Znajdujemy się na umownym półmetku sezonu 2024/25, a to zawsze dobry moment, by zastanowić się, kto w tej chwili ma największe szanse na najbardziej prestiżowe – chcemy tego czy nie – indywidualne wyróżnienie w światowym futbolu, czyli Złotą Piłkę. Poprzednie rozstrzygnięcie plebiscytu “France Football” wzbudziło masę dyskusji i kontrowersji, a nawet wściekłość Florentino Pereza. Wydaje się, że w 2025 roku może być podobnie, choć na horyzoncie widać jednego faworyta do triumfu. Naszym zdaniem w tym momencie najwyżej stoją akcje Mohameda Salaha, ale Vinicius Junior, Raphinha czy nawet Robert Lewandowski depczą Egipcjaninowi po piętach.
Przygotowaliśmy luźny ranking najmocniejszych na chwilę obecną kandydatów do triumfu w konkursie “France Football”. W topce zabrakło miejsca dla takich graczy, jak choćby Joshua Kimmich, Bukayo Saka, Jamal Musiala, Marcus Thuram, Ademola Lookman, William Saliba czy Fede Valverde. A zatem – było w kim wybierać.
Złota Piłka 2025 – kto może otrzymać nagrodę “France Football”?
15. Viktor Gyokeres (Szwecja, Sporting CP)
Zdajemy sobie sprawę, że szanse na Złotą Piłkę dla zawodnika Sportingu są z zasady niewielkie, ale i tak wypada odnotować kapitalne miesiące w wykonaniu Viktora Gyokeresa. Szwed w 27 występach na arenie klubowej w sezonie 2024/25 zapisał na swoim koncie 27 trafień, z czego 18 w portugalskiej ekstraklasie oraz pięć w Lidze Mistrzów. Popisał się między innymi hat-trickiem w konfrontacji z Manchesterem City. Ale to nie wszystko, ponieważ 26-latek szaleje również w drużynie narodowej. W sześciu spotkaniach rozegranych w ramach Ligi Narodów wpisał się na listę strzelców dziewięciokrotnie, a trzy razy asystował kolegom z kadry.
Co tu dużo mówić, rewelacyjne liczby. Wydawało się zresztą, że to może być historyczny sezon dla całego Sportingu, ponieważ ekipa z Lizbony zaczęła kampanię od długiej serii meczów bez porażki w lidze. Problem w tym, że drużynę opuścił trener Ruben Amorim, skuszony ofertą Manchesteru United. Od tego czasu Lwy zanotowały już kilka potknięć na krajowym podwórku i teraz nie mogą być nawet pewne mistrzostwa Portugalii, a co tu dopiero mówić o ewentualnej sensacji w Champions League. Jeśli chodzi o europejską arenę, to niedługo po spektakularnym rozgromieniu Obywateli ekipa z Lizbony zebrała lanie od Arsenalu i poległa z Club Brugge. No, a jeśli Sportingowi nie uda się dokonać czegoś niezwykłego w Lidze Mistrzów, to Gyokeres nie będzie się liczył w rywalizacji o indywidualne wyróżnienia.
14. Trent Alexander-Arnold (Anglia, Liverpool FC)
Różnie w ostatnich latach układały się losy defensora Liverpoolu. Bywały takie okresy, gdy Trent Alexander-Arnold był bodaj najostrzej krytykowanym zawodnikiem The Reds, zwłaszcza za błędy popełniane w grze obronnej. Jednak w bieżącej kampanii Anglik ponownie jest podporą i motorem napędowym swojego zespołu. Imponuje przede wszystkim przeglądem pola, co zawsze było jego głównym atutem, ale w defensywie także trzyma odpowiedni poziom i wypada całkiem nieźle na przykład pod względem udanych odbiorów piłki. Nic dziwnego, że Real Madryt tak mocno zabiega o wyciągnięcie go z Anfield.
Swoją drogą, równie dobrze moglibyśmy tutaj umieścić znakomicie dysponowanego Virgila van Dijka, który… również może wkrótce opuścić Liverpool. The Reds są więc na najlepsze drodze do odzyskania mistrzostwa Anglii, lecz ich działaczom i tak nie brakuje zmartwień.
13. Omar Marmoush (Egipt, Eintracht Frankfurt)
Egipcjanin to jeden z najbardziej nieoczekiwanych bohaterów sezonu 2024/25. Dość powiedzieć, że już teraz może się on pochwalić bardziej okazałymi statystykami niż w całej poprzedniej kampanii. Tylko w meczach niemieckiej ekstraklasy Marmoush zanotował jak dotąd 13 bramek oraz osiem asyst. A nieźle idzie mu także w Lidze Europy. Na dodatek napastnik Eintrachtu Frankfurt gra momentami wręcz szalenie efektownie. Strzela i dogrywa ze stojącej piłki, posyła otwierające podania na nos, urywa się obrońcom i ośmiesza ich dryblingami a la Jay-Jay Okocha. Pełen pakiet ofensywnych zdolności. Kapitalnie się go ogląda.
12. Antoine Griezmann (Francja, Atletico Madryt)
Atletico Madryt nieoczekiwanie wysunęło się na pierwsze miejsce w rywalizacji o mistrzostwo Hiszpanii, a Antoine Griezmann jak zwykle jest centralną postacią w taktycznej układance Diego Simeone z jedenastoma bramkami i sześcioma asystami w dorobku we wszystkich rozgrywkach. Oczywiście ekipa Los Colchoneros jak zawsze skonstruowana jest w taki sposób, że trudno tam bez wahania kogokolwiek wyróżnić, bo również dobrze moglibyśmy komplementy skierować pod adresem Juliana Alvareza czy, dajmy na to, Rodrigo de Paula, no ale jeśli ktoś ma zaistnieć w plebiscycie “France Football”, to zapewne będzie to Griezmann.
11. Erling Haaland (Norwegia, Manchester City)
Ostatnie tygodnie pokazały dobitnie, że Erling Haaland jako typowy egzekutor ma pewne ograniczenia, których zapewne nigdy nie przeskoczy. Norweg niewątpliwie potrafi być bezlitosny dla przeciwników, gdy cała drużyna wokół niego funkcjonuje dobrze, ale kiedy zespół jest w kryzysie, to raczej trudno liczyć, że sam Haaland cokolwiek w tej kwestii odmieni. Mimo wszystko norweski napastnik w sezonie 2024/25 notuje całkiem kozackie liczby – 14 trafień w Premier League, do tego pięć w Lidze Mistrzów. Przekonaliśmy się w poprzednich latach, że Haalanda stać na więcej, ale ten dorobek i tak należy docenić.
Po pierwszych paru spotkaniach bieżącej kampanii zanosiło się zresztą, iż Norweg wymaże z kronik wszystkie rekordy strzeleckie angielskiej ekstraklasy. To mu się już w tym sezonie z pewnością nie uda, ale udana runda wiosenna może szybciutko wywindować jego nazwisko w rankingu.
10. Kylian Mbappe (Francja, Real Madryt)
Niesamowite, że Mbappe i Haaland sąsiadują ze sobą na tak – relatywnie – niskich pozycjach. No, ale tego drugiego obciąża kryzys Obywateli, natomiast ten pierwszy nie najlepiej zaczął swoją przygodę z Realem Madryt. Mbappe długo wyglądał w ekipie Carlo Ancelottiego jak ciało obce – nie wiedział, w jakich strefach boiska się poruszać, notorycznie palił akcje Królewskich, a jak już dochodził do czystych sytuacji strzeleckich, to na ogół w popisowy sposób je partolił. Od pewnego czasu widać już jednak w grze 26-latka poprawę, a jego dotychczasowe statystyki nie prezentują się wcale tak źle, jak mogłoby się z pozoru wydawać.
13 goli i trzy asysty w 23 spotkaniach. Szału nie ma, fakt, ale to i tak solidny punkt wyjścia przed wiosenną częścią sezonu. Oczywiście przy założeniu, że Mbappe będzie sobie już radził tylko lepiej na Estadio Santiago Bernabeu. Jest on, podobnie jak Haaland, na tyle medialną postacią, że wystarczy seria kilku imponujących występów, by wyskoczył z cienia i zaczął być wymieniany w ścisłym gronie faworytów do triumfu w plebiscycie “France Football”.
9. Harry Kane (Anglia, Bayern Monachium)
Rundę jesienną trochę zakłóciła mu kontuzja, ale Harry’ego Kane’a wciąż trzeba rozpatrywać w gronie kandydatów do Złotej Piłki. Liczby mówią tutaj same za siebie – 20 bramek w 20 występach, na dokładkę aż dziewięć asyst. W samej tylko Bundeslidze Kane nazbierał już 21 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej.
31-latek w meczach ligowych trafia do siatki średnio co 75 minut. Maszyna.
Trzeba jednak pamiętać, że na półmetku poprzednich rozgrywek Kane także wyglądał na mocnego kandydata do triumfu w plebiscycie “France Football”. A co było dalej, wiadomo – Bayern kompletnie się posypał i przegrał rywalizację o mistrzostwo Niemiec, a udział w Lidze Mistrzów zakończył na etapie półfinału. No a imponujące statystyki wykręcane w niemieckiej ekstraklasie to zawsze było o wiele za mało, by myśleć o Złotej Piłce. Boleśnie przekonał się o tym w 2021 roku Robert Lewandowski, gdy nawet ustanowienie nowego rekordu strzeleckiego Bundesligi nie wystarczyło do pokonania w głosowaniu Leo Messiego.
8. Florian Wirtz (Niemcy, Bayer Leverkusen)
Zgodnie z notami “Kickera”, to właśnie Florian Wirtz był najlepszym zawodnikiem pierwszej części zmagań w Bundeslidze. Cyferki wykręcane przez 21-latka mówią tu zresztą same za siebie. Niemiec legitymuje się bowiem w tej chwili bilansem 12 bramek i ośmiu asyst w 25 występach. Jego problem polega jednak na tym, że Bayer Leverkusen nie zachwyca już do tego stopnia, jak w poprzedniej kampanii i wydaje się dość mało prawdopodobne, by miał obronić mistrzowski tytuł, o odniesieniu sukcesu w Champions League nie wspominając. A to oczywiście wydatnie ograniczy szanse Wirtza na indywidualne nagrody.
7. Cole Palmer (Anglia, Chelsea FC)
Cole Palmer to z pewnością jeden z najbardziej kreatywnych zawodników globu i chyba wciąż nie jest za to wystarczająco mocno doceniany.
Jeśli zerknąć na piłkarzy występujących w pięciu najmocniejszych europejskich ligach, to jak dotąd w sezonie 2024/25 tylko Raphinha wypracował sobie i partnerom więcej sytuacji strzeleckich. Anglik regularnie trafia do siatki (12 goli w 21 występach) i asystuje (sześć ostatnich podań), a przy okazji imponuje swobodą dryblingu nawet przy dużym zagęszczeniu pola gry. Jego problem polega jednak na tym, iż Chelsea nie rywalizuje w tym sezonie w Champions League, no a występy w Lidze Konferencji – choćby i nie wiadomo jak udane – za bardzo Palmerowi w walce o Złotą Piłkę nie pomogą. Zresztą trener Enzo Maresca na razie prawie wcale nie korzysta z usług Anglika w europejskich rozgrywkach, dając tam pole do popisu zmiennikom. Palmer koncentruje się zatem wyłącznie na Premier League, jednak The Blues – tak przynajmniej twierdzi ich trener – nie są jeszcze gotowi, by na całego włączyć się do walki o mistrzostwo kraju.
6. Jude Bellingham (Anglia, Real Madryt)
Pierwszą fazę sezonu 2024/25 zakłóciły mu problemy zdrowotne, ale po powrocie do optymalnej dyspozycji Jude Bellingham szybko przypomniał, dlaczego już w poprzedniej kampanii liczył się w rywalizacji o Złotą Piłkę. 21-latek regularnie trafia do siatki w LaLiga i to w dużej mierze dzięki niemu Real Madryt wciąż liczy się w walce o mistrzowski tytuł, mimo że w pewnym momencie wydawało się, iż Królewscy nie zdążą odpowiednio szybko wygrzebać się z dołka formy.
Siedem goli i sześć asyst w 21 występach – to aktualny bilans Bellinghama we wszystkich rozgrywkach.
5. Robert Lewandowski (Polska, FC Barcelona)
Przez kilka pięknych tygodni sezonu 2024/25 wydawało się całkiem możliwe, że Robert Lewandowski rozpoczął kolejny rajd po Złotą Piłkę, która wcześniej dwukrotnie wymknęła mu się z rąk. Barcelona wygrywała wówczas mecz za meczem, a Polak strzelał gola za golem. Wszystko się zatem zgadzało. No i w sumie wciąż nie można “Lewego” z tej dyskusji wykreślić, ale nie ma też sensu się oszukiwać – jego akcje systematycznie spadają wraz z pogarszającą się dyspozycją Dumy Katalonii. Końcówka 2024 roku była w wykonaniu Lewandowskiego zwyczajnie kiepska. Sytuacja podobna do tej, w której znalazł się Erling Haaland.
Skoro zespołowi przestało żreć, to i gracz występujący na pozycji numer dziewięć przestał wzbudzać zachwyty.
Zaznaczmy jednak, że Lewandowski wciąż może się pochwalić świetnym dorobkiem (23 trafienia i dwie asysty w 24 występach) i jest duża szansa, że zostanie w tym sezonie królem strzelców hiszpańskiej ekstraklasy, a może i Ligi Mistrzów. Jak na 36-latka, to są naprawdę kapitalne liczby.
4. Lamine Yamal (FC Barcelona)
Wciąż trudno uwierzyć, że to chłopak urodzony w 2007 roku.
Lamine Yamal w sezonie 2024/25 zanotował już sześć trafień i 12 asyst w 21 spotkaniach, a przecież trudno jego wpływ na grę Barcelony sprowadzić wyłącznie do punkcików gromadzonych w klasyfikacji kanadyjskiej. Podobnie jak w przypadku Lewego, podstawowym problemem Yamala jest natomiast postawa Barcelony jako całości. Jeżeli maszyna Hansiego Flicka nie powróci na odpowiednie obroty, to Yamal raczej nie ma co liczyć na Złotą Piłkę. Jeśli jednak Blaugrana na nowo zacznie punktować przeciwników i szaleć w super-intensywnej ofensywie, tak jak we wrześniu czy październiku, to nastolatek z pewnością będzie się liczył w głosowaniu.
3. Vinicius Junior (Brazylia, Real Madryt)
Królewscy mocno przesadzili z oburzeniem na werdykt głosujących w poprzednim plebiscycie “France Football”, ale bardzo możliwe, że nie będą musieli długo czekać na upragnioną Złotą Piłkę dla Viniciusa Juniora. Brazylijczyk ewidentnie ma zamiar także i w tym sezonie powalczyć o to wyróżnienie. Mogło się wprawdzie wydawać, że transfer Kyliana Mbappe trochę Viniego ograniczy, może nawet w jakiś sposób podetnie mu skrzydła, ale nic bardziej mylnego. Jeśli ktoś z tej dwójki czuje się na boisku nieswojo, to właśnie Mbappe. Tymczasem Vinicius po prostu robi swoje i po 20 meczach w sezonie 2024/25 ma już w dorobku 13 bramek i dziewięć asyst.
2. Raphinha (Brazylia, FC Barcelona)
“Najlepszy Brazylijczyk na świecie gra obecnie w Barcelonie” – pisaliśmy w październiku.
I zdania nie zmieniamy, choć przewaga wypracowana wtedy przez Raphinhę nad Viniciusem wyraźnie już stopniała na skutek kryzysu formy, który dotknął ekipę Dumy Katalonii. Osiągnięcia tego pierwszego w sezonie 2024/25 wciąż muszą jednak imponować. Raphinha zanotował jak dotąd 17 asyst i 10 bramek w 25 spotkaniach i zanotował spektakularne występy między innymi przeciwko Bayernowi Monachium i Realowi Madryt.
Groźby śmierci, żebractwo, uliczne areny. Droga Raphinhi z faweli do Barcelony
1. Mohamed Salah (Egipt, Liverpool FC)
Czy to może być najlepszy sezon w karierze 32-latka? Niewykluczone.
Oczywiście wszystko zależy od tego, czy Mohamed Salah zdoła poprowadzić Liverpool do mistrzostwa Anglii. Na ten moment wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak, że mu się to uda. The Reds świetnie sobie radzą w angielskiej ekstraklasie, w Lidze Mistrzów zresztą też, a Salah wykręca wręcz kosmiczne liczby. 20 goli i 17 asyst w 26 występach, w tym aż 17 trafień i 13 ostatnich podań w samej tylko Premier League – to statystyki raczej kojarzące się z grami wideo. Jeśli Salah utrzyma tempo, to może wręcz rozegrać najlepszą indywidualnie kampanię w erze Premier League, przebijając nawet wyczyny Thierry’ego Henry’ego.
W tym momencie nie ma wyraźniejszego kandydata do Złotej Piłki od Egipcjanina.
***
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Sztuka przebijania blach. Jak stworzyć swojego Moukoko?
- Futbolowe twarze syryjskiej wojny. Reżim, tortury, śmierć i nowa nadzieja
- Gumny: Taka diagnoza to trauma. Wydawało się, że to jakaś drobnostka [WYWIAD]
fot. NewsPix.pl