Kto łączył świetną grę w Europie z zaskakująco dobrymi wynikami w lidze? Kto Sylwestra 2023 spędzał w minorowych nastrojach, a teraz jest w krajowej czołówce? Oto największe pozytywne klubowe zaskoczenia 2024 roku. Są wielcy – jak Chelsea i Atalanta, ale jest też wielu maluczkich, którzy niespodziewanie pokazali się szerszej publiczności w minionych dwunastu miesiącach.
Atalanta Bergamo
W 2024 rok Atalanta wkraczała na szóstym miejscu w tabeli i z perspektywą gry w 1/8 finału Ligi Europy po wygraniu grupy, w której występował także Raków. Gian Piero Gasperini z drużyny, której sukcesem było utrzymanie się w Serie A już dawno uczynił mocnego pretendenta do wskakiwania od czasu do czasu na ligowe podium. Jednak w ostatnich dwunastu miesiącach La Dea stała się czymś więcej – zespołem który może bić się o europejskie trofea i o mistrzostwo Włoch.
Jak podkreślał ostatnio Radek Laudański, to jednak zasługa całego sztabu:
Atalanta nie wyglądałaby tak dobrze, gdyby nie praca obecnego dyrektora sportowego. Tony D’Amico już wcześniej w Hellasie Werona pokazał, że potrafi za niewielkie pieniądze kupić jakościowych zawodników. Gdy otrzymał więcej kasy, zrobił z niej użytek, choć wiele jego ruchów było początkowo kwestionowanych. Mało kto uważał, że niechciany w Premier League Ademola Lookman osiągnie taką formę, dzięki której zostanie sklasyfikowany na 14. miejscu w plebiscycie Złotej Piłki.
Rok 2024 Atalanta zaczęła od siedmiu meczów bez porażki. Na przełomie kwietnia i maja wygrała sześć kolejnych spotkań ligowych, co pozwoliło im skończyć sezon na czwartym miejscu. W finale Pucharu Włoch przegrała z Juventusem, ale tydzień później zepsuł perfekcyjny sezon Bayeru Leverkusen, wygrywając Ligę Europy po hat-tricku Ademoli Lookmana.
Odejście Koopmeinersa nie wpłynęło negatywnie na wyniki zespołu, bo De Ketelaere, Retegui i Bellanova spisują się lepiej, niż można się było spodziewać przed ich letnimi transferami do Bergamo. Atalanta prowadzi w lidze, a dopiero w sobotę zakończyła niesamowitą serię jedenastu zwycięstw z rzędu, choć remis na wyjeździe z Lazio wstydu przecież nie przynosi. W tabeli rocznej Serie A La Dea jest druga, jedynie za Interem, z aż 86 strzelonymi golami. O piętnaście punktów wyprzedziła Milan, a o dwadzieścia jeden – Juventus.
W Lidze Mistrzów pogromcę znalazła dopiero w szóstym spotkaniu, a był nim wielki Real Madryt, który wygrał z nią także w finale Superpucharu Europy. Przed nią jeszcze spotkanie ze Sturmem, a po nim wyjazd do Barcelony, w którym korzystny wynik może nawet dać pierwszą ósemkę i bezpośredni awans do 1/8 finału.
Chelsea FC i Nottingham Forest
Sylwestra 2023 Chelsea spędzała na dziesiątym miejscu w tabeli, a Nottingham było siedemnaste z punktem przewagi nad strefą spadkową. Dziś oba kluby są w czołowej czwórce. Co jeszcze bardziej szokujące – to Forest są wyżej, bo wyprzedza ich tylko Liverpool!
Początek roku The Blues nie był najlepszy. Londyńczycy przegrali 2:4 z Wolves i 1:4 z Liverpoolem w lidze, a potem – znów z The Reds – po dogrywce w finale Pucharu Ligi. Później jednak w lidze potknęli się tylko raz, gdy przegrali 0:5 z Arsenalem. Straty z początku sezonu były jednak zbyt duże i udało się wskoczyć tylko na szóste miejsce, dające grę w Lidze Konferencji. Te rozgrywki Chelsea jesienią rozniosła, wygrywając wszystkie sześć spotkań i strzelając 26 goli. Co ciekawe – aż trzynaście z nich wbiła innym bohaterom tego artykułu: armeńskiemu Noah i irlandzkim Shamrock Rovers. W lidze po porażce w pierwszym meczu z City idzie im znacznie lepiej niż w ostatnich sezonach. Seria pięciu zwycięstw wyniosła ją na drugie miejsce w tabeli. Po porażce z Fulham jest gorzej, ale podium wciąż jest w zasięgu.
Forest zaczęli rok od sześciu porażek w ośmiu meczach, a do tego liga odjęła im cztery punkty. Byli zagrożeni spadkiem, ale utrzymali się – choć bardziej dzięki słabości rywali, niż własnej grze. Nuno Espírito Santo pozostał na stanowisku i jesienią czyni cuda. Wygrał na Anfield, co nie zdarzyło się Nottingham od 1969 roku, i na Old Trafford po raz pierwszy od trzydziestu lat, a rok kończy serią pięciu wygranych i drugim miejscem w tabeli. Pora oswajać się z myślą o powrocie Forest do pucharów po 28 latach przerwy. W tabeli 2024 roku zdobyli zaledwie o dwa punkty mniej od Manchesteru United.
OSC Lille i Olympique Lyon
Rok temu Lille było piąte w Ligue 1 z siedmioma punktami straty do Nicei, a Lyon piętnasty z małą przewagą nad strefą spadkową. Lille było także za plecami PSG, Monaco i Brestu, któremu wiosną szło tak dobrze, że nie było większych szans na dogonienie go i bezpośredni awans do Ligi Mistrzów. Jednak drużynie Paulo Fonseki udało się wyprzedzić Niceę i wywalczyć prawo gry w barażach o najważniejsze rozgrywki klubowe w Europie. W Lidze Konferencji zespół odpadł dopiero w ćwierćfinale po rzutach karnych z Aston Villą. W tym sezonie z nowym trenerem Bruno Génésio (kiedyś odbudowywał Lyon, a ostatnio Rennes) w lidze Lille przegrało tylko na początku września z PSG i Saint-Etienne. Po ciężkich bojach z Fenerbahce udało mu się dostać do Ligi Mistrzów, gdzie poza debiutanckim potknięciem w Lizbonie wygrało cztery mecze, w tym z oboma madryckimi klubami oraz zremisowało z Juventusem. Zespół jest obecnie na ósmym miejscu, dającym grę bezpośrednio w 1/8 finału.
Lyon zaś po nieudanych eksperymentach z Peterem Boszem, Laurentem Blankiem i Fabio Grosso – wylądował w strefie spadkowej. Rok temu tymczasowym trenerem został Pierre Sage, którego jedynym doświadczeniem w samodzielnej pracy było prowadzenie przez kilka miesięcy Chambery w niższych ligach dziesięć lat wcześniej. Zaczął od dwóch porażek, a potem było bardzo bezkompromisowo: zremisował tylko jedno ligowe spotkanie. Wygrał aż piętnaście, co pozwoliło mu w ostatniej kolejce sezonu wskoczyć na szóste miejsce dające Ligę Europy. Podpisał stały kontrakt do 2026 roku.
Przez ostatnie trzy miesiące wygrał wszystkie mecze poza starciem z PSG i jest na piątym miejscu w lidze. Siłę demonstruje też w Lidze Europy, gdzie z czterema zwycięstwami jest na czwartej pozycji z wielkimi szansami na awans bezpośrednio do 1/8 finału. Strzelił też najwięcej goli – piętnaście. Problem w tym, że DNCG – francuski organ nadzoru – nałożył na klub zakaz transferowy za fatalną sytuację finansową, a jeżeli jej nie poprawi, zostanie… zdegradowany do Ligue 2! Ale to już zmartwienie na kolejny rok.
Celtic FC
Celtic wkraczał w ten rok z niewielką dwupunktową przewagą nad Rangersami. Odpadł też z pucharów po zajęciu ostatniego miejsca w Lidze Mistrzów. Wiosną przegrał zaledwie jedno spotkanie z Hearts i mimo dobrej gry derbowych rywali wyprzedził ich aż o osiem punktów. Jesienią było podobnie. Podopieczni Brendana Rodgersa znów przegrali tylko jeden mecz. Co prawda był to potężny gong – 1:7 z Borussią, ale bilans mimo tego jest imponujący. W lidze zdobyli 50 punktów w 18 meczach i mają już czternaście punktów przewagi nad odwiecznym rywalem. Stracili… cztery bramki, z czego dwie w odstępie dziesięciu minut w meczu z Aberdeen. Wygrali Puchar Ligi, a w Lidze Mistrzów poza laniem w Dortmundzie nie przegrali ani razu. Co prawda głównie remisują, ale są na 21. miejscu, dającym prawo dalszej gry w play-offach.
Crvena Zvezda
Rok temu po czerwono-białej stronie Belgradu nastroje nie były zbyt wesołe. Po kilku kiepskich wynikach i ostatnim meczu 2023 roku – przegranych derbach, Crvena Zvezda traciła dwa punkty do Partizana. Kibice przerażeni byli wizją utraty tytułu mistrzowskiego po siedmiu latach nieprzerwanych triumfów. Do tego klub zajął ostatnie miejsce w grupie Ligi Mistrzów z zaledwie jednym zdobytym punktem. Po czterech latach powrócił do klubu trener Vladan Milojević i wiosną zremisował w derbach, a poza nimi wygrał wszystkie spotkania, wliczając w to także Puchar Serbii. Jesienią passa jest kontynuowana. Gwiazda wygrała dziewiętnaście spotkań, a jedno zremisowała. Strzeliła 71 goli przy 37 strzelonych przez wicelidera, którym jest Partizan, a straciła ich 12 i ma już siedemnaście punktów przewagi. W barażach o Ligę Mistrzów udało się przejść Bodo/Glimt. W fazie ligowej rywala okazali się za trudni, choć wygrana 5:1 ze Stuttgartem robi duże wrażenie.
Kto z Polski?
To był dobry rok w Europie dla polskich klubów. W kraju żaden uczestnik ubiegłorocznej Ekstraklasy nie dokonał spektakularnego skoku. Kogo wyróżnić za największy postęp w 2024? Legię za europejskie puchary? Ale przecież jest czwarta w lidze. Lecha za liderowanie? Przecież więcej punktów zdobyła w 2024 Jagiellonia i Legia. Jagiellonię za mistrzostwo? Zdobyła w tym roku mniej punktów, niż w zeszłym, a bramek straciła… o jedną mniej od Śląska. Wisłę za Puchar Polski? Przecież doprowadza swoich kibiców do furii nieudaną walką o wyrwanie się z 1. Ligi. Widzewa, Cracovię lub Górnika Zabrze? Wykonały postęp, ale trochę im jeszcze brakuje, by realnie włączyć się do walki o puchary, a Widzew wręcz ma niedużą siedmiopunktową przewagę nad strefą spadkową.
W tej sytuacji chyba najobiektywniej byłoby uznać, że największy skok w górę w stosunku do oczekiwań wykonali w ostatnich dwunastu miesiącach beniaminkowie – Motor i GKS. Motor wygląda obecnie lepiej, ale przecież poprzednie święta spędzał na pozycji lidera 1. Ligi i można było się spodziewać jego awansu. Gieksa ma natomiast o pięć punktów mniej, ale przecież rok temu była w dolnej połowie tabeli zaplecza Ekstraklasy – na jedenastym miejscu. Dziś zajmuje o oczko wyższą pozycję ligę wyżej.
Hammarby i GAIS Göteborg
Hammarby ubiegły rok skończyli na siódmym miejscu w lidze szwedzkiej, a wcześniej nie potrafili wygrać meczu w kwalifikacjach Ligi Konferencji, odpadając z Twente. W bieżącym roku zostali wicemistrzami kraju, wyprzedzając między innymi Djurgardens, dzięki czemu zagrają w Europie. Imponujący progres zaliczył GAIS. Jeszcze w 2022 roku kopali się w trzeciej lidze z półamatorskimi zespołami. Teraz jako beniaminek zajęli szóste miejsce, a długo byli na miejscach dający grę w pucharach. W połączeniu z ósmym miejscem Häcken oznacza to, że po raz pierwszy od 1975 roku IFK jest dopiero trzecim klubem w Göteborgu!
Pafos FC
Pafos istnieje dopiero od dziesięciu lat. W 2000 roku połączyły się dwa kluby z cypryjskiego Pafos: Evagoras i APOP, do których w 2014 dołączył AEK Kuklia tworząc Pafos FC. Nazwa pierwszego z tych zespołów pochodzi od imienia poety Evagorasa Pallikaridesa, który w 1957 roku został w wieku dziewiętnastu lat skazany na śmierć przez Brytyjczyków władających wtedy wyspą. W herbie nowego klubu umieszczona jest dziś jego podobizna. W 2017 zespół został przejęty przez rosyjskich biznesmenów o wątpliwej renomie i od tego czasu regularnie, choć dość powoli poprawia swoje miejsce w lidze cypryjskiej.
Miniony sezon był akurat drugim, w którym minimalnie pogorszyli swoją lokatę – z czwartej na piątą, ale za to dzięki wygraniu Pucharu Cypru mogli zadebiutować z europejskich pucharach i zrobili to efektownie. W kwalifikacjach wyeliminowali Żalgiris, CSKA 1948 i CFR Cluj strzelając w meczach domowych dziesięć goli i nie tracąc żadnego, co pozwoliło im zagrać w fazie ligowej Ligi Konferencji. Tam ulegli jedynie Fiorentinie i Heidenheim, a dziesięć punktów w pozostałych czterech meczach dało im dwunaste miejsce i pewny awans do baraży.
Co ciekawe, zmierzą się w nich w… derbach Cypru z Omonią. Ten mały kraj zostanie tym samym dwunastą federacją, której kluby zagrają ze sobą w Europie po Hiszpanii, Anglii, Niemczech, Jugosławii (Radnicki Nis – Hajduk Split w 1983), Włoszech, Belgii (Anderlecht – Mechelen w 1988 i Gent – Genk w 2017), Francji, Holandii (PSV – Feyenoord w 2002), Rumunii (pamiętne derby Bukaresztu w ćwierćfinale Pucharu UEFA 2006), Ukrainie (Dynamo z Metalistem i Szachtarem w 2009) i Portugalii (Braga z Benfiką i Porto w 2011). Do tego grona wkrótce dołączyć może Polska z parą Legia – Jagiellonia.
Trzeba dodać, że Pafos jest obecnie także liderem ligi cypryjskiej po wygraniu dwunastu z piętnastu spotkań.
Santa Clara
Przebić się do pierwszej trójki w lidze portugalskiej jest niezwykle ciężko. Dominacja Sportingu, Benfiki i Porto jest tak duża, że rzadko się to komuś udaje. Także i dziś prowadzą one zdecydowanie i przegrały jak dotąd łącznie tylko trzy mecze z zespołami spoza swojego grona, z czego zaledwie jeden domowy. Tego ostatniego dokonał klub Santa Clara, pokonując na wyjeździe Sporting. Nie był to jednorazowy wybryk, bo Azorczycy są na czwartym miejscu w tabeli z nietypową, bo aż jedenastopunktową przewagą nad dziewiątym Famalicão. O wielkim skoku dokonanym w 2024 roku przez Santa Clara niech świadczy fakt, że są beniaminkiem ligi. Ich stadion Estádio de São Miguel jest najbardziej na zachód wysuniętym obiektem, na którym rozegrano mecz w europejskich pucharach.
Olimpija Ljubljana
Klub ze stolicy Słowenii roztrwonił wiosną osiem punktów przewagi, jakie miał nad Mariborem w walce o wicemistrzostwo Słowenii. Lider z Celje był poza zasięgiem – wygrał ligę z dwunastoma oczkami przewagi. Maribor zagrał w eliminacjach Ligi Europy, a Olimpija – Ligi Konferencji. Wyszło jej to na dobre, bo Maribor odpadł w barażach, a Zielono-Biali Polissii Żytomierz, Sheriffowi i Rijece z meczach domowych zaaplikowali łącznie dziesięć goli, nie tracąc żadnego. Dało im to awans do fazy ligowej, w której przegrali z Heidenheim i Cercle, ale wygrane z LASK, HJK i Larne oraz remis z Jagiellonią dał im prawo gry w barażach, a w nich przeciwko Boracowi Banja Luka nie są bez szans.
Świetnie idzie im też w lidze, gdzie są liderem z zaledwie jedną porażką.
Samsunspor
W Turcji Nowy Rok spędzał w strefie spadkowej beniaminiek Samsunspor. Zacięta walka wiosną pozwoliła mu uniknąć gry w drugiej lidze, dzięki trzem punktom przewagi nad Ankaragucu. Dziś Czerwona Błyskawica jest na trzecim miejscu w lidze, a w tabeli całego roku 2024 jest na zaskakującej czwartej lokacie. Zdobyła w nim więcej punktów, niż Trabzonspor i Besiktas.
Universitatea Kluż i Dinamo Bukareszt
Równo rok temu Universitatea Kluż zajmowała ósmą lokatę w lidze rumuńskiej, a Dinamo Bukareszt było przedostatnie. Studenci prawo gry w Europie stracili dopiero w play-offie, przegranym po rzutach karnych z Universitateą Krajowa, a Dinamo musiało walczyć w barażach o utrzymanie. W tym roku oba kluby spędzą Sylwestra w pierwszej trójce w tabeli, przedzielone tylko przez FCSB.
Shamrock Rovers
Shamrock Rovers o mały włos zakończyliby grę w Lidze Konferencji w czołowej ósemce. Byłby to zatem ich sezon idealny, gdyby nie to, że przegrali mistrzostwo kraju (po raz pierwszy od 2019 roku) o dwa punkty z Shelbourne.
Noah Erywań
Noah Erywań wkroczył w 2024 rok na drugim miejscu w lidze i na tym samym znalazł się w tabeli końcowej. Większych szans w eliminacjach Ligi Konferencji mu nie dawano, ale po pokonaniu Shkëndiji, Sliema Wanderers, AEK-u Ateny i Ruzomberoka sensacyjnie awansował do fazy ligowej. W niej po inauguracyjnej wygranej z Mladą Boleslavią wywalczył tylko jeden punkt z VIkingurem. Mimo tego od 5. do 73. minuty ostatniego meczu z Backą Topolą dzięki prowadzeniu był w wirtualnej tabeli na miejscu dającym baraże. Ostatecznie przegrał 3:4. Na krajowym podwórku idzie mu bardzo dobrze – jest liderem.
Inne kraje
W Czechach rok temu Jablonec bił się w grupie spadkowej o utrzymanie. Dziś jest na piątym miejscu w tabeli z dużymi szansami na grę w grupie mistrzowskiej. W Norwegii beniaminek Fredrikstad zajął szóste miejsce w lidze. Nie wystarczy ono do gry w Europie, ale zagra w nich dzięki zdobyciu Pucharu Norwegii. W dodatku rozpocznie walkę dopiero w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy. Występ obu tych klubów będzie korzystny dla naszych reprezentantów. Mają one bowiem bardzo niski ranking UEFA, co zwiększa szanse na rozstawienie naszych asów. Ostatni występ Fredrikstad w pucharach to bowiem odpadnięcie z Lechem Poznań (z Lewandowskim w składzie) piętnaście lat temu.
Drugoligowcy z silnych krajów z największym postępem
Bardzo dużo dzieje się na zapleczu najsilniejszych lig. Pojawiają się kluby, które niedługo znajdą się w elicie, a ich nazwy mogą Was zaskoczyć. Szczególnie intensywnie następuje zmiana warty w Serie B. Dwaj beniaminkowie są w strefie dającej baraże o awans. Juve Stabia i Carrarese to kluby z małych, sześćdziesięciotysięcznych miejscowości. Carrara to miejsce urodzenia Gianluigiego Buffona. Był on w przeszłości zaangażowany finansowo w odbudowę tamtejszego klubu. Inne nowe kluby w lidze – Cesena i Mantova plasują się w środku tabeli, podczas gdy w strefie spadkowej są niedawni uczestnicy Serie A – Frosinione i Salernitana. Lideruje inny spadkowicz – Sassuolo, ale tuż za plecami ma Pisę i Spezię, które wiosną ledwo utrzymały się w lidze.
Sylwestra ubiegłego roku na przedostatnim miejscu w Championship spędziło Sheffield Wednesday. Danny Röhl zdołał jednak utrzymać Sowy w lidze dzięki ośmiu wygranym w ostatnich czternastu meczach, a obecnie drużyna sprowadzonego z Arki Olafa Kobackiego traci tylko cztery punkty do baraży o Premier League.
W Ligue 2 w czołowej piątce są Paris FC, Annecy i Dunkierka. Poprzedni Nowy Rok dwa ostatnie kluby, które nigdy dotąd nie grały w Ligue 1, spędziły w strefie spadkowej, a paryżanie byli na dziesiątym miejscu z trzynastoma punktami straty do Angers. Dziś Paris FC traci tylko dwa punkty do lidera i zapowiadają się pierwsze od 1990 derby Paryża w Ligue 1, szczególnie że przejęciem klubu zainteresowane są koncerny LVMH i Red Bull.
W Hiszpanii żadne z czterech beniaminków: Malaga, Castellon, Deportivo i Cordoba nie znajduje się w strefie spadkowej, a Mirandes i Huesca, które zajęły wiosną ostatnie bezpieczne miejsca, są teraz odpowiednio na drugim i szóstym miejscu. W Niemczech nowe kluby radzą sobie średnio, ale Elversberg z małego trzynastotysięcznego miasteczka ma tylko trzy punkty straty do FC Koln.
Podsumowanie
Dla nas, polskich kibiców, im więcej niespodzianek w zagranicznych ligach, tym lepiej. Nasi reprezentanci zyskają wtedy szanse na rozstawienie i dzięki udziałowi takich klubów jak Jablonec, Fredrikstad czy Samsunspor możemy zbliżyć się do trzech drużyn w fazie ligowej za rok.
Niepokojące jest natomiast to, że w bardzo niewielu zagranicznych klubach-rewelacjach 2024 roku istotną rolę odgrywają Polacy. Maik Nawrocki rozegrał pięć minut w Pucharze Ligi w barwach Celticu. Olaf Kobacki zagrał 311 minut w Championship w barwach Sheffield Wednesday. Nasz honor ratują tylko Arkadiusz Reca i Przemysław Wiśniewski w Spezii.
W 2025 roku o miano największego pozytywnego zaskoczenia muszą zatem powalczyć polskie kluby. Najlepszą metodą, jak widać w powyższych przykładach jest to, co sprawia nam największe kłopoty: łącznie dobrej gry w Europie z wynikami w lidze krajowej.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Kluby, które zawiodły w 2024 roku, czyli Against Modern Football
- Hiszpania obok… San Marino. Kadry, które zanotowały największy postęp w 2024 roku
- Które reprezentacje zawiodły najbardziej w 2024 roku?
Fot. Newspix