Reklama

Mecz paradoksów: Legia przegrywa, ale jest w TOP8 i może pytać o warunki tego spotkania

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

19 grudnia 2024, 23:20 • 2 min czytania 27 komentarzy

Bardzo, bardzo dziwny mecz za Legią. Z jednej strony przegrany, z drugiej jest TOP8 w Lidze Konferencji. Dalej: widać było, że brakuje jej kluczowych zawodników, ale warunki tej porażki też były dość niecodzienne. Czyli jeśli ktoś by zapytał, czy być zadowolonym, czy być niezadowolonym, to trudno mu sensownie odpowiedzieć.

Mecz paradoksów: Legia przegrywa, ale jest w TOP8 i może pytać o warunki tego spotkania

Bo co do meczu – kibice gospodarzy zaprezentowali oprawę, która kosztowała pierwszą połowę kilkanaście minut doliczonego czasu (a Legię może karę, mimo że to nie jej oprawa, ale UEFA to UEFA, śmiejąc się przez łzy). Po tym pokazie nijakości artystycznej spotkanie zostało wznowione, natomiast widoczność wciąż była licha – przynajmniej dla widzów, pewnie z boiska było lepiej. Ale! Gdy ta bramka Guala nie została uznana…

… to czy VAR zareagował prawidłowo? Czy wszystko zostało sprawdzone jak należy? Zrobiono to niezwykle pośpiesznie, jakby sytuacja była oczywista bez żadnych wątpliwości, zajęło to arbitrom co najwyżej kilkanaście sekund. Normalnie byśmy im zaufali, ale skoro Danielson za faul na Chodynie, który wychodził na czystą pozycję, dostał tylko żółtą kartkę, to specjalnie im nie ufamy. Pewnie, z boku była asekuracja, ale co to za asekuracja, skoro Chodyna nigdzie dalej nie musiał biec, mógł od razu strzelać, mając przed sobą jedynie bramkarza?

Zatem należy mieć wątpliwości, zastanawiać się, czy nie mieliśmy tu do czynienia ze zbyt dużym cyrkiem, ale niech to nie będzie też jedynym usprawiedliwieniem dla Legii. Wszyscy przecież widzieliśmy skład – Celhaka i Goncalves, mina na minie.

Reklama

No i pierwszy gol ze środka.

Drugi gol ze środka.

Brakowało asekuracji, doskoku, bloku czy chociaż wybloku. Tym zajmują się przytomni środkowi pomocnicy, ale tych Legia w tym spotkaniu po prostu nie miała, gdyż przez swoje braki w kadrze była skazana na tych dwóch ananasów. A była skazana, bo Jacek Zieliński wcześniej nie wykonał swojej roboty odpowiednio i można gadać o UEFA, widoczności, arbitrze i innych sprawach, ale na końcu warto też spojrzeć na siebie.

No i Feio musiał do Szwecji zabrać – po części – hobby zawodników.

Fajnie, że Legia potem doskoczyła do rywala, ale cóż – zaraz dostała kolejnego gonga. Ten rywal na pewno był do walnięcia, natomiast pomijając już sprawy pozasportowe, trzeba było tam najzwyczajniej przywieźć lepszych piłkarzy.

I tyle. Warto nad tym popracować zimą, panie Jacku.

Reklama

DJURGARDEN – LEGIA WARSZAWA 3:1 (2:0)

  • 1:0 – Nguen 24′
  • 2:0 – Hummet 45+4′
  • 2:1 – Wszołek 56′
  • 3:1 – Aslund 76′ 

WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

27 komentarzy

Loading...