Arsenal ponownie nie wykorzystał potknięcia Liverpoolu. Kanonierzy zanotowali w sobotę drugi remis z rzędu w lidze, tym razem dzieląc się punktami z Evertonem. Swojego rozczarowania nie krył po meczu szkoleniowiec londyńczyków, Mikel Arteta.
Przed starciem z The Toffees Arsenal tracił sześć oczek do liderujących The Reds. W sobotnie popołudnie niespodziewanie nadarzyła się okazja do skrócenia dystansu. W równolegle toczącej się potyczce Liverpool bowiem tylko zremisował 2:2 z Fulham.
Niestety, tego dnia Kanonierzy także okazali się zbyt gościnni. Mimo bezdyskusyjnej przewagi, ekipa Artety podzieliła się punktami na Emirates Stadium z Evertonem po bezbramkowym remisie. Hiszpański opiekun gospodarzy nie krył swojego rozczarowania końcowym wynikiem.
– Jestem niezwykle zawiedziony, że nie zdobyliśmy trzech punktów, ponieważ tylko jedna drużyna w tym meczu naprawdę na to zasługiwała, a był to Arsenal – mówił na konferencji pomeczowej.
– Nasza defensywa zneutralizowała zagrożenie ze strony rywali. Dominowaliśmy w grze i nie pozwoliliśmy im na strzały, kontry czy wykreowanie rzutów wolnych. Można było jednak odczuć rosnącą presję. Stworzyliśmy kilka okazji, ale brakowało nam kluczowego podania i wykończenia w ostatnich 20 metrach, co uniemożliwiło nam wpisanie się na listę strzelców – analizował 42-latek
– Szczerze mówiąc, trudno jest wymagać więcej od zespołu jako całości. Oczywiście, możemy wskazać na indywidualne występy, które mogłyby być lepsze, bardziej jakościowe, zwłaszcza gdy idzie o skuteczność w kluczowych momentach, ale to jest trudne zadanie – przyznał bezradny Arteta.
The Reds utrzymali swoją sześciopunktową przewagę nad Arsenalem, których w tabeli wyprzedza także Chelsea. Kanonierów czekają teraz dwa starcia z Crystal Palace. Najpierw w tygodniu w EFL Cup, a następnie w weekend w Premier League.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Śląsk nie skorzystał z pomocnej dłoni sędziego. Był, jest i (będzie?) beznadziejny
- Vinagre, Douglas, Hellebrand i inni. Najlepsze letnie transfery w Ekstraklasie [RANKING]
Fot. Newspix