Reklama

Oszukać przeznaczenie, edycja wrocławska

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

23 stycznia 2025, 13:50 • 7 min czytania 12 komentarzy

Dziś startujemy z odliczaniem do początku rundy wiosennej Ekstraklasy. Codziennie będziecie mogli przeczytać o dwóch klubach, aż do pierwszego weekendu meczowego, który już za ponad tydzień. Zaczynamy od Śląska Wrocław, który… cóż, to, że jest w dupie, to jasne. Problem w tym, że jesienią zaczął się w niej urządzać, a to bardzo zły prognostyk na rundę wiosenną.

Oszukać przeznaczenie, edycja wrocławska

Nasz przegląd klubów rozpoczynamy od zaglądnięcia do Wrocławia, a tam dalej stajnia Augiasza. Ale nic dziwnego, nie czepiamy się, bo przecież trudno było oczekiwać, że w ciągu przerwy zimowej uda się posprzątać po czeskim bajerancie i wlać w serca kibiców chociaż odrobinę optymizmu.

Śląsk Wrocław – zapowiedź wiosny 2024/2025

Brakuje większej liczby transferów, które obiecywał nowy dyrektor sportowy, Rafał Grodzicki, a zatem prawdopodobnie wciąż będzie brakować jakości na kilku pozycjach. Jeśli już upatrywać jakiejś nadziei, będzie to druga nowa twarz na pierwszym planie – Ante Simundza. Wzięliśmy go pod lupę w tekście: Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław.

Zderzając się z tytułem tekstu o słoweńskim szkoleniowcu, sęk w tym, że Śląsk potrzebuje cudu. Sytuacja, w jakiej znaleźli się wrocławianie, jest tak dramatyczna, że trudno znaleźć chociaż jeden mocny punkt zaczepienia. Ba, gdy już wydawało się, że na przestrzeni jednego sezonu więcej zmian niż zatrudnienie nowego trenera i dyrektora sportowego nie będzie, na horyzoncie pojawiła się wizja obalenia Jacka Sutryka, prezydenta miasta i właściciela klubu, który ma na karku CBA. Ach, no i jeszcze problemy z wypłacalnością. To tak w ramach podkreślenia, że czy to na boisku, czy w kuluarach nie może być we Wrocławiu za spokojnie.

Reklama

A właśnie spokój przydałby się trenerom, działaczom, kibicom i piłkarzom, którzy w szczególności wyglądali w ostatnich miesiącach na ludzi zrezygnowanych. Z jednej strony się nie dziwimy, bo trudno grać swój najlepszy futbol, kiedy widzisz w tabeli plecy wszystkich innych drużyn, a margines błędu maleje z każdą kolejką. Z drugiej – fizjologom się nawet nie śniło, że wicemistrz Polski stanie się pośmiewiskiem ligi i to z naprawdę małą szansą, że wiosną wszystko uda się odwrócić.

Przed nowym trenerem Śląska, zdaje się, mission impossible

Nie mieliśmy nigdy okazji zatrzymywać pędzącego pociągu i nie będziemy wierzyć niektórym filmom akcji, że to takie proste. Ale poniekąd właśnie czegoś takiego musi dokonać Simundza – uratować Śląsk jadący prosto w przepaść. Naprawić błędy Baldy, Magiery i Załęcznego (to ci dopiero, że nadal jest w klubie!), co urasta prawdopodobnie do największego wyzwania w jego karierze. Bo jak inaczej zapowiadać trudy pracy we Wrocławiu, skoro WKS wejdzie w rundę wiosenną z 10 punktami po 18 meczach? Ze stratą 9 “oczek” do bezpiecznego miejsca w tabeli i potrzebą na punktowanie jak czołowe ekipy w lidze?

Tego typu scenariusze trudno wprowadzić w życie nawet w Ekstraklasie, a wcale nie mamy wrażenia, że na pierwszą kolejkę z Piastem Śląsk wyjdzie jako znacznie lepszy zespół niż w grudniu na Radomiak. Okej, na plus może zmienić się sfera mentalna za sprawą Simundzy, który na wyższym poziomie niż polska liga swoje powygrywał i wytrenował. Ale to wciąż bardziej spekulacja oparta na optymizmie, że ci sami zawodnicy półtorej miesiąca później będą funkcjonowali znacznie lepiej.

Co więcej, w szukaniu szans na utrzymanie Śląska chcielibyśmy podeprzeć się transferami, ale co wymyślił Rafał Grodzicki od przyjścia do klubu w listopadzie? Niewiele, jeśli założymy, że Assad Al Hamlawi to transfer dobry, ale na 1. ligę. Tytuł króla strzelców zawsze brzmi fajnie, ale – hmm, jakby to powiedzieć delikatnie – w oczach postronnego widza staje się mniej ekskluzywny, kiedy chodzi o 14 goli w 28 meczach drugiej ligi szwedzkiej. Inna sprawa, że Grodzicki ściągnął jeszcze jednego zawodnika ze Szwecji, lepiej, bo lewego obrońcę z elity, ale nie da się traktować poważnie w kontekście wzmocnienia gościa, który w 2024 roku nie spędził na boisku nawet 500 minut.

Grodzicki wbija szpilkę Baldzie. “Lepiej ściągnąć mniej piłkarzy, ale bardziej jakościowych”

We Wrocławiu nie mogą wybrzydzać. O utrzymanie w 90% zagrają ci sami piłkarze

Nie będziemy jednak się wyzłośliwiać, że dyrektor Śląska nie potrafił do tej pory sprowadzić do klubu oczywistego wzmocnienia. Może i Assad Al Hamlawi okaże się nim w sposób nieoczekiwany, kto wie. Jeśli już mamy wybierać, wolimy takie transfery niż ściąganie trupów pokroju Kennetha Zohore. Tu i tu szanse na większą liczbę bramek nie są wysokie, ale może do pięciu razy po Exposito sztuka?

Reklama

Któryś z napastników musi wreszcie być lepszy niż Musiolik czy Świerczok, choć w przypadku obecnego Śląska tendencja wcale nie musi być wzrostowa. Zwłaszcza że pozycja negocjacyjna klubu w pół roku spadła z czterdziestego piętra gdzieś na drugie i dlatego nie było sensu oczekiwać, że Grodzicki wyczaruje zimą poważnych piłkarzy. Raz, że mało kto chce iść do najgorszej ekipy w lidze, dwa – nawet jeśli się zdecyduje, trzeba mu srogo zapłacić, tak jak Ante Simundzy, który przecież nie przyszedł do Wrocławia z powodu “fajnego projektu”.

Pytanie tylko, po co Grodzicki tak bajerował po rozpoczęciu pracy w Śląsku. Mówił, że chce mieć skompletowaną kadrę na obóz przygotowawczy w 99% (nie wyszło, kto by się spodziewał) i znaleźć piłkarza, który wejdzie na murawę i od razu zrobi różnicę. Jeśli chodziło o Al Hamlawiego, byłaby to śmiała teza, ale też tak jak powiedzieliśmy – nie da się w takich okolicznościach sprowadzić kozaka. A mimo to Szwed ściągnięty przez potencjalnego spadkowicza wygląda lepiej niż Eyamba ściągnięty przez wicemistrza. Naciągany, ale punkt dla Grodzickiego. Agent Balda by nie potrafił.

To jednak w szerszej perspektywie niczego nie zmienia. Jeśli Śląsk chce opierać swoje nadzieje w poprawie najgorszego ataku w Ekstraklasie na królu strzelców drugiej ligi szwedzkiej, nie zabronimy, ale przy okazji polecimy też trzeźwe spojrzenie. Zaraz będziecie pisać, że uprzedzeni, że zawsze walą w Śląsk i tym podobne. Ale jak tu nie walić i jak nie wątpić, skoro prawie ci sami ludzie na przestrzeni jednego roku zaliczyli absurdalny regres? I nawet nie chodzi o samych piłkarzy, ale też (a może przede wszystkim) o całościowe zarządzanie klubem. Śląsk nie uczy się na własnych błędach od lat, bardzo źle skonsumował sukces i teraz za to płaci.

Śląsk wygrywający połowę meczów? Potrzebny cud nad Odrą

Jeśli po rundzie wiosennej dało się powiedzieć, że szanse Śląska na degradację są bardzo duże, teraz – po niezbyt oszałamiającym okienku, acz z wzięciem dobrego trenera – wygląda to odrobinę lepiej. Ale “odrobinę” nie znaczy, że we wrocławski futbol wierzymy. Owszem, wszystko jest możliwe i po to jest historia, żeby urozmaicać ją zapadającymi w pamięć wydarzeniami, a takim niewątpliwie byłoby dla WKS-u ucieknięcie spod topora. Gorzej może się zrobić wtedy, gdy zdamy sobie sprawę, ile punktów mniej więcej musiałby zdobyć w tej chwili najbardziej pewny spadkowicz. Konkurencja nie śpi i jakieś mecze na pewno będzie wygrywać, a trzeba przecież jak najszybciej zniwelować dziewięciopunktową różnicę. Biorąc te aspekty pod uwagę, 25-26 punktów powinno być dla Śląska absolutnym minimum.

Średnia 1,62 punktów na mecz w rundzie wiosennej? Wygranie połowy meczów i wyciągnięcie kilku remisów? Albo wygranie 1/3 pozostałych kolejek i reszta z podziałem punktów? Doskonale wiecie, jak to brzmi. Mało prawdopodobnie.

Jeśli Śląsk w lutym nie zacznie regularnie wygrywać, raczej będzie po ptakach. Podopieczni Simundzy mają po części świetny, ale też kluczowy kalendarz w kontekście bezpośredniej walki o utrzymanie: Piast, Radomiak, Widzew, Korona. Nie chcemy mówić, że właśnie tu rozegra się wszystko, ale możecie sobie wyobrazić, jak brak odbicia się od dna po tych starciach wpłynie na psychikę zawodników. Pamiętamy przecież, co było dwa sezony temu. Związane nogi, głowy spuszczone w dół i wiara sklejona na trytytki. Wtedy jednak Śląsk z Magierą miał to szczęście, że w lidze była jeszcze Wisła Płock, ale co by było, gdyby tym razem nikt nie wyciągnął do WKS-u pomocnej dłoni?

Zgadliście: Śląsk spierdzieliłby się z Ekstraklasy z hukiem większym niż jakikolwiek inny polski klub w XXI wieku. To w tym momencie wizja najbardziej realna i kibice Śląska, którzy niestety muszą oglądać degrengoladę klubu jako instytucji zarządzanej przez miasto, powinni mieć tego świadomość.

Jacek, to nie są ćwiczenia.

Transfery przychodzące

  • Assad Al Hamlawi (z IK Oddevold)
  • Marc Llinares (z Hammarby)

Transfery wychodzące

  • Junior Eyamba (Austria Lustenau)

WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Oficjalnie: Skreślony w Paryżu snajper udaje się na wypożyczenie do Włoch

Mikołaj Wawrzyniak
0
Oficjalnie: Skreślony w Paryżu snajper udaje się na wypożyczenie do Włoch

Ekstraklasa

Komentarze

12 komentarzy

Loading...