Jannik Sinner, mistrz Australian Open sprzed niespełna miesiąca i obecny lider rankingu ATP, został zawieszony na trzy miesiące za złamanie przepisów dotyczących stosowania zakazanych substancji. Taką decyzję podjęła Światowa Agencja Antydopingowa w porozumieniu z samym zawodnikiem. Włoch nie zagra więc w żadnym turnieju do początku maja.
Przypomnijmy, że cała sprawa swój początek miała niemal rok temu. W próbce pobranej od Włocha 10 marca 2024 roku wykryto śladowe ilości clostebolu, czyli środka zwiększającego wydolność organizmu. Osiem dni później pobrano kolejna próbkę, która również okazała się pozytywna. W takiej sytuacji Sinnera powinno się tymczasowo zawiesić… jednak Jannik oficjalnie zawieszony był ledwie kilka dni. Włoch bowiem szybko przedstawił argumentację dotyczącą tego, jak clostebol miał dostać się do jego organizmu.
Sinner tłumaczył, że doszło do tego przez jego fizjoterapeutę, który stosował lek zawierający tę konkretną substancję, żeby wyleczyć ranę na palcu. Po posmarowaniu swojej dłoni, miał on masować Jannika i w ten sposób “przenieść” clostebol do organizmu Włocha. Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) wyjaśnienia Włocha zaakceptowała, w efekcie z miejsca odwieszając go i pozwalając na dalszy udział w turniejach… choć sprawa nadal się toczyła.
Ostatecznie rozwiązano ją 15 sierpnia, gdy Włocha oczyszczono z zarzutów, odbierając mu jedynie punkty i nagrody finansowe wywalczone w trakcie Indian Wells (a więc turnieju, podczas którego pobrano od Jannika skażone próbki). Co jednak wzburzyło opinię publiczną – dopiero wtedy o wszystkim poinformowano fanów. Wcześniej cała sprawa toczyła się w tajemnicy, za zamkniętymi drzwiami, zezwalając na to, by mistrz Australian Open nadal występował w kolejnych turniejach. Głośno mówiono o tym, że jest to niesprawiedliwe wobec innych zawodników i zawodniczek, którzy w podobnych sytuacjach nie mogli wychodzić na kort, dopóki sprawy nie rozwiązano – jak Simona Halep, Kamil Majchrzak czy Tara Moore.
CZYTAJ TEŻ: IGA, JANNIK I 19 STRACONYCH MIESIĘCY TARY. TENIS MA PROBLEM Z PROCEDURAMI
Sinnera potraktowano inaczej i ostatecznie go uniewinniono. Włochem zainteresowała się jednak Światowa Agencja Antydopingowa (WADA), która ma prawo wglądu w decyzje ITIA i może wydawać własne wyroki, jeśli uzna, że istniały nieprawidłowości w przeprowadzeniu danej sprawy. Tak też było w tym przypadku i WADA skierowała sprawę do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu. Ten jednak nie zdążył wydać własnego wyroku, bo wcześniej Agencja porozumiała się z samym zawodnikiem i zawarła ugodę.
Tak tłumaczono to w jej oficjalnym komunikacie:
“WADA akceptuje wyjaśnienie sportowca dotyczące przyczyny naruszenia […]. WADA akceptuje również, że pan Sinner nie chciał oszukiwać, a jego narażenia na działanie closteboolu nie przyniosło korzyści w postaci poprawy wyników oraz nastąpiło bez jego wiedzy. […] Zgodnie ze Światowym Kodeksem Antydopingowym i na mocy precedensu Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu sportowiec ponosi odpowiedzialność za zaniedbania swojego otoczenia. Na tej podstawie trzymiesięczne zawieszenie uznaje się za odpowiedni wynik. WADA nie domagała się usunięcia żadnych wyników” napisano. Dodano również, że tę ugodę zaakceptował i Sinner, i zrobiły to również ITIA oraz Międzynarodowa Federacja Tenisowa.
W efekcie Jannik Sinner jest zawieszony od 9 lutego do 4 maja (cztery dni banicji “odbębnił” już wcześniej, gdy próbki okazały się pozytywne), a do oficjalnych treningów będzie mógł wrócić nieco wcześniej – 13 maja. Oznacza to, że Włoch przegapi turnieje w Indian Wells, Miami (gdzie wygrał rok temu), Monte Carlo, Barcelonie i Madrycie, ale będzie mógł wystąpić w zaczynającej się 5 maja imprezie w Rzymie i, co dla niego z pewnością najważniejsze, na Roland Garros.
Innymi słowy: termin zawieszenia idealnie wkomponowano w tenisowy kalendarz Włocha, stąd ten pewnie chętnie przystał na ugodę. Trzy miesiące zawieszenia wydają się tu jednak adekwatną karą, stąd trudno z tym wyrokiem polemizować.
Fot. Newspix
CZYTAJ WIĘCEJ O TENISIE: