Reklama

Lech pozbył się balastu. Skrzydłowy zagra w klubie Kyliana Mbappe

Mikołaj Wawrzyniak

Opracowanie:Mikołaj Wawrzyniak

30 stycznia 2025, 07:57 • 2 min czytania 15 komentarzy

Kibice, a przede wszystkim włodarze Kolejorza wreszcie odetchnęli z ulgą. Adriel Ba Loua nie jest już piłkarzem Lecha Poznań. Iworyjczyk podpisał kontrakt z francuskim SM Caen – poinformował oficjalnie drugoligowiec.

Lech pozbył się balastu. Skrzydłowy zagra w klubie Kyliana Mbappe

Adriel Ba Loua okazał się jednym z największych niewypałów transferowych w historii klubu z Wielkopolski. Skrzydłowy trafił do Poznania w sierpniu 2021 roku z Viktorii Pilzno. Sam transfer Iworyjczyka kosztował Kolejorza ponad milion euro. Nie mówiąc jużo o pensji 28-latka, przez którą piłkarz długo nie chciał rozstać się Lechem.

Niestety, zainwestowane pieniądze w zawodnika zdecydowanie się nie zwróciły. Ba Loua z roku na rok notował obniżkę formy, stając się w pewnym momencie memem dla fanów Kolejorza. Przez trzy i pół roku zdobył tylko sześć bramek i zanotował siedem asyst w 91 spotkaniach.

Jego licznik występów gwałtownie wyhamował w obecnej kampanii. Ba Loua został odstawiony na boczny tor przez trenera Nielsa Frederiksena. Dość powiedzieć, że uzbierał tylko 347 minut w siedmiu meczach. Los Iworyjczyka był przesądzony, tym bardziej, że jego kontrakt z liderem Ekstraklasy wygasał z końcem czerwca 2025 roku.

O dziwo chętnych na Ba Louę nie brakowało. Media donosiły o zainteresowaniu ze strony polskich drużyn, zwłaszcza Radomiaka. Ostatecznie wygrała opcja zagraniczna, a konkretnie francuski zespół SM Caen. To właśnie w ekipie drugoligowca spróbuje odbudować swoją formę iworyjski skrzydłowy. Co ciekawe, właścicielem klubu jest Kylian Mbappe, zaś trenerem… Bruno Baltazar, który jeszcze w grudniu odpowiadał za wyniki Radomiaka.

Reklama

SM Caen czeka batalia o utrzymanie w Ligue 2. Zespół znajduje się obecnie w strefie spadkowej ligowej tabeli, ze stratą sześciu oczek do bezpiecznego miejsca.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Złośliwi powiedzą, że to brak talentu uniemożliwił mu występy na piłkarskich salonach. Rzekomo zbyt często sprawdzała się słynna opinia kibica Podbeskidzia, by „grać na Wawrzyniaka, bo jest cienki”. On pozostaje jednak przy tezie, że Wawrzyniak w polskiej piłce może być tylko jeden i nie śmiał odbierać tego zaszczytnego miana Panu Jakubowi. Kibicowsko najbliżej mu do Lecha Poznań, ale jest koneserem całej naszej kochanej Ekstraklasy do tego stopnia, że potrafi odróżnić Bergiera od Bejgera. Od czasów trenera Rijkaarda lubi napawać się grą Barcelony, choć z nią bywało różnie. W wolnych chwilach często sięga po kryminały, zwłaszcza niestraszny mu Mróz.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa