Reklama

Daniel Hakans: Myślę, że poczyniłem progres

Mikołaj Wawrzyniak

Opracowanie:Mikołaj Wawrzyniak

25 stycznia 2025, 13:38 • 2 min czytania 1 komentarz

Daniel Hakans ma za sobą bezbarwne wejście w drużynę Kolejorza. Rundę jesienną skończył z asystą w ośmiu występach. Jednak w rozmowie dla klubowych mediów Fin ocenia pozytywnie pierwsze miesiące w Polsce, zauważając w swojej grze progres.

Daniel Hakans: Myślę, że poczyniłem progres

Hakans trafił na Bułgarską w sierpniu. Póki co jego transfer okazuje się rozczarowaniem. Skrzydłowy uzbierał łącznie 350 minut w ośmiu meczach poznaniaków, notując asystę. W trakcie rundy doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry na dwa miesiące.

Mimo to, 24-latek uważa, że dostrzega swój rozwój pod okiem Nielsa Frederiksena. – Myślę, że od czasu transferu do Lecha poczyniłem progres. Stosunkowo krótko po przyjściu tutaj odniosłem kontuzję i na jakiś czas pozostawałem poza grą. Pod kątem indywidualnym obiecywałem sobie wiele po tym trwającym okresie przygotowawczym. Bardzo zależało mi na tym, by pozostać w pełni sił i doprowadzić się do jak najlepszej dyspozycji – zauważył w rozmowie dla klubowych mediów.

– Celuję w to, by wychodzić w podstawowym składzie w każdym następnym spotkaniu. Mamy przy tym na tyle szeroki skład, że konkurencja na mojej pozycji jest spora. To dla mnie powód tylko i wyłączeni do zadowolenia, bo na codziennych treningach dzięki konkurencji każdy z nas staje się coraz lepszy – stwierdził Hakans.

O tym, ile Fin otrzyma szans od Frederiksena na wiosnę, przekonamy się już wkrótce. Obsada skrzydeł w Kolejorzu wygląda niezwykle solidnie. Oprócz Hakansa duński szkoleniowiec może skorzystać również z Hoticia, Gholizadeha, Walemarka, czy jeszcze bardziej zawodzącego Fiabemy. Cały czas w drużynie pozostaje także Adriel Ba Loua.

Reklama

Lechici znajdują się na fotelu lidera tabeli Ekstraklasy. Już w najbliższy piątek zainaugurują rundę wiosenną domowym starciem z Widzewem. Początek meczu zaplanowano na godzinę 20:30.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Złośliwi powiedzą, że to brak talentu uniemożliwił mu występy na piłkarskich salonach. Rzekomo zbyt często sprawdzała się słynna opinia kibica Podbeskidzia, by „grać na Wawrzyniaka, bo jest cienki”. On pozostaje jednak przy tezie, że Wawrzyniak w polskiej piłce może być tylko jeden i nie śmiał odbierać tego zaszczytnego miana Panu Jakubowi. Kibicowsko najbliżej mu do Lecha Poznań, ale jest koneserem całej naszej kochanej Ekstraklasy do tego stopnia, że potrafi odróżnić Bergiera od Bejgera. Od czasów trenera Rijkaarda lubi napawać się grą Barcelony, choć z nią bywało różnie. W wolnych chwilach często sięga po kryminały, zwłaszcza niestraszny mu Mróz.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

1 komentarz

Loading...