Reklama

Ekstraklasa - 22. Kolejka

Piotr Mroziński 18"
Artur Crăciun 61"

Stara, dobra Lechia. Olsson chce do I ligi

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

23 lutego 2025, 14:26 • 4 min czytania 40 komentarzy

Byliśmy zaskoczeni tym, jak wiosenna Lechia radzi sobie w ofensywie, ale prawdziwym szokiem było to, jak ogarnęła się obrona. Piła, Pllana, Olsson, Kałahur – ci sami goście jesienią sami strzelali sobie bramki, byli żywymi memami, rozdawali punkty, a teraz wyglądają jak nowo narodzeni. Jeden z nich – konkretnie Olsson – postanowił nawiązać do starych czasów i znów wyglądał jak totalna pierdoła. Swoją grą wykrzyczał na stadionie w Gdańsku: zmieniamy kurs, znowu idziemy w stronę pierwszej ligi!

Stara, dobra Lechia. Olsson chce do I ligi

Cholewiak wyglądał przy obrońcy Lechii jak rasowy padliniarz, który wykorzysta każde zawahanie rywala, żeby odebrać mu futbolówkę. Jeszcze w pierwszej połowie Szwedowi się upiekło, gdy skrzydłowy Puszczy zabrał mu piłkę pod polem karnym i zagrał ją do środka (tam przytomnie interweniował Piła). Ale już później… To był dokładnie ten Olsson, którego poznaliśmy jesienią.

Sytuacja, jakich wiele – wyprowadza akcję spod własnej bramki, teoretycznie nic nie powinno się stać. Ale dzieje się, bo defensor Lechii buja w obłokach – gdy podlatuje Cholewiak i dzióbie futbolówkę, ten zamiast w piłkę, trafia w swojego rywala. Werdykt? Oczywisty karny, którego na gola zamienia Craciun.

Po tej akcji było już 0:2 i aż do końca meczu Lechia nie potrafiła już złapać wiatru w żagle. A Puszcza? Gdyby mogła grać tylko z drużyną z Gdańska, byłaby mistrzem Polski. To z nią zagrała swój najlepszy jesienny mecz, pamiętne 4:1. Dziś niepołomiczanie zaczęli tak jakby Tomasz Tułacz w ramach odprawy puścił piłkarzom skrót z tamtego spotkania. Tylko w pierwszych dziesięciu minutach mogli strzelić tyle goli, co w całej rundzie (do tego spotkania: trzy). Nie stało się to, bo Żukowowi przelała się piłka po nodze, Atanasov ustrzelił poprzeczkę, a po główce Cholewiaka z czterech metrów świetnie interweniował Weirauch. Niepołomiczanie wysłali wtedy sygnał – piąty mecz z rzędu bez kompletów punktów nas dziś nie interesuje.

Niedługo później otworzyli wynik po – a jakże! – stałym fragmencie gry. Nie było to rozegranie w stylu drużyny spod Krakowa, która preferuje raczej załatwianie tego typu spraw podniesioną piłką i grą w powietrzu. Tym razem futbolówka krążyła jak po sznurku dołem – od Atanasova, przez Barkowskija, aż po Mrozińskiego. Dużą robotę zrobił w tej akcji białoruski napastnik, którego dopiero poznajemy i zaczynamy rozumieć, jak w zeszłym sezonie ligi białoruskiej zanotował szesnaście asyst będąc napastnikiem (przy dziesięciu bramkach!). Czucie akcji, zastawka, podanie w tempo – wszystko zagrało tak, jak trzeba. A Olsson, no cóż, tu też mógł zachować się lepiej.

Reklama

Kiedy już wyszalała się Puszcza, do głosu zaczęła dochodzić Lechia, choć tak po prawdzie – to niepołomiczanie zaczęli podłączać ją do prądu. Dwukrotnie zdecydowali się na przedziwne wykonanie rzutu rożnego – zagrali bardzo wysoką świecę na osiemnasty metr, za pierwszym razem wyglądało to jak kiks – i za drugim razem nadziali się na kontrę, która zakończyła się bramką. Ta została jednak odwołana ze względu na minimalnego spalonego Chłania.

To z kolei był sygnał ostrzegawczy wysłany przez gdańszczan, którzy aż do przerwy mocno cisnęli. Jeszcze wtedy nawet nieźle to wyglądało – Mena robił z Mrozińskiego wiatrak po swojej stronie, dobrze wyglądali Bobcek i Chłań, Wjunnyk napędzał akcje. Mieliśmy wrażenie, że – nawet mimo wyniku – Lechia nie wygląda jak bezradna zbieranina przypadkowych piłkarzy, jak jesienią, a idzie po swoje. Omal nie strzeliła gola do szatni, gdy Neugebauer trafił z wolnego w poprzeczkę.

W drugiej połowie pary już zabrakło. I oczywiście, Lechia może mieć pretensje do Tomasza Kwiatkowskiego, który dzisiaj chyba zapomniał kartek, bo przy dobrych (dla Lechii) wiatrach z boiska mogli wylecieć Mroziński i Craciun, arbiter oszczędził też Serafina czy Menę (mimo kilku symulek nie zobaczył żadnego napomnienia). Ale też przede wszystkim do siebie, bo gospodarze nie potrafili sforsować dzielnej Puszczy, która głęboko się cofnęła i nadziała się jedynie na dwie groźne główki Bobcka (jedną odbił bramkarz, druga trafiła w poprzeczkę).

Ostatni raz dwa gole w meczu na wyjeździe Puszcza strzeliła – jak przypomina EkstraStats – jeszcze w zeszłym sezonie, konkretnie w meczu z ŁKS-em rozgrywanym w marcu 2024 roku. Ta statystyka – w połączeniu z tym jesiennym spotkaniem – pokazuje, jak bardzo Puszczy leży Lechia.

5
Weirauch
3
Kałahur
1 -
Olsson
4
Pllana
5
Piła
4
Khlan
4
Neugebauer
4
Kapić
6
Mena
4
Viunnyk
5
Bobček
T. Kwiatkowski 3

Zmiany:

icon-swap
A. Tsarenko
4
M. Khlan
icon-swap
Kacper Sezonienko
Bogdan Viunnyk

Legenda

yellow-card
Żółta kartka
red-card
Czerwona kartka
yellow-card red-card
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
5.0
Ocena meczowa
+
Plus meczu
-
Minus meczu
swap
Zawodnik zmieniony

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Reklama

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Problemy Interu, powrót Zielińskiego, błysk Zalewskiego. A za chwilę Barcelona!

Kamil Warzocha
4
Problemy Interu, powrót Zielińskiego, błysk Zalewskiego. A za chwilę Barcelona!

Ekstraklasa

Statystyki

14
Wszystkie strzały
13
5
Strzały celne
3
5
Strzały niecelne
3
4
Zablokowane strzały
7
7
Strzały z pola karnego
5
7
Strzały spoza pola karnego
8
1
Interwencje bramkarza
6
383
Liczba podań
216
301
Celne podania
132
79%
Celne podania%
61%
64%
Posiadanie piłki
36%
8
Rzuty rożne
7
8
Faule
17
1
Spalone
0
2
Żółte kartki
3

Informacja o meczu

Data:
niedziela, 23 lutego 2025 12:15
Sędzia:
T. Kwiatkowski