dembele utrzyma swoja fenomenalną dyspozycję. Dotychczas zwyżki formy trwały w jego przypadku najwyżej kilka tygodni. Potem następował powrót do punktu wyjścia – kontuzja, zawalony trening, plotki o zmianie barw klubowych albo o utarczkach z trenerem. I tak w kółko.
Dotychczasowa kariera niespełna 28-letniego Francuza jest niejako definiowana przez zmarnowaną patelnię z Liverpoolem w półfinale Champions League z 2019 roku. To był Dembele w pigułce – piłkarz, który nie dowozi w najważniejszych momentach. Nie przez niedostatek umiejętności, ale przez brak koncentracji i zwyczajne niechlujstwo. Dlatego tak ważny z jego perspektywy będzie tegoroczny dwumecz z The Reds. Jeśli uda mu się poprowadzić PSG do wyeliminowania podopiecznych Arne Slota z Ligi Mistrzów, zakończy to wreszcie opowieść o wiecznie niespełnionym talencie. Dembele zacznie pisać zupełnie nową historię.
Taką, w której trzeba będzie go wymieniać w gronie kandydatów do Złotej Piłki.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Kokaina, romanse i Los Angeles Lakers. Jack Nicholson w Mieście Aniołów
- Na spontanie po mistrzostwo Anglii. Wielka improwizacja Kevina Keegana
- Mistrzowie-widmo. Niezauważone triumfy Evertonu
- Apetyt Sevilli, wahania Capello, ręka Messiego. 18 lat temu LaLiga wymknęła się spod kontroli
fot. NewsPix.pl