Reklama

Rafał Gikiewicz populistycznie bredzi na temat presji w sporcie

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

18 stycznia 2025, 14:05 • 4 min czytania 102 komentarzy

Myśleliśmy, że czasy, w których piłkarzom odmawia się prawa do odczuwania presji minęły, tak jak nie jeździmy już do pracy dorożkami i nie siedzimy wieczorami przy lampach naftowych, ale nie, niestety Rafał Gikiewicz udowadnia, że wciąż trzeba te populistyczne wrzutki prostować.

Rafał Gikiewicz populistycznie bredzi na temat presji w sporcie

Gikiewicz w Meczykach powiedział najpierw: – Ludzie, którzy ratują życie, mają presję.

A potem: – Młody piłkarz nie może powiedzieć, że go coś paraliżuje, grając w Widzewie. No to nie graj w piłkę – idź do roboty, siedź na kasie w Lidlu i zobaczysz wtedy, jaką będziesz miał presję, bo będziesz miał. Nie będziesz sobie pił herbatki, tylko wodę z kranu.

To jest właściwie ciekawe, że dla populistów tylko dwie grupy w społeczeństwie mogą odczuwać presję, to znaczy albo kasjerki i kasjerzy, albo ktoś od pomagania ludziom, na przykład pielęgniarki. Nie zdarza się, by w tego typu dyskusjach były podawane inne przykłady, prawie zawsze jest to albo pielęgniarka, albo kasjerka, zupełnie tak, jakby na świecie istniały trzy zawody na krzyż. Ale to chyba nie przez przypadek, granie na tego typu emocjach i skrajnościach jest celowe, natomiast może się jeszcze Gikiewicz podszkolić i pododawać, że ta kasjerka w Lidlu ma piątkę dzieci na wychowaniu, męża-alkoholika i wszyscy mieszkają w kartonie.

Pewnie następnym razem.

Reklama

Niemniej, drogi Rafale, mylisz się, bo piłkarz – młody, stary – może odczuwać presję. Wybrał sobie zawód świetnie opłacany (przynajmniej na poziomie Ekstraklasy), ale właśnie choćby stąd ma prawo brać się presja: “będę słabo grał, odstawią mnie, stracę kontrakt, jak spłacę kredyt”. Może się też brać z chęci pozytywnej odpowiedzi na wysokie oczekiwania kibiców. Albo z własnej ambicji, by udowodnić komuś, że nie jest słaby. Albo, cholera, z tysiąca innych rzeczy.

Świat Gikiewicza i jemu podobnych teoretycznie prosty, bo dobre pieniądze, fajny zawód, ale to tylko teoria, zresztą głupia, gdyż do ilu tysięcy miesięcznie bramkarz zezwala na presję? Dziesięciu, a coś w górę to już nie pieprz, tylko rób? A jakie widełki złapał na “fajność” zawodu? To ciekawe, bo w przeciwieństwie do kasy sprawa jest w ogóle niepoliczalna.

Joanna Kotek, psycholog sportu, powiedziała kiedyś na łamach Weszło: – Owszem, sytuacja, kiedy brakuje nam pieniędzy, jest sytuacją jak najbardziej stresującą. Niemniej choć sportowcy dużo zarabiają – ale przecież nie wszyscy – to te zarobki wiążą się z dużą presją psychologiczną, na przykład polegającą na tym, że wiele osób ich zna i też wiele osób oczekuje od nich konkretnego wyniku. To presja zewnętrzna: kibice, klub, trenerzy, reklamodawcy. A gdy poziom sportowy spadnie, albo pojawi się jakaś przeszkoda – jak kontuzja – to presja ekonomiczna też może się pojawić, bo na przykład znikną kontrakty, które są naturalnie związane z wynikami zawodnika. Ciężko więc porównywać presje różnych zawodów. Zresztą jestem w stanie sobie wyobrazić, że jakiś lekarz czy jakaś pielęgniarka, radząca sobie sobie z presją w bardzo stresującym zawodzie, wychodzi na wypełniony stadion i już sobie z nią nie radzi. Porównywanie nie ma sensu – wycinamy bowiem aspekt predyspozycji danej osoby do wykonywania takiego a nie innego zawodu.

I teraz: gdyby Gikiewicz stwierdził, że młodzi piłkarze muszą sobie radzić z presją i paraliżem, by coś osiągnąć w sporcie, wszystko byłoby w porządku. To też wachlarz umiejętności sportowca – psychika. Gdyby Lewandowski nie radził sobie z presją, nie byłby tym Lewandowskim, ale jednocześnie Lewandowski też z presją się mierzył i mierzy. Tak w Zniczu, jak i w Barcelonie.

Udawanie, że tematu nie ma, jest ze strony Gikiewicza – sorry – zwykłym pierdoleniem.

Poza tym jeśli facet chce uchodzić za tego nieodklejonego, to co on opowiada, że jak się siedzi na kasie w Lidlu, to się pije kranówkę, a nie herbatę? Czy on zakłada, że…

Reklama

a) kasjera/kasjerki nie stać na herbatę

b) ludzie z tych zawodów nigdy nie mają czasu jej zaparzyć?

Oba założenia są oczywiście błędne, bo praca to ciężka, ale jednocześnie można sobie kupić herbatę, a po pracy nawet ją przygotować i wypić. Ale to jest właśnie ten populizm i pójście w skrajność: piłkarz to panisko, herbatę wypije, ten to ma dobrze, a kasjerka ledwo zipie, żyje o chlebie i wodzie, a wiatr co rusz zwiewa zamieszkały karton…

To jest retoryka na poziomie Andy’ego Andersona, ale problem polega na tym, że to była postać z kreskówki. Rafał zaś chce być prawdziwy, ale jest – no właśnie – przerysowany.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Polak załamany po występie. “Byłem bardzo wkurzony. Ja tak nie skaczę”

Szymon Szczepanik
2
Polak załamany po występie. “Byłem bardzo wkurzony. Ja tak nie skaczę”

Ekstraklasa

Polecane

Polak załamany po występie. “Byłem bardzo wkurzony. Ja tak nie skaczę”

Szymon Szczepanik
2
Polak załamany po występie. “Byłem bardzo wkurzony. Ja tak nie skaczę”

Komentarze

102 komentarzy

Loading...