37 prób i ponad 90 minut zajęło Liverpoolowi trafienie do siatki Brentford. Lider Premier League męczył się niemiłosiernie, a uratował go dopiero dublet krytykowanego ostatnio Darwina Nuneza w doliczonym czasie gry.
Urugwajczyk w ostatnich tygodniach był obiektem transferowych plotek. The Reds pod wodzą nowego trenera Arne Slota stali się maszyną do wygrywania, ale Nunez w sposobie gry preferowanym przez Holendra wydawał się być ciałem obcym. Nic dziwnego, że coraz poważniej na Anfield brano pod uwagę odejście Urugwajczyka już w zimowym okienku.
Choć Nunez gra w Liverpoolu już trzeci sezon, to od początku jego statystyki nie powalały na kolana. Trudno powiedzieć, żeby zawodził na całej linii, ale od samego początku był w cieniu Mo Salaha, czy innych skrzydłowych jak Cody Gakpo, Luis Diaz, czy Diogo Jota.
W tym sezonie 26-latek dostarczył jedynie cztery bramki i cztery asysty w 26 meczach. Coraz częściej pojawiały się doniesienia, że z obu stron chęć dalszej współpracy jest coraz mniejsza. Urugwajczyk postanowił odpowiedzieć krytykom w najlepszy możliwy sposób.
Bo podopieczni Slota w tym meczu okrutnie się męczyli, a gracze Brentford bronili się mądrze i szczęśliwie i długo utrzymywali bezbramkowy remis z faworytem. Jednak to pojawienie się Nuneza w 65. minucie na boisku okazało się kluczowym momentem tego spotkania. To właśnie były napastnik Benfiki przechylił szalę zwycięstwa na korzyść gości, strzelając dwa gole w doliczonym czasie gry.
Dzięki wygranej 2:0 Liverpool ma już siedem punktów przewagi nad wiceliderem z Arsenalu i jest na najlepszej drodze do odzyskania mistrzowskiego tytułu po pięciu latach.
Darwin Núñez came off the bench to score TWO goals in TWO minutes in stoppage-time and win the game for Liverpool 🔴 pic.twitter.com/jQyffQDKsY
— Sky Sports Premier League (@SkySportsPL) January 18, 2025
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Paweł Wąsek: Lęk przed skakaniem nigdy do końca nie zniknie [WYWIAD]
- Nieoczywisty lider i kandydat do mistrzostwa. Napoli pokazuje, że defensywny futbol żyje i ma się dobrze
- Z czwartego szczebla do Ekstraklasy. Król odchodzi
- Czas się odgruzować. Co czeka Jakuba Modera w Feyenoordzie?
Fot. Newspix