Wszyscy widzą, co dzieje się w Śląsku Wrocław, który w 2024 roku zaliczył jeden z największych zjazdów w historii polskiej piłki. Został wicemistrzem kraju, a pół roku później znalazł się na autostradzie do spadku z Ekstraklasy. Ba, nie dość, że zmienili się trener i dyrektor sportowy, a sytuacja w tabeli jest cholernie trudna, klub ma problem z wypłacalnością.
“Śląsk Wrocław nadal nie wypłacił piłkarzom zaległych pensji za listopad. Pracownicy nie mogą być również pewni, czy na czas otrzymają wynagrodzenie za grudzień” poinformował Piotr Potępa na portalu iGol.pl.
A więc doszło do sytuacji, do której – według słów klubu – nie miało dojść. To kolejny dowód, że przedstawiciele Śląska zwyczajnie okłamują swoich kibiców, ale po co, skoro tego typu rzeczy i tak wychodzą na jaw? Nie wiemy. W każdym razie biuro prasowe pod koniec zeszłego roku wysłało takie a nie inne oświadczenie: – Tak jak informowaliśmy wcześniej, odpowiadając na pytania mediów, w grudniu po raz pierwszy od ponad roku pojawiły się zaległości w wypłatach wynagrodzeń dla piłkarzy, wynikające z mniejszych przychodów w tym okresie, zwyczajowych dla klubów piłkarskich w Polsce. Zawodnicy otrzymali informację o możliwych terminach wyrównania.
Wszystko miało zostać rozwiązane w pierwszych dniach stycznia. Cóż, nie zostało. To o tyle dziwne, że rada miejska zagwarantowała duże pieniądze nowemu trenerowi, choć z drugiej strony musiała też jeszcze zapłacić bardzo wysoką odprawę trenerowi Magierze i wciąż płaci dyrektorowi Baldzie. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby za jakiś czas któryś z piłkarzy skorzystał z prawa złożenia wezwania do zapłaty.
WIĘCEJ O AFERACH WE WROCŁAWIU:
- Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław
- Ponad Śląskiem 715 klubów w Europie, czyli WKS najgorszy na kontynencie
- Sutrykalia wracają do Śląska Wrocław
Fot. Newspix