Michał Probierz powiedział w rozmowie ze sport.tvp.pl, że nigdy nie był zwolennikiem przepisu o młodzieżowcu, co jest trochę bez sensu – równie dobrze mógłby stwierdzić, że nigdy nie był trenerem Jagiellonii. Albo że nigdy nie miał na imię Michał. Wiemy przecież, że był i ma, no i tak samo wiemy, że jednak był zwolennikiem przepisu.
Probierz mówił dla TVP wczoraj: – Nigdy nie byłem zwolennikiem przepisu o młodzieżowcu. Jeśli ktoś jest dobry, to będzie grał i zawsze tak uważałem. Kiedy dany klub potrzebował mieć w kadrze sześciu młodzieżowców, to dwóch grało, a reszta jeździła na wycieczki. Uważam, że zniesienie tej zasady może poprawić stan naszej piłki. To są zawsze trudne decyzje, ale po fakcie będzie łatwiej.
Z kolei sześć lat temu przekazał Sportowym Faktom: – Jestem zwolennikiem wprowadzenia tego przepisu, bo też nie ma większego wyboru. Stawki zagranicznych piłkarzy też poszły w górę – ci ludzie potrafią się dogadać i żądają coraz więcej, a my jako kluby nie potrafimy tego zrobić, by to uciąć. W topowych ligach nie ma takiego przepisu, ale my nie jesteśmy topową ligą, co często pokazujemy. Powinniśmy w stu procentach postawić na szkolenie. Nawet kosztem gry w pucharach, ale i tak w nich nie gramy. Musimy zrobić wszystko, żeby zdecydowanie podnieść poziom szkolenia, ale do tego muszą być bazy. Jeśli w ekstraklasie cztery zespoły trenują na jednym boisku przy minusowej temperaturze, to jak chcemy się rozwijać? Jesteśmy bardzo ubogim piłkarsko krajem.
Opcje są trzy, ale żadna nie przekonuje:
- selekcjoner skłamał
- zapomniał o swoim poglądzie
- chce o nim zapomnieć
Pierwszą wykluczamy, bo niby po co kłamać w tak błahej sprawie. Gdyby Probierz został zapytany, czy uważa polską defensywę za bardziej dziurawą niż durszlak po spotkaniu z kałasznikowem – wtedy mógłby skłamać, że nie, skądże, no bo to większa kwestia i budowanie ducha, wiary, pewności siebie polskiego zespołu narodowego.
Druga opcja też się nie klei, trudno podejrzewać selekcjonera o kłopoty z pamięcią – te wszystkie inteligentne szpileczki nie biorą się znikąd, tylko z głowy właśnie.
Jeśli chodzi o trzeci wariant, to też jest on kłopotliwy – po co udawać, że się za czymś nie było, skoro to – znów – w gruncie rzeczy pierdoła. Nie jest to wielka chwała, że się było przeciwko, a spore ryzyko, że ktoś wykopie to na X-ie (w tym przypadku Mikołaj Walencik) i pojawi się szyderka.
Zatem po prostu: zaćmienie. Niegroźne, bo o gorszych sprawach zapominali ludzie polskiej piłki, ale jednak zaćmienie.
Aha, gdyby ktoś chciał się przyczepić, że Probierz ma prawo do zmiany zdania i nie ma tematu. No ma, ale on tutaj zdania nie zmienia, tylko mówi, że “nigdy nie był zwolennikiem”, kiedy widać, że był.
Selekcjonerowi życzymy tylko większej koncentracji w zbliżających się meczach i powołaniach. Nie chcielibyśmy usłyszeć za parę lat, że nigdy nie był zwolennikiem Dawidowicza.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Jeśli dziś wtorek, to Czubak jest w Belgii. Transfer dopięty [NEWS]
- Urbański nie okazał się odkryciem Monzy. Przegrany debiut Polaka
- Robert Lewandowski piłkarzem roku. Jagiellonia zdominowała galę tygodnika Piłka Nożna
- Legenda, która stała się nieudacznikiem. Kibice znienawidzili Ronaldo
Fot. FotoPyk