Reklama

Trela: Cichy rewolucjonista. Jak Vitor Frade wpłynął na współczesny futbol

Michał Trela

Autor:Michał Trela

28 grudnia 2024, 13:36 • 10 min czytania 4 komentarze

Nigdy nie prowadził samodzielnie żadnego zespołu. Hasło poświęcone mu figuruje tylko w portugalskojęzycznej wersji Wikipedii. Z rzadka udziela się w mediach. Jednocześnie do jego gabinetu w Porto pielgrzymują początkujący trenerzy z całego świata, którzy o jego pomysłach piszą potem prace naukowe i książki. A większość cenionych w Europie, a także w Polsce portugalskich trenerów pozostaje pod jego wpływem. Wykładowca akademicki z Uniwersytetu w Porto został jednym z ideologów nowoczesnego spojrzenia na trening piłkarski. 

Trela: Cichy rewolucjonista. Jak Vitor Frade wpłynął na współczesny futbol

Ma osiemdziesiąt lat. Rzadko udziela wywiadów. Jeśli już, to tylko po portugalsku, hiszpańsku lub francusku, co nie ułatwia mu zdobycia globalnej sławy. I tak o nią nie zabiegał. Jest znany. Ale nie w stopniu, jaki dziś zdarza się ludziom futbolu. Hasło w Wikipedii z jego nazwiskiem istnieje tylko w języku portugalskim. Trudno nazwać go jednak anonimowym, skoro na pielgrzymki do jego uniwersyteckiego gabinetu w Porto przyjeżdżają ludzie z całego świata, chcących zrozumieć i zgłębić jego myśli, by potem tłumaczyć je w swoich zakątkach (w Polsce zrobił to Tomasz Tchórz, dziś pracujący w Indiach, który o fascynacji profesorem Frade opowiadał w 18. odcinku podcastu Jak Uczyć Futbolu). O jego koncepcjach powstają prace naukowe i książki. Do inspiracji jego metodami przyznaje się wielu znakomitych trenerów. Z wąskim gronem szczęśliwców komunikuje się przez newsletter, w którym dzieli się przemyśleniami, czy ciekawymi odkryciami i artykułami z różnych dziedzin. Do jego czytelników zalicza się od lat Jose Mourinho, najsłynniejszy z apostołów myśli Vitora Frade.

Portugalska szkoła trenerów rozlała się po Europie raptem w trakcie ostatnich dwudziestu lat. Przyczyny są wielorakie. Tamtejsza reprezentacja zaczęła się w ostatnim ćwierćwieczu zaliczać do najsilniejszych na kontynencie. Kluby umocniły renomę kuźni talentów, osiągając także sukcesy międzynarodowe, co dla drużyn spoza lig czołowej piątki jest z każdym rokiem coraz trudniejsze. Agenci, z Jorge Mendesem na czele, utkali siatki powiązań, przerzucając klientów między atrakcyjnymi lokalizacjami w świecie piłki. Najsłynniejszy portugalski piłkarz na półtorej dekady okopał się na indywidualnym szczycie dyscypliny. Najsłynniejszy trener zaś do pewnego momentu osiągał sukcesy wszędzie, gdzie tylko się pojawił, rozpalając emocje i wywołując skrajne uczucia. Portugalczycy stali się współcześnie dla futbolu tym, kim w końcówce XX wieku byli Holendrzy. Małym narodem, który opanował piłkarski Olimp i wyznaczał sposoby, w jakie piłkę się grało, trenowało i o niej rozmawiało.

Dziś 1/5 klubów Premier League prowadzą Portugalczycy. Mourinho, pracując w Fenerbahce, znajduje się już na marginesie wielkiego futbolu, ale Ruben Amorim, uchodzący za jednego z najzdolniejszych przedstawicieli nowej fali w futbolu, który właśnie objął Manchester United, też pochodzi z Portugalii. Podobnie jak Vitor Pereira, świeżo zatrudniony przez Wolverhampton. Na angielskim rynku od lat pracują już natomiast Nuno Espirito Santo i Marco Silva, a przecież duże londyńskie kluby obskoczył także Andre Villas-Boas. Paulo Fonseca na Wyspach dotąd nie pracował, ale renomę wyrobił sobie we Włoszech, najpierw prowadząc Romę, a od lata trenując Milan. Trend odczuwamy także w Polsce. Dwóch ostatnich zagranicznych selekcjonerów reprezentacji było Portugalczykami.  Dwaj z pięciu obcokrajowców prowadzących obecnie ekstraklasowe kluby pochodzi z tego kraju. Zdecydowana większość  tego szerokiego grona nauczycieli futbolu patrzy na futbol oczami profesora Fradego.

Kim jest Vitor Frade?

Kiedy liczni uczestnicy ostatniego zakończonego kursu UEFA Pro prowadzonego przez PZPN mówili o Goncalo Feio jako jednym z najsilniejszych merytorycznie uczestników, zwykle podkreślali wszechstronność jego spojrzenia na futbol. Wiedzę naukową o różnych jego aspektach. Kompleksowość, łączenie kropek. To nie zaskakuje o tyle, że nie musi być indywidualną cechą tego akurat trenera prowadzącego obecnie Legię, a rysem charakterystycznym dla wszystkich zafascynowanych koncepcjami Fradego. Słynny cytat z Mourinho, który w czasach świetności rzucił, że pianista, przygotowując się do występu, nie biega wokół pianina, spłyca się zwykle do tego, że dziś wszystkie ćwiczenia powinny odbywać się z piłką. Na tym jednak nie koniec. Frade, Mourinho i ich następcy, apelowali, by na futbol, a wręcz w ogóle na świat, patrzeć kompleksowo, nie odrywając jednych elementów od innych. Jeśli drużynę piłkarską porównuje się często do organizmu, dla szkoły portugalskiej oznacza to patrzenie na wszystkie jego aspekty, interakcje między nimi, bez dzielenia na konkretne części ciała.

Reklama

Frade był średniej klasy piłkarzem. Uczył się futbolu na ulicach Porto, gdzie dorastał. Grał w Boaviście. Nie zajmował się jednak tylko jedną dyscypliną. Był także siatkarzem. Potem, jak na ironię, zajął się przygotowaniem fizycznym w różnych sztabach szkoleniowych. Sześć sezonów spędził w Boaviście, kolejne sześć w Felgueiras, ponad dwadzieścia w FC Porto. Przy jego pierwszej drużynie pracował w latach 90., m.in. u Bobby’ego Robsona. To tam poznał go Mourinho. W 2001 roku do sztabu włączył go Fernando Santos, który przyznawał, że pod wpływem Frade zmienił koncepcje treningowe. 

Być może ważniejsze, od tego, co robił na boisku, było, że przez 35 lat wykładał na Uniwersytecie w Porto, tworząc metodologię treningową znaną dziś na całym świecie jako periodyzacja taktyczna. Potrafi długo opowiadać, czym jego koncepcja nie jest. Bywa opacznie rozumiana. Przede wszystkim dlatego, że nie jest to ani metoda treningowa, ani koncepcja taktyczna, lecz sposób patrzenia na futbol i organizację procesu treningowego. Zasadza się na myśleniu o futbolu jako o całości. Bez dzielenia go na aspekty techniczne, taktyczne, motoryczne i psychologiczne, rozbierania na czynniki pierwsze, tylko przeciwnie, łączenia w spójną całość. W artykule w „New York Times” apeluje, by na piłkę nożną patrzeć jak na kostkę Rubika, przy której układaniu każdy ruch ma konsekwencje gdzie indziej. Nie chodzi o to, by perfekcyjnie ułożyć jedną ściankę, resztę pozostawiając w rozsypce. Chodzi o to, by rozwiązanie znaleźć jednocześnie dla wszystkich stron zabawki.

Co to jest periodyzacja taktyczna?

W koncepcji Fradego nie chodzi więc tylko o to, by piłkarze „nie biegali wokół pianina”, lecz także o to, by trenowali z piłką w taki sposób, który odpowiada realnym sytuacjom meczowym. Nie mają uczyć się idealnych zwodów w sytuacjach oderwanych od boiskowych, ćwiczyć samej techniki podań, lecz uczyć się, w którym momencie i w jakiej sytuacji dane podanie byłoby odpowiednie, ani, jak u Pepa Guardioli, grać w dziadka, co potem niekoniecznie ma przełożenie na boisko. Mają trenować, jak grają i grać, jak trenują. Jeśli mecze piłkarskie są nieprzewidywalne, intensywne i często chaotyczne, takie mają być treningi. Jeśli ćwiczy się wytrzymałość, to taką, która przydaje się w sytuacjach meczowych. Jeśli taktykę, to nie na sucho, bez rywala, lecz w warunkach najbardziej zbliżonych do tych, które czekają piłkarzy w weekend. Rozwiązywanie problemów napotykanych na boisku ma rozwijać u piłkarzy kreatywność, stąd w koncepcji nie chodzi o powtarzanie ciągle tych samych schematów i automatyzmów, lecz o znajdowanie własnych wyjść z danych sytuacji. 

Wkład treningowy zależy jednak od konkretnego trenera, jego pomysłu na futbol, zawodników, drużyny, którą prowadzi, założeń. Frade przygotowuje pewne ramy, w które można je włożyć. Pozwala rozplanować treningi między meczami tak, by uwzględniały okresy regeneracji, zakładały, kiedy zwiększać intensywność, a kiedy ją obniżać. Każdy trening, każda jego minuta, z jednej strony ma być wykorzystana do wpajania założeń trenera i odciskania przezeń coraz większego piętna na zespole, z drugiej ma uwzględniać rytm, w którym funkcjonuje zespół, konieczność rozegrania meczu w weekend czy w środku tygodnia, czy też przećwiczenia rozwiązań pod konkretnego rywala. Ma z jednej strony zapobiec temu, że trener, skupiony na najbliższym meczu, zapomni o większej całości i przestanie rozwijać zespół w kierunku, na jakim mu zależy. Ale z drugiej nie dopuścić do sytuacji, w której trener tak zafiksowany na wpojeniu drużynie własnej idei futbolu, nie będzie odpowiednio porcjował, dawkował wiedzy, z uwzględnieniem kalendarza meczów, treningów i przerw w rozgrywkach. Jak zachwala Frade, jego metoda służy, by trenerowi proces prowadzenia zespołu nie wymknął się spod kontroli. 

Tak zorganizowane treningi z jednej strony nie są reżyserowane, a zawodnicy nie dostają wskazówek, co mają robić, a z drugiej nie są chaotyczne, bo trenerzy pracujący zgodnie z metodą Fradego mogą na kilka miesięcy do przodu powiedzieć, nad czym co do zasady będą pracować we wtorek za trzy miesiące. Konkretne ćwiczenia mogą się różnić, ale dane dni tygodnia mają służyć szlifowaniu z góry ustalonych elementów – np. zachowań po stracie piłki, neutralizowaniu walorów przeciwnika, czy organizacji po przejęciu piłki. Chodzi o to, by w trakcie meczów zawodnicy jak najrzadziej zderzali się z sytuacjami, których wcześniej nie przećwiczyli już na treningach. 

Reklama

Mózg za sukcesami Mourinho

Można go nazwać naukowcem, ale to bardzo praktyczny naukowiec, bo pracował w Porto u Bobby’ego Robsona i wykonywał swoją pracę na boisku. Jednocześnie jednak jest bardzo akademicki i mądry. To fascynująca postać – mówił o nim Carlos Carvalhal, obecny trener Bragi, w rozmowie ze Sky Sports.

Był moim nauczycielem na Uniwersytecie w Porto. Kiedy chodzisz na jego wykłady, musisz się uczyć o genetyce i teorii złożoności. Miałem 27 lat, gdy zacząłem studiować periodyzację taktyczną. Uczyłem się jej pięć lat, trzy z nich skupiając się wyłącznie na aspektach odnoszących się do piłki nożnej. Pisałem o niej również pracę naukową – opowiadał. Ci, którzy chcą naprawdę opanować metodologię i nauczyć się wykorzystywać ją w pracy, a nie tylko pobieżnie poznać jej założenia, zwykle potrzebują kilku lat, by zrozumieć, jak ją odnosić do konkretnych aspektów pracy trenera.

Najwięcej dla popularyzacji myśli profesora Fradego zrobiły sukcesy Mourinho, którego metody treningowe zadziwiały nawet najlepszych piłkarzy pierwszej dekady XXI wieku w Premier League. Obecny trener Fenerbahce wielokrotnie podkreślał, że wierzy w tę metodologię i docenia jej wkład we własne sukcesy. Jednocześnie jednak jego postać przyczyniła się mocno do niezrozumienia periodyzacji taktycznej. Opacznie łączy się ją czasem ze sposobem gry drużyn Mourinho, utożsamiając z futbolem defensywnym, reaktywnym, przeciwwagą dla gry pozycyjnej. Tymczasem to narzędzie do planowania procesu treningowego. W jaki sposób będzie wykorzystywane, zależy od spojrzenia trenera na futbol. Inaczej mówiąc, Frade być może pomógł Mourinho w odnoszeniu sukcesów, ale nie jest jego winą, że na drużyny tego trenera czasem trudno było patrzeć. 

W czasach świetności holenderskiego futbolu, gdy cały świat patrzył na piłkę nożną oczami Johanna Cruyffa, ważnym ideologiem z tego kraju był Wiel Coerver, od którego nazwiska pochodzi popularna do dziś także w Polsce metoda nauczania techniki piłkarskiej. Do ciekawego zderzenia światów doszło, gdy PSV Eindhoven na Porto zamienił Pep Lijnders, były asystent Juergena Kloppa w Liverpoolu, a do niedawna trener Red Bulla Salzburg. Jako Holender Lijnders wychował się w ideałach szkolenia indywidualnego i właśnie w rozwijaniu jednostek się specjalizował. Jego wiedza miała pomóc zmienić sposób, w jaki w portugalskiej akademii szkoliło się piłkarzy. Na miejscu jednak i on zmienił spojrzenie na futbol.

Miałem swoje pomysły. Podziwiałem Coervera i jego ofensywną filozofię. Myślenie o tym, że jeśli chcesz grać do przodu, każdy piłkarz potrzebuje wszechstronnej techniki i duszę inicjatywy. Że na każdej pozycji potrzeba ofensywnych impulsów. Miałem wszystkie te ideały, ale bez konkretnej struktury. Frade pomógł mi przekształcić moje spojrzenie na futbol w jasne pryncypia. Pokazał, jak powinieneś trenować w środę, by w sobotę grać tak w meczu. Byłem trenerem indywidualnym, ale nauczył mnie patrzeć na kolektyw. Dla mnie należy do tej samej kategorii, co Cruyff i Coerver. Jest bardzo istotny dla nowego pokolenia portugalskich trenerów, które wyrosło już na jego pomysłach – opowiadał Holender w rozmowie z „The Athletic”. 

Vitor Frade już nie wykłada, ale jego apostołowie zataczają coraz szersze kręgi. Fonseca podkreśla, że choć sam uczył się futbolu od Jorge Jesusa, pośrednio wszyscy portugalscy trenerzy czerpali od starego mistrza. Bruno Baltazar w rozmowie z Weszło nazywał periodyzację taktyczną „biblią futbolu” i przyznawał się do czerpania z niej, choć jemu samemu bliżej do mniej ustrukturyzowanej szkoły lizbońskiej. Ale z myśli profesora czerpią już nie tylko Portugalczycy. Brendan Rodgers ten sposób pracy podpatrzył u Mourinho i zaadaptował potem do swoich zespołów. O periodyzacji taktycznej ciepło wypowiadał się przed laty również Julian Nagelsmann. Choć nigdy nie prowadził samodzielnie żadnej drużyny, należy do grona osób, które najbardziej ukształtowały współczesny futbol. I nawet będąc na emeryturze, wciąż to robi.

Kiedy tylko coś czytam, zawsze zastanawiam się, jak to się odnosi do futbolu. Czy coś dotyczy biologii, czy epigenetyki, zawsze może mieć jakiś związek z futbolem – opowiada na swojej stronie.

A gdy w końcu go znajdzie, wysyła maila do swoich uczniów. Ci już będą wiedzieć, jak zrobić z jego wiedzy użytek. 

WIĘCEJ TEKSTÓW AUTORA:

Fot. YouTube Official School of Tactical Periodization

Patrzy podejrzliwie na ludzi, którzy mówią, że futbol to prosta gra, bo sam najbardziej lubi jej złożoność. Perspektywę emocjonalną, społeczną, strategiczną, biznesową, czy ludzką. Zajmując się dyscypliną, która ma tyle warstw i daje tak wiele narzędzi opowiadania o świecie, cierpi raczej na nadmiar tematów, a nie ich brak. Próbuje patrzeć na futbol z analitycznego dystansu. Unika emocjonalnych sądów, stara się zawsze widzieć szerszą perspektywę. Sam się sobie dziwi, bo tych cech nabywa tylko, gdy siada do pisania. Od zawsze słyszał, że ludzie nie chcą już czytać dłuższych i pogłębionych tekstów. Mimo to starał się je pisać. A później zwykle okazywało się, że ktoś jednak je czytał. Rzadko pisze teksty krótsze niż 10 tysięcy znaków, choć wyznaje zasadę, że backspace to najlepszy środek stylistyczny. Na co dzień komentuje Ekstraklasę w CANAL+SPORT.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Barcelona bez pięknej puenty. O Szczęsnym znów się dyskutuje

Jakub Białek
20
Barcelona bez pięknej puenty. O Szczęsnym znów się dyskutuje

Felietony i blogi

Polecane

Barcelona bez pięknej puenty. O Szczęsnym znów się dyskutuje

Jakub Białek
20
Barcelona bez pięknej puenty. O Szczęsnym znów się dyskutuje

Komentarze

4 komentarze

Loading...