Nie milkną echa po wczorajszym starciu Legii z Jagiellonią. Oczywiście najgłośniejszym tematem są kontrowersje wokół niepodyktowanych rzutów karnych dla białostoczan. O jednej z sytuacji wypowiedział się Adam Lyczmański – Mamy jakiś paradoks, mamy jakiś problem – twierdzi ekspert Canal+.
Mowa o faulu Pawła Wszołka na Oskarze Pietuszewskim. Przypomnijmy, decyzja Piotra Lasyka z boiska była natychmiastowa: rzut karny dla Jagiellonii. Później, po długiej analizie VAR dowodzonego przez Szymona Marciniaka, sędzia główny podbiegł do monitora, przy którym zmienił zdanie.
– Ja tutaj nie widzę potencjalnego faulu, tylko widzę po prostu faul – mówi Adam Lyczmański na antenie Canal+. I dodaje: – Cóż więcej musi się wydarzyć, żeby zakwalifikować to jako podstawienie nogi? Jest to klasyczne podstawienie nogi, mówiąc językiem szkolnym. Jest to prosty, banalny, najzwyklejszy rzut karny z tytułu najprostszego przewinienia w polu karnym, czyli podstawienia nogi, spowodowania upadku przeciwnika – cytując przepisy gry.
“Ja tutaj nie widzę potencjalnego faulu, tylko widzę po prostu faul”
Adam Lyczmański nie ma wątpliwości, że Jagiellonii należał się w poniższej sytuacji rzut karny
pic.twitter.com/IYx2N0bg9D
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 27, 2025
– Niepokoiłem się oglądając transmisję, kiedy gra została wstrzymana na tak długo. Potem realizator pokazał potencjalne przewinienie na Vinagre, czy nie doszło do faulu podczas wejścia w posiadanie piłki i już wtedy wiedziałem, że coś jest nie tak. No, niestety Piotr Lasyk dał się przekonać – kontynuuje były sędzia.
Przy okazji trwającej dyskusji niektórzy przywołują sytuację z udziałem Michaela Ameyawa w meczu Jagiellonii Białystok z Rakowem Częstochowa, gdy zawodnik Medalików upadł w polu karnym, za co jego drużyna otrzymała „jedenastkę”. Co na to Lyczmański?
– Dla mnie to nie jest ten case. Bo tam Ameyaw celowo zostawia nogę i szuka kontaktu, więc to jest klasyczna symulacja. Tutaj porównałbym to do sytuacji z 19. kolejki, kiedy najpierw bramkarz Korony Kielce taranuje Marca Guala i nie ma reakcji sędziego, a za 20 minut powoduje upadek Pawła Wszołka. Moim zdaniem możemy porównać te sytuacje. I wówczas to Piotr Lasyk wołał sędziego Przybyła do wideoweryfikacji, aby podyktować rzut karny. Mamy jakiś paradoks, mamy jakiś problem – podsumowuje ekspert Canal+.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Awans Legii i ogromna kontrowersja. Jagiellonia oszukana?
- Ławki rezerwowych w Ekstraklasie stają się zwierzyńcem. “Dobijamy do granicy”
- Marcin Włodarski: Jesteśmy najlepsi albo stajemy się dziadami [WYWIAD]
Fot. FotoPyK