Radomiak Radom to drużyna, która gwarantuje widowiska. W Białymstoku nie przeszkadzała Jagiellonii w dawaniu koncertu do przerwy, dzięki czemu obejrzeliśmy aż pięć goli. Przed tygodniem defensywa Zielonych na wiele pozwalała Śląskowi Wrocław, który tylko dzięki własnej indolencji nie zdobył więcej niż jednej bramki, aż wreszcie samemu ją stracił w ostatniej akcji. Dziś podopieczni Joao Henriquesa znów uczestniczyli w spotkaniu, w którym wiele się działo, ale ponownie punkty powędrowały w inną stronę.
Goście mają prawo dyskutować dziś o sprawach sędziowskich. Gol na 2:1 dla Górnika wzbudził i jeszcze pewnie będzie wzbudzał wiele dyskusji. Josema, znajdujący się momencie dośrodkowania Podolskiego na pozycji spalonej, nie był już na niej, gdy piłkę głową zagrał Rafał Janicki, więc z tego punktu widzenia późniejsze wydarzenia (ręka Mammadova i sytuacyjne uderzenie Hiszpana trafiające do siatki) były już oderwane od tamtego zdarzenia. Sędziowie po analizie VAR – łącznie z Jarosławem Przybyłem, który podszedł do monitora – uznali, że mimo iż piłka została dośrodkowana w strefę Josemy, a on zrobił unik po główce Janickiego, to nie próbował zagrywać futbolówki, a to był aspekt kluczowy.
Trzeba też zadać sobie pytanie, czy sposób, w jaki Lukas Podolski potraktował wyskakującego do piłki Abdoula Tapsobę, nie kwalifikował się do podyktowania rzutu karnego? Nie ma tu mowy o próbie dojścia do futbolówki przez Poldiego. Sędziowie jednak nie wracali do tego zdarzenia.
To wszystko nie zmienia faktu, że ponownie za mało rzeczy się w Radomiaku zgadzało. Pięknego gola strzelił Jan Grzesik. Obiecująco z przodu prezentował się Tapsoba, który nieźle radził sobie w fizycznych starciach, dobrze wychodził na pozycję i maczał palce przy obu golach dla swojej drużyny. W przypadku rzutu karnego maczał bardzo mocno, wykorzystując juniorskie zachowanie Josemy. Na tym jednak lista większych pozytywów po stronie przyjezdnych się kończy.
Co do Josemy, dziś gwarantował emocje. Zdobył dwie bramki – ta na 1:0 będzie często pokazywana w telewizji – ale też we wspomnianym starciu z Tapsobą interweniował, jakby rozgrywał pierwszy w seniorskiej karierze. Wchodzenie wyskokiem na linii szesnastki w mającego niewielkie możliwości działania przeciwnika było wysoce nieroztropne. Ogólnie jednak wystawiony na lewej obronie Hiszpan pokazał, że jest w stanie tymczasowo wypełnić lukę po Eriku Janży, który może spokojnie dochodzić do pełni sił.
Znacznie gorzej po drugiej stronie wygląda Dominik Szala, który męczy się z piłką przy nodze, jeśli nie na możliwości natychmiastowego zagrania do najbliższego. A jak już spróbuje czegoś nieco trudniejszego, grozi to pożarem pod własną bramką, do czego doszło raz w pierwszej połowie. Na jego szczęście, bez konsekwencji. Trudno podejrzewać Szalę, by kiedykolwiek posłał takie podanie do Podolskiego, jakie zaraz po wejściu zaprezentował nam debiutujący w polskiej lidze Matus Kmet. Ciasteczko.
W Górniku też sporo szwankowało. Taofeek Ismaheel wciąż nie ma ofensywnego konkretu przed własną publicznością. Dziś nawet rzadko robił na skrzydle charakterystyczny dla siebie szum. Niewiele lepiej wypadł Yosuke Furukawa. Luka Zahović przez większość meczu był nieobecny, dopiero na koniec wyróżnił się dośrodkowaniem do Janickiego, który oddał groźny strzał. Jeśli jednak twój obrońca strzela dwa gole, a Podolski kolejny raz robi użytek ze swojej lewej nogi, to prawdopodobnie wygrasz mecz.
I tak się stało, Górnik odniósł pierwsze zwycięstwo w tym roku, dzięki czemu nadal może patrzeć bardziej w górę tabeli niż w dół. Radomiak natomiast z tygodnia na tydzień potwierdza, że zamierza do samego końca trzymać własnych kibiców w nerwowym obgryzaniu paznokci przy analizowaniu sytuacji w strefie spadkowej. Ostatnich siedem meczów to raptem pięć zdobytych punktów.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Łabojko: Prezes Brescii nie lubił liczby 17, więc trening zaczynał się o 16:59 [WYWIAD]
- Zawada: Jeśli nie zwolnię, kadra i liga top5 będą naturalnymi krokami [WYWIAD]
- Ruch gra twardo, Lechia wkurza wszystkich. “Albo jest się fair, albo Urfer”
- Polot, organizacja, energia. Raków zdominował Lecha przy Bułgarskiej!
Fot. Newspix