Byliśmy dziś świadkami historycznej chwili. Po raz pierwszy w El Clasico wybiegło na murawę dwóch Polaków. Tak się złożyło, że w barwach Blaugrany. I tak się złożyło, że obaj wyraźnie zaznaczyli swoją obecność. Na dwa różne sposoby. Spoiler: żaden z Biało-Czerwonych nie był dziś najlepszy na placu. Oceniamy zdobywców Superpucharu Hiszpanii.
Wojciech Szczęsny – 1
Jego pierwszą aktywnością było wyciągnięcie piłki z siatki po strzale Kyliana Mbappe, przy którym raczej nie miał większych szans. Pierwszą poważną interwencję zanotował w 24. minucie po mocnym uderzeniu głową Aureliena Tchouameniego. Dobrze sparował piłkę, czym uniemożliwił dobitkę i pomógł w utrzymaniu remisu. Wcześniej pewnie wyszedł do piłki, a później – już w czasie doliczonym do pierwszej połowy przytomnie zachował się przy niemałym zamieszaniu, które wytworzyło się po odbiciu piłki przez Gaviego. Miał też trochę szczęścia.
A w drugiej połowie wyleciał z boiska. Było 5:1 dla Barcelony, gdy Szczęsny wykosił Mbappe poza polem karnym. I tym samym raczej skosił swoją wielką szansę na odwrócenie hierarchii w katalońskiej bramce. Jak to mawiał Paweł Zarzeczny: mogło się zdarzyć każdemu, ale zawsze zdarza się jemu. As kier równa się jedynka.
Jules Kounde – 7
To właśnie on napędził pierwszą groźną akcję Katalończyków, po której groźny strzał – już w drugiej minucie – oddał Lamine Yamal. Dał sygnał do ataku, narzucił ekstremalnie wysokie tempo. Podawał do „Lewego”, gdy ten zagrał do Yamala przy akcji na 1:1. No i przede wszystkim sam zanotował asystę. I to jaką! Wrzutka do Raphinhi przy golu na 3:1 była absolutnym arcydziełem.
Pau Cubarsi – 6
Żaden ze stoperów Barcelony nie zagrał dziś wybitnych zawodów. Cubarsi – podobnie jak jego koledzy – był przyzwoity i nic ponad to. Nie wyróżnił się niczym szczególnym – ani w pozytywnym ani w negatywnym znaczeniu.
Inigo Martinez – 4
33-latek opuścił boisko w 28. minucie przy stanie 1:1. Wcześniej zanotował kilka niepewnych zagrań i w efekcie aż siedem strat, czym zasłużył na najniższą notę ze wszystkich graczy z pola, jeśli chodzi o ekipę Hansiego Flicka.
Alejandro Balde – 7
Zaczął w najgorszy możliwy sposób. Towarzyszył Kylianowi Mbappe podczas rajdu, po którym Real wyszedł na prowadzenie. Błyskawicznie próbował zrehabilitować się rajdem, po którym asystę – niecelnym strzałem – odebrał mu Raphinha. Nie zniechęcił się jednak, co zostało nagrodzone. Ten sam Raphinha wyłożył mu piłkę w ostatnich sekundach pierwszej połowy, a Hiszpan zapakował bramkę na 4:1.
Gavi – 7
Zaczął doskonale. Jeszcze przy stanie 0:0 kapitalnie zagrał do Raphinhi, jednak strzał Brazylijczyka został obroniony przez Courtoisa. Kluczowym momentem była dla niego 34. minuta, gdy w polu karnym Realu uprzedził Eduardo Camavingę, świetnie przyjął piłkę klatką piersiową, po czym przyjął kopniaka od francuskiego pomocnika. Tym samym wywalczył „jedenastkę”, którą Lewandowski zamienił na gola. Później było już z górki.
Marc Casado – 6
To on stracił piłkę w starciu z Viniciusem. Była to strata bolesna w skutkach, ponieważ padła po niej bramka na 1:0 dla Królewskich. Potem było już tylko lepiej. Wykonywał swoje niewdzięczne i mało spektakularne obowiązki w środku pola. Po prostu harował dla kolegów. No i statystycy dopisali mu asystę przy ostatnim z trafień Raphinhi.
Pedri – 6
Dzisiejsze zawody zakończył bez asysty czy bramki, ale za to ma na koncie dwa kluczowe podania. W tym sezonie rozegrał sporo lepszych meczów, co nie zmienia faktu, że był ważnym trybikiem w maszynie, która rozwalcowała dziś Królewskich.
Lamine Yamal – 9
Przed meczem z każdej strony padało tradycyjne pytanie: czy ten uśmiechnięty młodzieniec udźwignie ciężar, z którym wielokrotnie nie radzili sobie dwa razy starsi kumple? No jasne, że udźwignął! Odpowiedź poznaliśmy błyskawicznie. Już w drugiej minucie Yamal mocno podniósł ciśnienie panu Courtois i wszystkim sympatykom Realu. Belg sięgnął jednak piłkę po kąśliwym uderzeniu (i rykoszecie) mistrza Europy. 20 minut później był już bez szans. Yamal otrzymał świetne podanie od pana „Lewego”, po czym zatańczył Krakowiaka z panami obrońcami i z wielkim spokojem skierował piłkę do siatki. W takich momentach naprawdę trudno uwierzyć, że ten czarodziej wciąż ma zaledwie 17 lat. Później popisywał się jeszcze kilka razy, jak choćby przy akcji bramkowej na 4:1, gdy zaczął od przejęcia piłki pod własnym polem karnym.
Raphinha – 10
Najbardziej kosmiczny ze wszystkich kosmitów biegających dziś po boisku w barwach Blaugrany. Zaczął od zmarnowania dwóch doskonałych okazji (za pierwszym razem obronił Courtois, za drugim spudłował). Ale później wrzucił piąty bieg i nie wrócił na niższy ani na sekundę. Dwa gole, asysta, cztery kluczowe podania. Naprawdę trudno zdecydować, które z jego trafień było piękniejsze. Przy pierwszym fantastycznie wyskoczył do „ciasteczka” posłanego przez Kounde, po czym uderzył mocno, precyzyjnie i z gracją. Przy drugim wystartował z własnej połowy i kompletnie ośmieszył defensorów z Madrytu. Był bezlitosny i perfekcyjny.
Robert Lewandowski – 8
Asysta i gol – takie są fakty. Robert zaczął w cieniu. To jego koledzy tworzyli kolejne okazje dla Barcelony. Ale po chwili pięknie się nimi zainspirował i gdy już wkroczył do akcji, pojawiły się konkretne liczby. Do 22. minuty miał trzy kontakty z piłką – czwartym zanotował fantastyczną asystę przy golu Yamala. Kilkanaście minut później sam wpisał się na listę strzelców. Wziął na siebie ciężar wykonania „jedenastki” i bez zbędnych ceregieli pewnie wpakował piłkę do siatki, mimo że Courtois wyczuł jego intencje. A później znów nieco usunął się w cień, ale to właśnie jego zagrania dały Dumie Katalonii prowadzenie.
RELACJA: Przy Barcelonie nawet Real jest maluczki. Genialny Superpuchar Hiszpanii!
Inaki Pena – 6
Został wsadzony na konia przez Wojtka Szczęsnego i tuż po wejściu zrobił to, co kilka dni temu na odprawie: spóźnił się. Tym razem przy strzale Rodrygo. Później jednak nadążał już ze wszystkim i więcej goli nie wpuścił. Najbardziej spektakularna była bez wątpienia interwencja przy strzale Mbappe już w doliczonym czasie gry.
Ronald Araújo – 6
W 28. minucie zmienił Iñigo Martíneza i z pewnością był od Hiszpana pewniejszy. Zanotował choćby trzykrotnie mniej strat, mimo że na boisku spędził dwa razy więcej minut. Kiedy wchodził było 1:1, a skończyło się, wiadomo, 5:2. Konkret.
Dani Olmo – 5
Zameldował się na boisku w 59. minucie, za co może podziękować Wojtkowi Szczęsnemu. Zmienił Yamala i daleko było mu do błysku, który zaprezentował dziś siedemnastolatek. Bardzo daleko. Zanotował tylko 21 kontaktów z piłką i żaden z nich nie zapisał się w naszej pamięci, ale oczywiście rozumiemy sytuację – wynik był jaki był, a Barca grała w osłabieniu.
Ferran Torres – brak noty
Grał za krótko.
Trener: Hansi Flick – 9
Po raz kolejny zezłomował Królewskich i sprawił, że twarz Carlo Ancelottiego wyglądała, jakby Włoch połknął garść mocno cuchnących małży czy innych spleśniałych smakołyków. Był konsekwentny, jeśli chodzi o skład, a później skutecznie korygował, co trzeba było korygować. Dobrze zareagował również na nagłe osłabienie jego ekipy. W nagrodę może świętować zdobycie pierwszego trofeum z Barceloną.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Przy Barcelonie nawet Real jest maluczki. Genialny Superpuchar Hiszpanii!
- Kompromitacja Realu Madryt. Czy oni wyszli w ogóle na boisko? [NOTY]
- Wojciech Szczęsny załatwił sobie powrót na ławkę rezerwowych
- Co za mecz Lewego! Już asysta i gol Polaka w El Clasico [WIDEO]
Fot. Newspix