Reklama

Mistrzowska forma Atalanty. Real powalczy o życie z postrachem całej Europy

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

10 grudnia 2024, 13:01 • 9 min czytania 2 komentarze

Od kilku lat Atalanta Bergamo budzi podziw całego piłkarskiego świata. Przez długi czas wydawało się jednak, że będzie to efektownie grająca drużyna, ale mająca problemy z wygrywaniem. Przełamanie nastąpiło w wygranym finale Ligi Europy. Okazuje się, że tamten sukces nie okazał się sufitem, lecz początkiem nowej drogi.

Mistrzowska forma Atalanty. Real powalczy o życie z postrachem całej Europy

La Dea rozpoczęła sezon najlepiej w historii klubu i zasłużenie jest liderem Serie A. Kibice po raz pierwszy zaczynają realnie myśleć o mistrzowskim tytule. W Lidze Mistrzów podopieczni Gian Piero Gasperiniego prezentują się równie imponująco. Szkoleniowiec nie zamierza studzić nastrojów i mówi otwarcie o tym, że jego drużyna musi pokonywać takie drużyny jak Real Madryt.

Cenne doświadczenie

Gian Piero Gasperini jest trenerem, który w klubie z Bergamo przeżył absolutnie wszystko. Podczas jego pracy były piękne momenty, takie jak wygrana z Valencią w Lidze Mistrzów czy trzykrotne zajęcie miejsca na ligowym podium i wywrócenie dotychczasowego porządku w Serie A. Pojawiły się również trudniejsze chwile, jak ósme miejsce w sezonie 2021/22. Wtedy wydawało się, że jego zespół już się zestarzał i piękny sen La Dei wkrótce się zakończy.

Atalanta dała się poznać jako drużyna grająca ofensywnie. Zdarzały się sezony, w których więcej bramek zdobywały tylko Manchester City oraz Bayern Monachium. “Gasp” pokazał jednak, że jest trenerem elastycznym, który potrafi dostosować się do panujących okoliczności.

W momencie, w którym drużyna przestała imponować, a dodatkowo rozpadł się kwartet Josip Ilicić, Papu Gomez, Duvan Zapata i Luis Muriel, zespół zaczął grać w dużo bardziej pragmatyczny sposób. Poza jednym rozczarowującym sezonem, La Dea nie schodziła powyżej pewnego poziomu. Utrata kluczowych zawodników pozwoliła szkoleniowcowi odnaleźć nowe atuty swojej ekipy, które dziś są wykorzystywane. Gdyby przez wszystkie lata Atalanta grała radosną piłkę, w której celem jest wygranie 4:3, drużyna by się nie rozwinęła, a także nie zdołała sięgnąć po trofeum. Dziś lombardzki klub potrafi robić użytek z elastyczności taktycznej, wypracowanej w ostatnich latach.

Reklama

Wzorowa wymiana pokoleniowa

Atalanta nie wyglądałaby tak dobrze, gdyby nie praca obecnego dyrektora sportowego. Tony D’Amico już wcześniej w Hellasie Werona pokazał, że potrafi za niewielkie pieniądze kupić jakościowych zawodników. Gdy otrzymał więcej kasy, zrobił z niej użytek, choć wiele jego ruchów było początkowo kwestionowanych. Mało kto uważał, że niechciany w Premier League Ademola Lookman osiągnie taką formę, dzięki której zostanie sklasyfikowany na 14. miejscu w plebiscycie Złotej Piłki. Nigeryjczyk udowodnił, że jest kimś więcej niż tylko bohaterem Ligi Europy. Nawet w rozgrywanym w Warszawie meczu z Realem Madryt udowodnił, że jest piłkarzem, który potrafi sprawić problemy obronie Królewskich.

D’Amico z Gasperinim uwierzyli również w Charlesa De Ketelaere, całkowicie skreślonego przez Milan. Belg w swoim kraju uchodził za spory talent, jednak po pierwszym sezonie we Włoszech został okrzyknięty gigantycznym flopem. Szkoleniowiec wiedział, że jest to zawodnik, który nie może grać jako osamotniona dziesiątka. Obecnie występuje jako jeden z dwóch napastników lub w systemie z dwoma dziesiątkami i radzi sobie o wiele lepiej. 23-latek w 70 meczach w barwach La Dei brał udział przy 39 akcjach bramkowych, a w Lidze Mistrzów jest najlepszym asystentem. Dziś nikogo nie zdziwi sytuacja, w której on albo Ademola Lookman otrzymają nagrodę najlepszego piłkarza sezonu w Serie A.

Dyrektor sportowy Atalanty pokazał, że widzi więcej w momencie, gdy kontuzję złapał Gianluca Scamacca. Narzekano również, kiedy sprowadzał do klubu Mateo Reteguiego, mającego opinię dość… drewnianego napastnika. Spodziewano się sporego regresu na tej pozycji, tymczasem były gracz Tigre w obecnym sezonie Serie A zdobył 12 bramek i jest najlepszym strzelcem ligi. Elementów świadczących o jakości poszczególnych zawodników jest jednak więcej. W ostatnich latach niezbyt ekskluzywnie wyglądały wahadła Atalanty. Po tym, jak najpierw obniżyli loty, a następnie odeszli Hans Hateboer oraz Robin Gosens, klub długo szukał ich następców. Okazało się, że w ich buty potrafią wejść młodzi zawodnicy, tacy jak Matteo Ruggeri, a także Raoul Bellanova.

Dodatkowe możliwości otworzyło również pożegnanie się z Remo Freulerem i zastąpienie go Edersonem, który w Atalancie rozwinął się tak bardzo, że zimą zaciekle będą walczyć o niego Manchester City z Manchesterem United. Za ostatni godny podziwu ruch można uznać kupno Isaka Hiena na początku obecnego roku. Szwedzki obrońca został sprowadzony za osiem milionów euro z Hellasu Werona. Jeszcze niedawno grał w Djurgarden, a o możliwości sprowadzenia go do Lecha Poznań mówił w jednym z wywiadów szef skautingu tego klubu Jacek Terpiłowski. Dziś stał się czołowym obrońcą w Serie A. Podczas niedawnego spotkania z Napoli całkowicie schował do kieszeni Romelu Lukaku. To w dużej mierze dzięki niemu Atalanta straciła dotychczas tylko jedną bramkę w Lidze Mistrzów.

Reklama

Praca D’Amico sprawiła, że dziś w Bergamo mało kto rozpacza za drużyną, w której występowali Ilicić, Gomez, Hateboer, Gosens, Freuler, Palomino, Muriel i Zapata. Kiedyś było to zupełnie nie do pomyślenia, lecz teraz miasto ma nowych bohaterów, dających jeszcze większe możliwości.

Najlepsi w historii

Po 15. kolejce Serie A, Atalanta ma na koncie 34 punkty i jest to najlepszy start w historii klubu. W skali europejskiej nie jest to co prawda wyjątkowo imponująca liczba, ponieważ Liverpool, Bayern oraz PSG obecnie prezentują się lepiej. We Włoszech taki rezultat pozwala jednak zasiadać na fotelu lidera. Przeważnie na tym etapie sezonu drużyna przewodząca ligowej stawce była mocniejsza, rok temu Inter miał 38 punktów, a dwa lata temu Napoli – aż 41. Patrząc tylko na zdobyte punkty, La Dea to najsłabszy lider od dwunastu lat. Pokazuje to, że forma rywali pozostawia wiele do życzenia i zespół może powalczyć o tytuł mistrzowski. Obecnie Juventus i Milan mocno rozczarowują, a Inter wygląda gorzej w obronie. W wygranym 3:0 wyjazdowym spotkaniu z Napoli, Atalanta pokazała, że stać ją na historyczny wyczyn.

Podopieczni Gian Piero Gasperiniego ostatnio wygrali dziewięć meczów z rzędu, co jest najlepszą serią w Europie. Jeśli dołoży się do tego również spotkania w Lidze Mistrzów, Atalanta od października wygrała 12 spotkań i zaliczyła jeden bezbramkowy remis, z Celtikiem Glasgow. Bilans bramkowy w tym czasie wynosi 38:6. Real Madryt zmierzy się więc z gigantem, który osiągnął zjawiskową formę.

Kameleon

W bieżącym sezonie można odnieść wrażenie, że Atalancie bardzo mogło pomógł wygrany finał Ligi Europy. Przez długi czas była to drużyna ładnie grająca, ale zmagająca się z hasłem zero tituli. Po pierwszym od 61 lat wygranym trofeum La Dea zdała sobie sprawę z tego, że już niczego nie musi, tylko może cieszyć się z gry w piłkę. Żaden inny zespół na świecie tak bardzo nie zasługiwał na wywalczenie pucharu. Pewność siebie tego zespołu wzrosła tak bardzo, że kompletnie nie widać braku Teuna Koopmeinersa, sprzedanego do Juventusu. W zeszłym sezonie holenderski pomocnik brał udział przy 22 akcjach bramkowych Atalanty i wydawało się, że jego utrata okaże się bolesna.  Podobnie jak w przypadku Papu Gomeza okazało się, że żaden zawodnik nie jest ważniejszy od klubu i każdego można skutecznie zastąpić.

Po odejściu Koopmeinersa jeszcze jaśniej zaczęli błyszczeć De Ketelaere oraz Lookman. Wsparci Bellanovą i Edersonem udowodnili, że mogą stworzyć jedną z najlepszych linii ataku w Europie. Obecnie w ligach TOP5 tylko Barcelona oraz Bayern zdobyli więcej bramek od Atalanty. W ofensywie La Dea stała się tak samo piękna jak przed pięcioma laty, kiedy potrafiła wygrywać 5:0 z Milanem. Wtedy nie dojeżdżała jednak obrona, a bez niej trudno myśleć o trofeach. Obecnie kiedy trzeba, drużyna z Gewiss Stadium potrafi zagrać w bardziej wyrachowany sposób, co pokazuje w Lidze Mistrzów. Już podczas wrześniowego spotkania z Arsenalem atuty Kanonierów zostały całkowicie wyłączone. To Włosi byli znacznie konkretniejszą drużyną, a Declan Rice rywalizując z Edersonem nie wiedział, co dzieje się na boisku. W sidła Gasperiniego wcześniej wpadli również Juergen Klopp oraz Xabi Alonso, gładko przegrywając 0:3. Ancelotti ma więc się czego obawiać.

Atalanta w Lidze Mistrzów straciła jedną bramkę i lepszy pod tym względem jest tylko Inter. Identycznie w obronie prezentuje się jedynie Liverpool. Fakt dobrej gry defensywnej Atalanty zarówno w Serie A, jak i Europie, świadczy o gigantycznej dojrzałości i umiejętności dostosowania taktyki do spotkania. Kiedy trzeba La Dea odkrywa się przed rywalem, jednak kiedy istnieje taka konieczność, potrafi oddać piłkę rywalowi i skutecznie bronić własnego pola karnego. “Gasp” osiem lat musiał pracować na to, aby jego drużyna osiągnęła tak perfekcyjną dyspozycję. Można wręcz stwierdzić, że w końcu udało osiągnąć się ideał, do którego tak długo dążył.

Czas na mistrzostwo?

Wiele szczegółowych statystyk potwierdza, że Atalanta nieprzypadkowo znajduje się w obecnym położeniu. Żadna inna drużyna nie ma tak wysokiego współczynnika goli oczekiwanych (28,6). Ponadto La Dea zaliczyła najwięcej dotknięć piłki w polu karnym przeciwnika (447), a także nie ma sobie równych, jeśli chodzi o strzały celne na mecz (6,1) oraz wykreowane sytuacje (58). To zespół, który potrafi łączyć grę z piłką przy nodze z elementami wertykalnymi. Nie jest to drużyna, która przez większość czasu rozgrywa piłkę, wymieniając bardzo dużo podań. Jej posiadanie oscyluje w okolicach 50%, a ofensywa ma opierać się głównie na szybkich atakach.

W Lidze Mistrzów Atalanta zalicza średnio osiem udanych dośrodkowań na mecz, co jest najlepszym wynikiem w tych rozgrywkach. Kiedy jednak trzeba, zespół z Bergamo potrafi koronkowo rozgrywać ataki pozycyjne. Każdy trener marzyłby o tym, aby posiadać tak wielowymiarowy zespół. To właśnie dlatego Pep Guardiola powiedział niegdyś, że mierzenie się z nimi jest jak wizyta u dentysty.

Niedawno Atalanta rozbiła na wyjeździe Napoli oraz Romę, a także pokonała na własnym stadionie Milan. Po pokonaniu Rossonerich po raz pierwszy na Gewiss Stadium pojawiły się śpiewy kibiców, pragnących zdobycia tytułu mistrzowskiego. Sam Gasperini przyznał, że nadal brzmi to abstrakcyjnie, jednak nikt nie może zabronić im marzyć.

– Nasze środowisko nigdy nie miało okazji śpiewać takich przyśpiewek. Jeśli będziemy wygrywać wiele meczów, może śpiewy te trafią na listę przebojów? Mieszkańcy Bergamo znają rzeczywistość. To sposób na wyrażenie radości ze zwycięstwa – ocenił Gasperini po pokonaniu Milanu.

– Nasza presja polega na tym, że musimy grać wiele meczów z drużynami z najwyższej półki, takimi jak Milan czy Real Madryt. Chcemy w tych spotkaniach nie tylko się sprawdzić, ale i zwyciężać. Kiedy nam się to udaje, jesteśmy bardzo szczęśliwi i nie chcemy, aby nasze zasłużone zwycięstwa zostały zszargane porażkami ze słabszymi rywalami. Idziemy własną drogą i zobaczymy dokąd ona nas doprowadzi – dodał szkoleniowiec.

W dobie marnowania wielu pieniędzy na przepłaconych piłkarzy, Atalanta jawi się jako najbardziej romantyczna drużyna w Europie. Jeśli ktoś ma powtórzyć wyczyn Bayeru Leverkusen i zdobyć mistrzostwo po raz pierwszy, zrobią to właśnie oni. Wielu neutralnie nastawionych kibiców z pewnością im tego życzy.

Początek spotkania z Realem Madryt w Lidze Mistrzów o godzinie 21:00.

WIĘCEJ O ATALANCIE BERGAMO:

Fot. Newspix

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

2 komentarze

Loading...