Gra Śląska Wrocław to największe rozczarowanie rundy jesiennej Ekstraklasy. Wicemistrzowie Polski z zaledwie jedną wygraną na koncie zamykają ligową tabelę i wyrastają na jednego z głównych kandydatów do spadku. W związku z tym, klub zamierza zimą nieco przebudować kadrę, o czym opowiedział prezes Patryk Załęczny w rozmowie z telewizją Echo24.
Pierwszym ruchem Śląska było zatrudnienie nowego trenera, Ante Simundzy. Zanim to jednak nastąpiło, media podawały informacje o kolejnych szkoleniowcach, którzy mieli nie być zainteresowani pracą we Wrocławiu. Załęczny przekonuje, że było odwrotnie. Wyjaśnił również, co kierowało władzami Śląska przy wyborze Słoweńca.
– Nie jest to trener przyniesiony przez agenta, bo takich mieliśmy już na pęczki. Nie było też tak, że trenerzy nam odmawiali. Trener z Litwy nie podjął rękawicy, ale po ostatnim meczu dzwoniło mnóstwo szkoleniowców, którzy mówili, że chcą dołączyć do Śląska i wierzą w ten projekt. Z trenerem Simundzą rozmawialiśmy od dłuższego czasu, od przyjścia dyrektora Rafała Grodzickiego. Robiliśmy listę trenerów przez pryzmat średniej punktów osiągniętej w różnych klubach i robiliśmy wywiady w państwach, w których trener Ante pracował. To były same superlatywy, jeśli chodzi o warsztat, ale również o charakter. Chodziło nam o człowieka, który weźmie to twardą ręką. W pierwszych godzinach od ogłoszenia trenera od zawodników płynęły same bardzo dobre wiadomości – zdradził działacz.
Zapytany o transfery, prezes Śląska zaznaczył, że priorytetem na najbliższe okienko jest dla niego sprowadzenie napastnika.
– Nie ukrywam, że mamy deficyt w strzelonych bramkach, więc pod tym kątem musimy poszukać solidnego wzmocnienia. To kluczowa pozycja. Mamy kilka profili, kilku zawodników, z którymi prowadzimy rozmowy. Nie są one łatwe, bo okienko zimowe ogólnie jest trudne. Jeżeli ktoś gra w klubie i strzela bramki, to trudno go wyciągnąć. Bardziej patrzymy na kwestię wypożyczeń, potencjału czy wcześniejszych ruchów danego zawodnika. Myślę, że nazwiska, nad którymi pracujemy, będą dobrze przyjęte przez kibiców Śląska. Patrzymy poza Ekstraklasę. Korzystamy też z wiedzy trenera – chcemy, żeby przypieczętował ten transfer, aby zawodnik, który przyjdzie, wiedział, że trener będzie na niego stawiał – wyjaśnił Załęczny.
Okno transferowe to jednak nie tylko ruchy przychodzące, ale i wychodzące. Szef Śląska dał do zrozumienia, że jest grupa piłkarzy, która może szykować się do odejścia.
– Myślimy o 2-3 ruchach transferowych. Ante Simundza poprosił, żeby zawodnicy wcześniej wrócili z urlopów, z każdym chce porozmawiać, każdego obejrzeć. Mamy przygotowaną listę zawodników, których chcemy pozyskać i tych, których chcemy oddać ze Śląska. Jest tam około 5-6 nazwisk z obecnej kadry. Chcemy te ruchy potwierdzić z trenerem, na wypadek, gdyby się okazało, że piłkarz, którego skreśliliśmy, dziwnym trafem mu pasuje – stwierdził prezes Załęczny i zapowiedział, że zamierza wydać więcej pieniędzy, aby zapewnić Śląskowi utrzymanie.
– Przed nami kluczowe okienko dla Śląska Wrocław. Ściągnięcie trenera, co do którego nikt nie wierzył, że nawet popatrzy w tę stronę, to ruch, który pokazuje, że się nie poddamy. Środki na wzmocnienia muszą się znaleźć. Będą pieniądze z budżetu miasta, pracujemy nad kontraktami sponsorskimi. W ciągu najbliższych kilku dni zaprezentujemy bardzo ważnego sponsora. Mimo gorszych wyników klub pracuje i się rozwija – przekonywał działacz.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Mbappe wybrał trenera Radomiaka. Kulisy historii, w którą ciężko uwierzyć
- Trela: Półprzestrzenie, tercje i przeładowania. Leksykon piłkarskiej polszczyzny
- Kluby, które zawiodły w 2024 roku, czyli Against Modern Football
- Pierwszoligowy odpowiednik Ishaka? Do Miedzi trafi ciekawy napastnik
- Kotwica jak kieleckie wodociągi: KONSEKWENTNIE realizuje założenia
Fot. Newspix