Manchester United pojawił się dziś na Emirates Stadium podbudowany naprawdę niezłą postawą w zremisowanym na wyjeździe starciu z Liverpoolem, które pozwoliło Czerwonym Diabłom zapomnieć na moment o serii porażek w poprzednich spotkaniach. Natomiast Arsenal pragnął powrotu na zwycięską ścieżkę po wpadce u siebie z Newcastle. Marzenia Kanonierów się jednak nie ziściły. Gospodarze polegli bowiem w konfrontacji z United po serii rzutów karnych i w efekcie odpadli z Pucharu Anglii. Koszmarny występ zanotował zwłaszcza Kai Havertz, natomiast na status bohatera w zespole gości zapracował bramkarz Altay Bayindir, który obronił dziś dwa rzuty karne.
Pierwsza połowa dzisiejszego spotkania – absolutnie do zapomnienia. Dość powiedzieć, że wydarzeniem numer jeden przed przerwą był nieuznany gol dla Kanonierów po ewidentnym spalonym strzelca. Natomiast po przerwie starcie ewidentnie się ożywiło i to – co ciekawe – przede wszystkim za sprawą gości. Manchester United wyszedł nawet na prowadzenie w 52. minucie, gdy Bruno Fernandes z zimną krwią wykończył kapitalną akcję Alejandro Garnacho. Inna sprawa, że nie byłoby rajdu tego drugiego, gdyby nie seria błędów Arsenalu w defensywie. Najmocniej narozrabiał Gabriel Magalhaes.
Czerwone Diabły nie nacieszyły się jednak prowadzeniem zbyt długo. W 61. minucie z drugą żółtą kartką wyleciał z boiska Diogo Dalot, a chwilę później podopieczni Mikela Artety wyrównali stan rywalizacji. Do siatki trafił… Gabriel, rehabilitując się tym samym za pomyłkę sprzed dziesięciu minut.
Martin Odegaard zmarnował rzut karny w Pucharze Anglii
Mogło się wydawać, że ekipa United popada w rozsypkę. W 72. minucie gry do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł bowiem Martin Odegaard. Norwegowi nie udało się jednak pokonać Altaya Bayindira, strzegącego dziś dostępu do bramki Manchesteru. W sumie pomocnik Arsenalu nie uderzył wcale tak najgorzej, tym bardziej wypada więc docenić kunszt i refleks golkipera. Zresztą można powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość, ponieważ Kanonierzy na rzut karny nie zasługiwali. Kai Havertz zaprezentował dość ordynarne padolino w szesnastce United, a sędzia główny dał się na ten marny teatrzyk nabrać.
Odegaard po raz pierwszy w seniorskiej karierze zmarnował jedenastkę.
For the first time in his senior career, Martin Odegaard misses a penalty. 🙅♂️ pic.twitter.com/IxbNXrzieG
— Football Tweet ⚽ (@Football__Tweet) January 12, 2025
Ta sytuacja dodała przyjezdnym animuszu. Czerwone Diabły urwały się ze stryczka, zwarły szeregi w defensywie i przestały dopuszczać gospodarzy do czystych sytuacji strzeleckich. A nawet jeśli Arsenal już zdołał wykreować sobie okazję do wyjścia na prowadzenie, to na posterunku był świetnie dysponowany Bayindir. A także… Havertz, który w końcówce jakimś cudem zdołał nie trafić do pustej bramki. Zamiast tego, przeniósł futbolówkę nad poprzeczką uderzeniem z najbliższej odległości.
Rzuty karne w starciu Arsenalu z Manchesterem United
A zatem, mimo gry w osłabieniu, ekipa Rubena Amorima dotrwała do dogrywki. Mało tego, w trakcie dodatkowych trzydziestu minut gry Arsenal również nie zdołał zapisać na swoim koncie trafienia na wagę zwycięstwa i awansu. Wciąż fantastycznie spisywał się bowiem Bayindir, kapitalnym wybiciem sprzed linii bramkowej popisał się również Matthijs de Ligt. Wypada jednak równolegle podkreślić ofensywną mizerię w wykonaniu Arsenalu.
Wyjątkowo topornie szło londyńczykom konstruowanie ataków pozycyjnych.
No i Kanonierzy się doigrali, ponieważ w konkursie jedenastek musieli uznać wyższość Czerwonych Diabłów. Goście byli bezbłędni, a w ekipie Arsenalu skuteczności zabrakło – a jakże! – Havertzowi. Bayindir dołożył do kolekcji jeszcze jedną wspaniałą interwencję, odbijając uderzenie Niemca. Tym samym Manchester United melduje się w czwartej rundzie FA Cup i potwierdza, że niezła postawa w niedawnym starciu z Liverpoolem to nie był wcale przypadek.
Co z Jakubem Kiwiorem, zapytacie? Nie podniósł się dziś z ławki rezerwowych.
Arsenal – Manchester United 1:2 (0:0) po dogrywce, karne 4:5
- 0:1 – Fernandes 52′
- 1:1 – Gabriel 63′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Jakub Chodorowski, dyr. sportowy Lechii: Klub wraca do normalności, nie spadniemy
- Radomiak znów złowił napastnika w Brazylii. On też błyśnie w lidze?
- Młodzieżowy reprezentant Polski trafi na wypożyczenie? W grę wchodzą dwa kierunki
Fot. Newspix