Gdy na gali “Piłki Nożnej” wyczytywano jego nazwisko jako zwycięzcy w kategorii “Odkrycie roku”, on biegał po błotnistej murawie w Genui w swoim debiucie dla Monzy. Włodarze nowego klubu z Adriano Gallianim na czele nie obraziliby się, gdyby podobne miano mogliby przyznać Kacprowi Urbańskiemu po zakończeniu sezonu. Oznaczałoby to zapewne utrzymanie Biancorossich w Serie A. Polski pomocnik nie miał dziś łatwego zadania: dużo zadań defensywnych, ciężkie warunki pogodowe i finalnie porażka 0:2. Ale miło oglądać 20-latka na boiskach Serie A.
Nieobecność Kacpra Urbańskiego na włoskich boiskach była już odczuwalna. Po raz ostatni w Serie A mogliśmy go oglądać pod koniec listopada. Trener Bolonii Vincenzo Italiano przyspawał Polaka do ławki i nie pomogło mu nawet przedłużenie kontraktu. Dopiero nieoczekiwane i błyskawiczne przeprowadzone wypożyczenie do Monzy pozwoliło mu powrócić do gry.
Trudny debiut
Choć polski pomocnik spędził w Lombardii tylko dwa dni, to Salvatore Bocchetti zdecydował się wystawić go w podstawowym składzie i dał mu rozegrać cały mecz. Od razu zmienił również taktykę. Zamiast tradycyjnej i często używanej formacji 1-3-4-2-1, postawił na klasyczne 1-4-4-2. Polak pełnił funkcję jednego z dwóch środkowych pomocników.
I łatwego zadania nie miał. Sporo gry w bliskim kontakcie z rywalami. Dużo zadań defensywnych, m.in. wysokie wyjście do pressingu, po czym błyskawiczny powrót do defensywy, bo jego koledzy z obrony przegrywali sporo pojedynków powietrznych i zgarniali niewiele drugich piłek. Z tego powodu Urbański musiał choćby wybijać piłkę z pola karnego po dośrodkowaniach genueńczyków, ścierać się z przeciwnikami po prawej stronie boiska, co wychodziło mu nieźle, o czym świadczy odbiór, trzy wygrane pojedynki na sześć i dwa wywalczone stałe fragmenty gry.
Sporo brudnej roboty, ale nie należy spodziewać się niczego więcej po Monzy. Przez cały mecz ostatnia drużyna Serie A oddała tylko jeden strzał celny. Oprócz tego wykreowała jeszcze jedną okazję – zapoczątkowaną przez Urbańskiego – której nie potrafił sfinalizować celnym strzałem Jiorgos Kyriakopulos.
Genoa pokazała miejsce w szeregu Monzy
Grek nie mógł zaliczyć starcia z Genoą do udanych. To on sprokurował rzut karny, faulując Fabio Mirettiego. Trzymało się go jednak szczęście, bo tyłek uratował mu Stefano Turati. Golkiper Monzy miał jednak ułatwione zadanie. Rzucił się bowiem w ten róg, w który za każdym razem Andrea Pinamonti oddawał strzały z jedenastego metra. Tym razem również wybrał tę stronę, ale jego zamiary odgadł bramkarz przyjezdnych, ratując swój zespół przed stratą gola.
Wszystkich uderzeń jednak nie obronił. O ile w przypadku kolejnych prób wyróżniającego się Mirettiego, pomagał mu Armando Izzo ofiarnym wślizgiem i poprzeczka, o tyle przy próbie Koniego De Wintera był bez szans. Pretensje może mieć jednak do swoich kolegów. Pozostawili Belga zupełnie bez krycia przed dośrodkowaniem z rzutu wolnego. Świetnie wykorzystał to Aaron Martin, wrzucając piłkę idealnie na głowę De Wintera.
𝐊𝐨𝐧𝐢 𝐃𝐞 𝐖𝐢𝐧𝐭𝐞𝐫 𝐭𝐫𝐚𝐟𝐢𝐚 𝐝𝐨 𝐬𝐢𝐚𝐭𝐤𝐢!
Perfekcyjnie wykonany stały fragment gry i gospodarze prowadzą 1:0!
Czy AC Monza odwróci losy tego meczu?
#włoskarobota
pic.twitter.com/b0vFoJjvSc
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) January 27, 2025
Ogólnie rzecz biorąc, genueńczycy dobrze główkowali w poniedziałkowym spotkaniu. Nie dość, że prowadzili grę, potrafili zepchnąć Monzę do głębokiej defensywy, to okazali się zabójczo skuteczni po strzałach tę częścią ciała. To po główce Johana Vasqueza ekipa z Ligurii przypieczętowała zwycięstwo 2:0 nad drużyną Urbańskiego, który nie będzie dobrze wspominał tego debiutu, ale może być zadowolony z powiększenia czasu spędzonego na boiskach Serie A w tym sezonie o ponad 30% z 244 do 344 minut.
Oby zdobywał ich jak najwięcej, bo o to, żeby Monza utrzymała się w lidze, będzie bardzo trudno, a przynajmniej z taką grą, jaką zaprezentowała w poniedziałek. Genoa zupełnie zdominowała drużynę Bocchettiego, która traci już siedem punktów do bezpiecznej lokaty.
Genoa – Monza 2:0 (0:0)
- 1:0 De Winter 61′
- 2:0 Vasquez 84′
- Niewykorzystany karny: Pinamonti 31′ (Genoa)
WIĘCEJ O WŁOSKIM FUTBOLU:
- Co czeka Urbańskiego w Monzy? Opisujemy klub, którym zauroczył się Berlusconi
- Ranking Polaków w Serie A za rundę jesienną. Tak źle nie było od kilku lat
- Nieoczywisty lider i kandydat do mistrzostwa. Napoli pokazuje, że defensywny futbol żyje i ma się dobrze
Fot. Newspix