To on, a nie Thomas Thurnbichler, miał być trenerem polskich skoczków. Alexander Pointner, który kilkanaście lat temu zrobił z Austriaków wielką potęgę, nie dogadał się z działaczami i przez jakiś czas był przy polskiej ekipie kimś w rodzaju bliskiego doradcy. Dziś legendarny szkoleniowiec, którego spotkałem na skoczni w Innsbrucku, tłumaczy, co musi zrobić przeżywająca kryzys Polska, żeby nie stracić kontaktu z najlepszymi na świecie i typuje zwycięzcę Turnieju Czterech Skoczni. Ale historia Pointnera to też opowieść o człowieku, którego los potraktował brutalnie. Chodzi o śmierć chorej na depresję córki, o którą szkoleniowiec mocno się obwiniał.
Jest jednym z najwybitniejszych trenerów w historii skoków narciarskich. W latach 2004-2014 Alexander Pointner prowadził nieprzerwanie reprezentację Austrii i stworzył być może najlepszą drużynę w dziejach dyscypliny. Doprowadził swoich rodaków m.in. do dwóch mistrzostw olimpijskich i siedmiu mistrzostw świata w drużynie, a do tego dochodzą jeszcze liczne sukcesy indywidualne, takich zawodników, jak Gregor Schlierenzauer, Thomas Morgenstern, Andreas Kofler, Wolfgang Loitzl czy obecny trener kadry, Andreas Widhoelzl. Łączny bilans musi robić wrażenie: 32 medale, 119 zwycięstw, do tego sześć triumfów z rzędu austriackiego skoczka w Turnieju Czterech Skoczni.
„Polsce nie jest łatwo”
W 2022 roku to Pointner w pewnym momencie był kandydatem numer 1 do poprowadzenia Polaków. Austriak, mimo że przez osiem lat nie pracował z żadną drużyną narodową (ale skoki śledził na bieżąco), był chętny. To on skompletował sztab, w którym znaleźli się Thomas Thurnbichler, asystent Marc Noelke i specjalista od sprzętu, Mathias Hafele. Ostatecznie nie dogadał się z działaczami Polskiego Związku Narciarskiego, poszło głównie o kwestie finansowe oraz organizacyjne, ale przekazał Adamowi Małyszowi: „Ja tego nie biorę, ale niech drużynę poprowadzą ci, którzy mieli działać ze mną”. I tak się stało.
Pointner był kimś w rodzaju mentora, doradcy. Był w stałym kontakcie z Thurnbichlerem, mieli ze sztabem jedną grupę na Whatsappie, sam czasami pojawiał się na gnieździe trenerskim. Później nieco usunął się w cień. Mam wrażenie, że podobnie, nieco w cieniu, chciał być wczoraj podczas konkursu Turnieju Czterech Skoczni na skoczni Bergisel w Innsbrucku. Spędzał czas ze znajomymi, niekiedy się z kimś przywitał, ale nie epatował sobą, jak chociażby Andreas Godlberger, chętnie rozmawiający z każdym. Udało się go jednak namówić na rozmowę o wielkiej formie Austriaków i zaskakująco przeciętnych Polakach.
Pointner jako trener Austriaków
W lutym 2023 roku roku Pointner udzielił sporego wywiadu Jakubowi Balcerskiemu ze Sport.pl. Opowiedział w nim, jak wygląda jego rola doradcy, w jaki sposób próbuje pomagać Thurnichlerowi i jego sztabowi, a zapytany o potencjał Polaków, był optymistą. Przekonywał, że nasi doświadczeni skoczkowie, czyli Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Kamil Stoch pozostaną na szczycie, a z czasem na coraz wyższy poziom będą wchodzili młodsi zawodnicy. Tymczasem po niespełna dwóch latach od tamtej rozmowy mamy konkurs w Innsbrucku. Z jednej strony cieszy nas piąte miejsce Pawła Wąska, ale inni skaczą nierówno albo słabo czy bardzo słabo. Kubacki nieco szczęśliwie wszedł do drugiej serii. Żyle w Innsbrucku kompletnie nie szło, a Stoch trenuje w Polsce, próbując odzyskać choć część dawnej formy. Z reprezentacji, która jeszcze za początków pracy Thurnbbichlera była jedną z najlepszych na świecie, staliśmy się dużo słabszą kadrą.
– Nie jest łatwo drużynie, gdy dochodzi w niej do zmiany generacji. Niech pan mi uwierzy, to jeden z najtrudniejszych momentów w skokach. W Innsbrucku jeden z młodszych skoczków, Wąsek, osiągnął życiowy wynik. Polska jest w takim momencie, że zawodnicy potrzebują wiary, pewności siebie, ale i czasu. Możecie się denerwować, że w tym sezonie nie ma nikogo na podium, ale powinniście myśleć w tej chwili o tym wszystkim stopniowo. Najpierw – radość z rodaków w dziesiątce. Później: pierwsza ósemka, piątka, którą teraz udało się osiągnąć. I dopiero następnie myślcie o Polaku na jednym z pierwszych trzech miejsc. Myślę, że taki moment nadejdzie, konkurs w Innsbrucku jest jakimś pozytywem, choć na pewno nie będzie łatwo, bo polskie skoki mają swoje problemy – stwierdza Pointner w rozmowie z Weszło.
„Polska musi więcej inwestować”
Co ciekawe, te problemy sygnalizował już w 2022 roku, gdy negocjował z działaczami PZN. Pointner oferował polskiemu związkowi wsparcie, mówił o konkretnych obszarach wymagających poprawy. Napisał pracę, w której przekonywał, co powinno się zmienić w polskich skokach. Chodziło głównie o używanie maszyn pracujących z nartami i najlepszych smarów, ale też współpracę z centrum naukowym, które byłoby bliżej polskich skoków. Pointner miał wrażenie, że władze związku nie są specjalnie zainteresowane pójściem w tym kierunku. W rozmowie ze Sport.pl, kolejnej, tym razem ze stycznia 2024 roku, Austriak powiedział: – Thomas może pracować jeszcze lepiej, jeśli w przyszłości Polski Związek Narciarski wdroży kilka ważnych zmian. Jeśli ich zabraknie, trudno będzie jemu i polskim skoczkom w przyszłości być konkurencyjnym.
Prorok czy co?
Dziś w rozmowie z Weszło Austriak mówi o tym tak: – Polska potrzebuje pewnych zmian. Zwłaszcza chodzi o pracę z młodymi ludźmi, w szkołach. Są możliwości, ale potrzeba lepszego planu, struktury działania. Chodzi tu o lepszy sprzęt, ale są też inne kwestie. Spójrzmy na Austrię i Niemcy. To dwa kraje, które wykonały odpowiednią pracę. Polska musi inwestować w więcej rzeczy, patrzeć szerzej. Podam przykład: Austriacy i Niemcy mają grupę ludzi, którzy zajmują się nartami. Niektórzy z nich pracują na uniwersytetach i wykorzystują pracę naukową, by poprawić jak najwięcej w tym aspekcie. Polska nie ma też odpowiednich maszyn, które dawałyby jak najlepsze narty. W Austrii taką pracę wykonuje się już od ponad 10 lat. Polska nie może zbyt długo z tym zwlekać. Jeśli nie będzie szła w tę stronę, najlepsze kraje jej jeszcze bardziej odjadą.
Wdzięczni rodzice Krafta
Pointner, jak słyszę od austriackich dziennikarzy, trochę się zmienił jako człowiek, głównie pod kątem osobistej tragedii. Jego córka, 16-letnia Nina, zmarła w 2015 roku. Miała depresję, próbowała popełnić samobójstwo, w wyniku czego trwale uszkodziła mózg. Przez ponad rok była w śpiączce i niestety nie udało jej się wybudzić. Na depresję leczyli się również syn szkoleniowca i jego ojciec. Pointner obwiniał za to siebie. Wydawało mu się, że to jego stresująca praca generowała napięcia, które przenosił na bliskich.
Pointner, zdjęcie z tego roku.
Z pomocą żony napisał trzy książki. Pierwsza była o skokach, druga traktowała o tym, jak mówić o problemie depresji, a trzecia opowiadała m.in. o radzeniu sobie ze śmiercią bardzo bliskiej osoby. Austriak rozwijał też swoje pasje – zdał egzamin na licencję pilota, wystąpił w „Tańcu z Gwiazdami”. – Gdy spotyka cię coś takiego, trzeba wyciągnąć z tego wnioski, zadbać o innych, ale też pamiętać o sobie – przekonuje Pointner.
– On strasznie to przeżył, wszystko przewartościował. Zrozumiał, jak ważna jest rodzina i relacje. Wciąż kocha sport i skoki, ale wie, że na nich nie kończy się świat, ale są też rzeczy dużo ważniejsze – mówi mi jeden z austriackich dziennikarzy, którego spotykam na skoczni.
Gdy rozmawiam z Pointnerem niemal godzinę po zakończeniu konkursu w Innsbrucku, obok nas przechodzą akurat rodzice Stefana Krafta, który zwyciężył na Bergisel. Zauważają go i podchodzą, by chwilę porozmawiać. – Pamiętajmy, że to pod pana wodzą zaczął wchodzić na szczyt – mówi do Pointnera Margot Kraft, mama wielkiego mistrza. – Świetnie dziś skakał. Jesteśmy bardzo szczęśliwi – dodaje ojciec, Rene Kraft. Widać, że mają świetny kontakt z Pointnerem, ale nie może to dziwić, bo Stefan wchodził do pierwszej reprezentacji, gdy Pointner jeszcze był jej trenerem.
Debiut Krafta w Pucharze Świata – 6 stycznia 2012 roku i 54. miejsce w Bischofshofen. Równo rok później na tym samym obiekcie zajął już trzecią pozycję. Dziś jest liderem Turnieju Czterech Skoczni, choć Jan Hoerl i Daniel Tschofenig mają do niego minimalne straty. Ale większość ekspertów jest przekonana, że to Kraft po raz drugi w karierze sięgnie po Złotego Orła (pierwszy raz osiągnął to w sezonie 2014/2015).
Psychologiczna gra Austriaków
A jakie jest zdanie Pointnera? – Pierwsza trójka turnieju to dwóch młodszych zawodników i jeden rutyniarz. Myślę, że najbliżej wygranej jest w tej chwili Kraft, bo nie czuje aż takiej presji i będzie skakał blisko domu, w Bischofshofen, na obiekcie, który uwielbia. Wiem, że wygrana w Innsbrucku doda ma dużo pewności siebie. Być może to dla niego ostatnia szansa na Złotego Orła, bo nacisk młodych rodaków staje się coraz większy – stwierdził Pointner.
A gdy pytamy go o sekret Austriaków, którzy znów, jak za jego czasów, stali się zdecydowanie najlepszą reprezentacją na świecie, wybitny trener odpowiada: – Austria rozwijała się przez ostatnie trzy lata. Wykonała świetną pracę. To nie jest kwestia jakichś tajemnic. Austriacy w Innsbrucku pogrywają trochę z wiązaniami, ale nie nazwałbym tego ich sekretem. To bardziej rodzaj pewnej psychologicznej gry.
Szkoleniowiec ma na myśli to, że po kwalifikacjach w Innsbrucku, gdy Austriacy schodzili rozmawiać z dziennikarzami, mieli wiązania przykryte pokrowcem. To zrodziło pytania. Michał Chmielewski, dziennikarz TVP Sport, napisał nieco ironicznie na platformie X (dawny Twitter): „Austriaccy skoczkowie zaczęli dbać, żeby nie zmarzły im wiązania. Bo przecież nie chodzi o to, żeby coś chować pod pokrowcem albo bardziej zwracać uwagę i siać zamęt, prawda?”
Austriaccy skoczkowie zaczęli dbać, żeby nie zmarzły im wiązania 🥹 Bo przecież nie chodzi o to, żeby coś chować pod pokrowcem albo bardziej zwracać uwagę i siać zamęt, prawda?
Prawda? 😆#skijumping pic.twitter.com/nWm3KhjQAM— Michał Chmielewski (@chmiielewski) January 3, 2025
Na koniec pytam jeszcze Pointnera, czy Austria ma w tej chwili w skokach narciarskich najlepszy system na świecie. – Tak, i jego część została przeniesiona do Polski. Thomas to świetny trener. Alexander Stoeckl, który pracuje w Polsce jako dyrektor sportowy, jest też bardzo dobrym specjalistą. Austriacy i Niemcy to w tej chwili top, jeżeli chodzi o pracę w skokach narciarskich. Dlatego tak ważne jest, by Polacy patrzyli szerzej i wykorzystali tę myśl szkoleniową, która może dużo im dać – mówi słynny trener.
Fot. Newspix.pl
WIĘCEJ O SKOKACH NA WESZŁO: