O żadnym klubie nie mówiło się zimą tyle, co o Pogoni Szczecin. Wałkowaliśmy wielkie wizje Haditaghiego, jeszcze większe długi spółki, weto Fabryki Papieru Kaczory, wysyp żali i farmazonów niedoszłego inwestora, wyprzedaż zespołu, sprawozdanie finansowe, kolejną stratę, nowych potencjalnych właścicieli, a w tle tej całej dyskusji dokonywaliśmy sądu nad Jarosławem Mroczkiem… W tym całym chaosie mało kto zastanawiał się, jak właściwie „Portowcy” stoją sportowo. Na kilka dni przed startem rundy wiosennej postanowiliśmy się nad tym pochylić.
Przed szczecinianami stoi góra ciężkich wyzwań, więc my także podejmiemy kwestię wagi ciężkiej i przewrotnie zapytamy: czy istnieją jakiekolwiek przesłanki za tym, że wiosna Pogoni nie będzie aż tak zła, jak wskazywałaby na to zimowa zawierucha?
Spróbujmy poszukać jakichkolwiek promyków nadziei dla “Portowców”.
1) Nowi właściciele
Jeśli wierzyć Jarosławowi Mroczkowi, do 31 stycznia ma się rozstrzygnąć kwestia z nowymi inwestorami, którzy w ostatnich dniach wizytują w Szczecine, sprawdzają księgi i dogadują szczegóły. Według naszych informacji, prawdopodobnie będzie to fundusz inwestycyjny powiązany z brazylijską grupą prawników Bichara e Motta Advogados. Pogoń miałaby stać się w tym układzie przystankiem dla zawodników z Brazylii, którzy chcą zrobić karierę w Europie. Promowaliby się w Polsce, potem szliby na zachód, a inwestorzy kasowaliby pokaźne sumy odstępnego.
Plan na papierze wygląda nieźle, choć akurat w Szczecinie mogą się wzdrygnąć słysząc taki pomysł na klub, bo przecież wspomnienia brazylijskiego zespołu Antoniego Ptaka są wciąż żywe. Co jeszcze może niepokoić? Fakt, że…
- cała transakcja dopinana jest na szybko;
- Alex Haditaghi – kompletny farmazon i manipulant – został oceniony na wstępnym etapie wyżej niż podmiot, z którym obecnie toczą się rozmowy;
- pierwotnie Pogoń odrzucała wszystkie oferty od funduszy.
Jarosław Mroczek długo deklarował, że nie interesuje go oddanie klubu w ręce funduszu, bo im – co do zasady – zależy na zarabianiu, a nie rozwijaniu futbolu. Właściciel Pogoni liczył na biznesmena z Polski lub zagranicy, który jednocześnie jest pasjonatem piłki i chce poprzez Dumę Pomorza zareklamować się na naszym rynku. Prawdopodobnie dlatego wolał najpierw usiąść do stołu z Haditaghim, a rozmowę z funduszem traktował jak swego rodzaju ostateczność.
Pogoń nie jest jednak w położeniu, w którym może wybrzydzać. W obecnym układzie właścicielskim czułaby się jak statek, który płynie na górę lodową, a jego kapitan nie potrafi w żaden sposób zmienić kursu. Dlatego na nowych właścicieli – o ile nie są to hochsztaplerzy – należy patrzeć z pewną nadzieją, trochę w myśl zasady: gorzej być nie może. Jeszcze nie wiemy, jaką konkretnie wizję miałby nowy inwestor, ale kto wie – może skoro transakcja ma się dopiąć do końca stycznia, do zespołu Roberta Kolendowicza dojdzie jeszcze w tym oknie kilku zawodników?
2) Nie odszedł Efthymios Koulouris
Legia, Panathinaikos, Ujpest, FC Seoul – to tylko niektóre z firm, które miały być zainteresowane usługami greckiego napastnika. Pogoń miała sporą zagwozdkę, bo jeden z trzech najlepszych strzelców ligi (obok Rochy i Kallmana) to jedyny ukształtowany piłkarz, na którym mogła sensownie zarobić. Sensownie, czyli więcej niż milion euro.
Celowo dodaliśmy przymiotnik „ukształtowany”, bo z młodych dałoby się pewnie wycisnąć ciut więcej, lecz – tak w przypadku Przyborka, jak i Paryzka – na sprzedaż poszedłby bardziej potencjał niż realne umiejętności na tu i teraz. Pogoń założyła sobie jednak, że zrobi wszystko, by zatrzymać Greka. I to pod kątem sportowym dobra wiadomość – bardziej bolałoby chyba tylko odejście Grosickiego.
3) To wciąż sensowny skład
Na podstawie zimowych sparingów można dojść do wniosku, że wyjściowa jedenastka Pogoni będzie wyglądała mniej więcej tak:
- Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris – Gamboa, Kurzawa, Ulvestad – Przyborek, Koulouris, Grosicki
Cojocaru, Wahlqvist, Koutris, Koulouris, Grosicki, może Kurzawa – to wciąż czołówka na swoich pozycjach w lidze. Problem pojawi się w momencie, gdy Robert Kolendowicz spojrzy za siebie, w stronę ławki rezerwowych, a na niej zobaczy taki układ personalny: Kamiński, Lis, Lisowski, Keramitsis, Smoliński, Wędrychowski, Łukasiak, Korczakowski, Paryzek, Klukowski…
Pozostanie mu trzymać kciuki za to, żeby jego piłkarze nie łapali urazów. Ale Pogoń przywyczaiła się już od lat do gry z krótką kołderką – może nie aż taką, jak obecnie, ale jednak od dawna nie można powiedzieć o niej, że ma szeroką kadrę. W tym kontekście nieodżałowana może być strata Aleksandra Gorgona, który potrafił załatać absolutnie każdą pozycję od szóstki do dziewiątki. Wraz z odejściem Wahana Biczachczjana szczecinianie tracą swój motor napędowy, najmniej bolesne zdaje się być pożegnanie Benedikta Zecha, którego w naturalny sposób zastąpią Danijel Loncar (już zdrowy) i Mariusz Malec (powracający do formy).
4) Kamil Grosicki
Po prostu.
5) Luksusowy asystent
Bo takim mianem należy nazwać Tomasza Grzegorczyka, który dopiero co zrobił furorę w pierwszej lidze. Jako tymczasowy trener Arki wygrał tej jesieni jedenaście na czternaście spotkań, zdobywając 31 punktów na możliwych 36, by później oddać drużynę w ręce zakontraktowanego wcześniej Dawida Szwargi. Wydawało się, że po takiej serii szkoleniowiec ten bez problemu znajdzie zatrudnienie w roli pierwszego trenera, ale zamiast tego wybrał klub bliski jego sercu, do którego ma z rodzinnego domu 25 kilometrów.
Wszystko, co napisaliśmy powyżej, to raczej kubły miodu w wielkiej beczce dziegciu. Trzeba cofnąć się długie lata, by przypomnieć sobie rundę, przed którą kibice Pogoni mieli tak ponure nastroje. Już jesienią szczecinianie spisali się poniżej oczekiwań, a jeśli wiosną spiszą się lepiej, to tylko dlatego, że zadziała logika Ekstraklasy.
Transfery przychodzące:
–
Transfery wychodzące:
- Wahan Biczachczjan (Legia Warszawa)
- Alexander Gorgon (SCR Altach)
- Benedikt Zech (SCR Altach)
ZAPOWIEDŹ WIOSNY W EKSTRAKLASIE:
- GKS Katowice – jak pogodzić ogień z wodą?
- Skąd bierze się optymizm Lechii Gdańsk?
- Śląsk spróbuje oszukać przeznaczenie
- Korona szuka inwestora. Inaczej – krach
- Puszcza wreszcie wraca do Niepołomic
- W Zagłębiu Lubin będzie gorąco
- W Stali Mielec cisza przed burzą?
- Ekstraklasowy Książulo już nie gra w Radomiaku
- Piasta Gliwice czeka równia pochyła?
- Motor Lublin – to już teraz najmądrzej zarządzany klub w Ekstraklasie?
Fot. FotoPyK