Ostatnie dwie kolejki Ligi Konferencji zdecydowanie nie są meczami o nic. Nasz duet ma prawie pewny awans bezpośrednio do 1/8 finału, ale stawka jest znacznie większa. Jesteśmy naprawdę blisko wywalczenia pięciu miejsc dla polskich klubów w europejskich pucharach, z których dwa zaczynałyby od eliminacji Ligi Mistrzów.
Po sezonie 2020/21 zajmowaliśmy 30. miejsce w rankingu UEFA. Za Białorusią, Kazachstanem i Azerbejdżanem. Mieliśmy w nim 15,125 punktu, czyli prawie o połowę mniej od Cypru, który dzięki 15. lokacie mógł wystawić dwa kluby w eliminacjach Ligi Mistrzów. Dziś Cypr jest daleko za nami, przekroczyliśmy 30 punktów, mamy pewne co najmniej 18. miejsce, ale też poważne szanse na znalezienie się nawet znacznie wyżej po obecnym sezonie.
Jak to się liczy?
Ranking krajowy jest sumą pięciu ostatnich sezonów. W każdym z nich dany kraj punkty zdobyte przez jego kluby dzieli przez ich liczbę. Zwycięstwo liczy się za dwa punkty, remis za jeden, a w kwalifikacjach przyznawana jest połowa tych punktów. Dlatego Śląsk zdobył w tym roku 2 oczka (dwie wygrane w eliminacjach), Wisła – 4 (cztery wygrane), Jagiellonia 9,375, a Legia 14,625. Łącznie daje to 30 oczek, co podzielone przez czterech naszych reprezentantów oznacza 7,5 punktu do rankingu krajowego. To dużo – tylko osiem krajów zdobyło ich w tym sezonie więcej od nas. Mało tego, od 1970 roku, gdy Górnik Zabrze grał w finale Pucharu Zdobywców Pucharów, a Legia w półfinale Pucharu Mistrzów, lepszy wynik zanotowaliśmy tylko raz – dwa lata temu mieliśmy o ćwierć punktu więcej. W tym sezonie wynik z 2023 roku pobijemy. Będzie się on wliczał do naszego rankingu przez kolejne pięć lat.
Za co i ile punktów jeszcze zdobędziemy?
Każda kolejna wygrana Jagi lub Legii daje nam 0,5 punktu do rankingu krajowego. Do tego dochodzi 0,125 oczka za przejście każdej rundy oraz połowa tego za zajęcie o jedno miejsce wyższej lokaty w czołowej ósemce na koniec tabeli ligowej. Niestety na nasze nieszczęście punkty zdobyte w rundzie play-off liczą się do rankingu krajowego (choć nie do klubowego). To w tym roku zła dla nas wiadomość, bo obaj nasi reprezentanci mogą ją ominąć (Legia prawie na pewno, Jagiellonia – raczej) przechodząc od razu do 1/8 finału. Tam już ranking liczy się normalnie. Nasi konkurenci z miejsc od 9. do 24. będą natomiast w barażach normalnie punktowali dla swoich krajów.
Kogo gonimy?
Punktów zdobywa się zatem dość mało, ale i stratę mamy minimalną. Do Izraela tracimy zaledwie 0,375 punktu, do Danii 0,825, do Szwajcarii niewiele ponad punkt, do Szkocji 1,35, a do 13. Grecji – 1,75. Te lokaty są spokojnie w naszym zasięgu. Natomiast przy naprawdę dużej mobilizacji możemy dogonić nawet Norwegię i jedenastą Austrię, do których tracimy niecałe trzy punkty.
Na naszą korzyść działają dość kiepskie wyniki reprezentantów lig plasujących się bezpośrednio przed nami w tym sezonie. Kto z tych krajów pozostał jeszcze w grze?
Izrael
Maccabi Tel-Awiw wygrało tylko jeden mecz w Lidze Europy.
Dania
Midtjylland walczy o baraże Ligi Europy, a Kopenhaga – Ligi Konferencji.
Szwajcaria
Young Boys nie zdobyli w Lidze Mistrzów nawet punktu. Lugano ociera się o awans do czołowej ósemki, dlatego tak bardzo ważne jest bezpośrednie starcie z Legią. Sankt Gallen z kolei jest na 25. miejscu, a mecze z Guimaraes i Heidenheim nie dają wielkich nadziei na poprawę tej lokaty.
Szkocja
Celtic jest prawie pewny gry w play-offach Ligi Mistrzów, szczególnie że przed nim domowy mecz z ostatnimi w tabeli Young Boys. Rangers mają szansę nawet na czołową ósemkę Ligi Europy. Hearts powinni wejść do baraży Ligi Konferencji. Co prawda czeka ich trudny wyjazd do Kopenhagi, ale po nim domowy mecz z Petrocubem.
Grecja
PAOK może mieć problem z wejściem do baraży Ligi Europy, Olympiakos w nich zagra, a przy dobrych wynikach może nawet wejść do ósemki. Panathinaikosowi zostały mecze z Walijczykami i Dinamem Mińsk, więc powinni doczłapać się do baraży Ligi Konferencji.
Norwegia
Bodø/Glimt powinno zagrać w play-off Ligi Europy. Molde jest dopiero 27. w Lidze Konferencji ale dwa mecze ze słabszymi HJK i Mladą Boleslavią powinny dać im awans.
Austria
Zarówno Sturm, jak i Salzburg straciły już praktycznie szanse na dalszą grę w Lidze Mistrzów. Rapid jest w ścisłej czołówce Ligi Konferencji. LASK prawdopodobnie odpadnie, chyba że urwie punkty Fiorentinie na wyjeździe.
Na tym tle polski duet plasujący się w czołowej trójce Ligi Konferencji wygląda naprawdę dobrze. Mało tego, obecna lokata polskich klubów daje nadzieję na więcej punktów od rywali wiosną. Im wyższe miejsce zajmie się w fazie ligowej, tym na łatwiejszych rywali trafia się w kolejnych rundach. Gdyby na przykład Legia zajęła po fazie ligowej drugie miejsce za Chelsea, zmierzy się z londyńczykami najwcześniej dopiero w rozgrywanym we Wrocławiu finale. Wygląda zatem na to, że więcej od nas klubów w fazie pucharowej będzie miała spośród krajów plasujących się bezpośrednio przed nami tylko Szkocja. Trzeba przy tym pamiętać, że każdy z krajów dzieli swoje punkty przez liczbą klubów, jaką wysłał do Europy w tym sezonie, co w przypadku Austrii, Szkocji i Szwajcarii oznacza dzielenie przez pięć, zamiast przez cztery, jak w przypadku Polski.
15. miejsce bardzo prawdopodobne?
Z prowadzonych przez polskie i zagraniczne źródła analiz dalszego przebiegu rozgrywek europejskich w tym sezonie i możliwych do zdobycia punktów rankingowych wynika, że Polska powinna zakończyć sezon z wynikiem około 35 punktów w rankingu pięcioletnim. Oznacza to, że wyprzedzenie Izraela jest praktycznie pewne, gdyż skończy on z bilansem około 32 oczek. Naszego wyniku nie powinny także przebić Szwajcaria i Dania, których prognozowany rezultat to między 34 a 35 punktów. Wiele zależy tutaj od wyniku meczu Legii z Lugano. Wygrana w tym meczu i kłopoty Danii z wysłaniem dwóch drużyn do fazy pucharowej praktycznie zapewniają nam piętnastą lokatę. Co ona oznacza? Lepiej zapnijcie pasy.
Piętnasty kraj w rankingu UEFA wysyła do eliminacji Ligi Mistrzów… dwa kluby. To zdarzenie, z którym kibic Ekstraklasy dotąd nie obcował. Było jak zachodnie resoraki za szybą Pewexu za czasów PRL. Niby są, niby ktoś tam z tego korzysta, ale trudno sobie wyobrazić, by taki rarytas był dostępny dla dwóch naszych klubów. I nieważne, że przebrnąć im eliminacje byłoby trudno.
Obaj zaczynaliby w drugiej rundzie, co oznacza, że gry w fazie grupowej któregoś z pucharów pozbawiłoby każdego z nich tylko przegranie w komplecie trzech pierwszych dwumeczów. Zdobywca Pucharu Polski zaczynałby wówczas od trzeciej rundy Ligi Europy, w której porażka oznaczałaby grę w play-off o Ligę Konferencji. Koniec z przechodzeniem wielu rund kwalifikacyjnych, co w ostatnich latach było dla polskich klubów przeszkodą trudniejszą niż faza grupowa, a tym bardziej obecna faza ligowa! Niestety tylko dla zdobywcy pucharu oraz mistrza i wicemistrza Polski. Pozostałe dwa kluby musiałby bowiem grać od drugiej rundy eliminacji Ligi Konferencji.
Tak! Dwa! Czyli razem, jak łatwo policzyć – pięć polskich klubów w Europie! Pamiętacie taki przypadek, nie licząc Pucharu Intertoto? W ciemno mówię, że nie. Ostatni raz zdarzyło się to bowiem w sezonie… 1977/78. Problem w tym, że akurat wtedy trafił się bardzo słaby sezon Stali Mielec, Legii (ósma w tabeli), Ruchu i Lecha (ledwo uniknęły spadku) i do pucharów wysłaliśmy Śląsk, Widzew i Górnika Zabrze oraz zdobywcę Pucharu Polski – Zagłębie Sosnowiec. Dodatkowe piąte miejsce PZPN postanowił przyznać zwycięzcy Pucharu Ligi, którym była Odra Opole. Skończyło się to katastrofą – pięć naszych zespołów razem wziętych wygrało… jedno spotkanie w Europie z czternastu rozegranych (Górnik 5:3 z Haka Valkeakoski).
Jeszcze rok później Polsce z czterema już klubami udało się zająć 13. pozycję w Europie, po czym nastąpił zjazd i nigdy dotąd nie wskoczyliśmy nawet do pierwszej piętnastki. Dziś jesteśmy blisko, by po prawie półwieczu znów tego dokonać. Ale to nie wszystko.
Wyżej niż 15. lokata?!
Prognozowany wynik Austrii, Norwegii i Szkocji po tym sezonie to między 36 a 37 punktów. Z wyliczeń Piotra Klimka na portalu X wynika, że każda kolejna wygrana runda po 1/8 finału (której jesteśmy praktycznie pewni w przypadku Legii i która jest niezwykle prawdopodobna w Białymstoku) daje nam o jedno miejsce wyżej w rankingu UEFA. Jeden ćwierćfinał to 15. miejsce, dwa ćwierćfinały lub jeden półfinał – 14., półfinał i ćwierćfinał – 13., dwa półfinały (lub finał i ćwierćfinał) – 12. Gdyby Legia zagrała z Jagiellonią we wrocławskim finale, możliwa jest nawet 11. lokata, ale to już prawdziwe science fiction.
Dokąd dochodzą polskie kluby + na jakim miejscu średnio kończymy sezon w rankingu krajowym. pic.twitter.com/coAw9Cn5MI
— Piotr Klimek (@pklimek99) December 1, 2024
Lokaty powyżej piętnastej wydają się zatem nierealne, ale zapominamy, że do ćwierćfinału Legia ma tylko jeden krok. Poza tym zajmując wysoką lokatę w kolejnych rundach trafia się na łatwiejszych przeciwników. Na przykład na dziś zdobywca drugiego miejsca po fazie zasadniczej może spodziewać się w 1/8 finału trafienia na zwycięzcę meczu Shamrock Rovers – FC Kopenhaga, a w ćwierćfinale na Vitorię Guimaraes. Nie są to przeciwnicy poza zasięgiem klubu, który pokonał Betis, a przecież w Kopenhadze wygrała też Jaga. Analityk Opty Nils Mackay daje nam 20% szans na dwunastą lokatę.
Co ono oznacza? Mistrz zaczyna grę w Lidze Mistrzów od… ostatniej rundy eliminacji, co oznacza gwarancję gry w fazie ligowej Ligi Europy, wicemistrz od drugiej rundy, w ostatniej fazie eliminacji Ligi Europy zaczyna zdobywca Pucharu Polski (czyli zagra w najgorszym wypadku w fazie ligowej Ligi Konferencji), a trzecia drużyna Ekstraklasy zagra… także w eliminacjach Ligi Europy. Tylko czwarty klub tabeli ligowej będzie się musiał przebijać przez eliminacje Ligi Konferencji. Taki układ oznacza realną możliwość gry… czterech polskich klubów w fazie ligowej. Co się wtedy robi? Jak się to ogląda? Na czym skupia uwagę? Ktoś nam będzie musiał chyba zrobić specjalne szkolenie, bo byłaby to sytuacja, na którą żaden kibic Ekstraklasy nie przygotował się przez lata eliminowania naszych już w sierpniu przez Riga FC, Karabach, Irtysz Pawłodar, Trenczyn, Dudelange, Levadię Tallin czy Stjarnan.
Za kogo trzymać kciuki?
Od których wyników w największym stopniu zależy nasz końcowy sukces? W pierwszej kolejności od awansu Jagiellonii do 1/8 finału – najlepiej bezpośrednio, albo przez baraże. Trzeba wtedy liczyć na łatwych rywali i przechodzenie jak największej liczby rund, co szczególnie w przypadku wysoko rozstawionej Legii jest całkiem możliwe.
12 punktów praktycznie gwarantuje zajęcie co najmniej ósmego miejsca po fazie ligowej i ominięcie baraży. Legia już je zdobyła, a Jagiellona ma dziesięć oczek. Dwa remisy w Mladej Boleslavi i z Olimpiją Lublana lub jedna wygrana w tych meczach gwarantują białostocczanom awans do 1/8 finału, a poza tym stanowiłyby cenny wkład do rankingu krajowego.
Bardzo ważny jest mecz Legii z Lugano i to, by Sankt Gallen nie weszło do baraży. Istotne jest też, by kluby z Glasgow szybko przestały szaleć w Lidze Mistrzów i Europy, a Hearts się potknęło na fazie ligowej. Przydałaby się też katastrofa Molde i szybkie odpadnięcie Bodo/Glimt. Zima w Norwegii musi być ciężka, ale tylko dla miejscowych. Miło byłoby też, gdyby słabą formę utrzymał LASK, a przede wszystkim by ktoś zatrzymał Rapid Wiedeń. Najlepiej, gdyby był to polski klub w ćwierćfinale.
Kibice mogą mieć pewne wątpliwości, czy to sprawiedliwe, że to pewnie obecny lider Ekstraklasy – Lech Poznań skorzysta z wysiłków Jagi i Legii. Musimy jednak pamiętać, że dodatkowe miejsca w pucharach i Lidze Mistrzów trafiłyby do nas nie w przyszłym sezonie, a dopiero w rozgrywkach 2026/27. Otrzymają je zatem nie najlepsi w obecnej Ekstraklasie, tylko czołówka kolejnego sezonu. Niezależnie kto w niej będzie, ważne, byśmy walczyli o każdy punkcik, bo jest on na wagę złota. Jesteśmy bliscy, by właściwie dzięki tylko dwóm dobrym sezonom – obecnemu i Lecha w ćwierćfinale Ligi Konferencji, wyskoczyć jak z trampoliny na salony europejskiego futbolu.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Mlada Boleslav uzależniona. Miasto pod samochodową kroplówką [REPORTAŻ]
- Trener FK Mlada Boleslav o Jagiellonii: Ciągle strzelają gole! Będziemy musieli bardzo mądrze się bronić
- Jest konkretny chętny na lidera strzelców Ekstraklasy. Zaskakujący kierunek
- “Dyskretny występ”. Surowe oceny w Hiszpanii dla Lewandowskiego
fot. Newspix/FotoPyk