Reklama

Nieważne, że rzutem na taśmę. Miło być kozakiem! [KOZACY I BADZIEWIACY]

Antoni Figlewicz

Opracowanie:Antoni Figlewicz

10 grudnia 2024, 14:48 • 4 min czytania 4 komentarze

Pełen poświęcenia i doskonale oddający determinację niektórych rajd na zestawienie Kozaków możemy oficjalnie uznać za udany. Wczesny prezent świąteczny zrobił sobie przede wszystkim Kacper Rosa, którego jeszcze kilka tygodni temu – słusznie – wyszydzaliśmy, a teraz z największą radością – także słusznie – umieszczamy w naszej jedenastce kolejki. Panie Kacprze, proszę pochwalić się rodzinie przy wigilijnym stole, bo ostatnio jest czym.

Nieważne, że rzutem na taśmę. Miło być kozakiem! [KOZACY I BADZIEWIACY]

Już tydzień wcześniej bramkarz Motoru otarł się o tytuł Kozaka. Golkiperom jest o tyle trudno, że nawet jakbyśmy chcieli ich gdzieś upchnąć, to zaraz nam wypomnicie, że przecież taki nie może grać na lewym skrzydle czy boku obrony. Nie robimy więc takich machinacji i przez to Kacper Rosa musiał tydzień dłużej czekać na dołączenie do grona najlepszych piłkarzy danej kolejki. Ostatecznie też nie zdołał się załapać do tego jakże prestiżowego zestawienia w rundzie jesiennej i dopiero start rundy rewanżowej przyniósł mu zasłużone wyróżnienie. Grunt, że przed świętami.

30-latek nawet nie zanotował czystego konta, jak tydzień temu, ale śmiało można powiedzieć, że swoją cegiełkę do zatrzymania Rakowa dołożył. Ten mecz stoi w wyraźnym kontraście do jego wcześniejszych popisów, ale przypominać ich nie ma sensu. Udało się, brawo, to się liczy.

W podobny sposób może myśleć Luis da Silva, czyli największy beneficjent kolejnych kontuzji Juana Ibizy. Grający dla Widzewa Portugalczyk spisał się naprawdę nieźle w starciu ze Stalą Mielec, a jego zespół stracił gola po, delikatnie mówiąc, wątpliwym rzucie karnym. Da Silva też częściej raczej zaliczał spotkania słabsze niż te faktycznie dobre, więc znów – cieszymy się, że zdołał wskoczyć do naszego zestawienia. Do grona Kozaków wziął zresztą ze sobą strzelców obu bramek dla Widzewa – Imada Rondicia i Kamila Cybulskiego. O ile ten pierwszy trzyma się w czołówce ligowych napastników i ma za sobą naprawdę udaną rundę, o tyle dla tego drugiego mecz ze Stalą ma być przełomem. Młody jeszcze Cybulski najpierw strzelił gola, a później poczuł się naprawdę pewnie z tym, co robi na boisku i zapracował sobie u nas na tytuł najlepszego na murawie.

Poza czterema wspomnianymi bohaterami wśród Kozaków znaleźli się także aż czterej piłkarze lejącego lidera Górnika, nieśmiertelny Sołowiej, niezły Kapustka i zaskakujący nas podobnie jak Rosa czy da Silva – Dominik Piła.

Reklama

No ale niestety. Niestety. Trzeba zajrzeć również do ekipy Badziewiaków. Tam znów króluje Śląsk, który jak już miał szansę wygrać z kimś naprawdę słabym, to i tak dostał lanie. Wrocławianie pogrążają się w beznadziei, a jak ich jeszcze zleje w zaległym meczu Radomiak, to już naprawdę nie będzie co zbierać. Śląsk jest takim Kacprem Sezonienką Ekstraklasy i jak na razie niewiele wskazuje na to, że zdoła odmienić swój los.

Podobnie jak oryginalny Kacper Sezonienko, który regularnie gości w najróżniejszych zestawieniach największych maślaków minionej już rundy jesiennej. I wiecie co? Bardzo dobrze, że tak jest. Jeśli grasz tak słabo, to czasem po prostu ci się należy. Nie zmienia to faktu, że nadal wierzymy w jakąś wspaniałą przemianę piłkarza Lechii i o wiele lepszą drugą część sezonu w jego wykonaniu. Może da nam wszystkim popalić?

W jedenastce Badziewiaków mamy jeszcze… o proszę, Hładun i Orlikowski. Choć Zagłębie nie zagrało tragicznego spotkania, to nie miało w starciu z Legią żadnych, ale to naprawdę żadnych atutów. Nic więc dziwnego, że dostało trzy bramki, a my wyróżniliśmy dwóch piłkarzy odpowiedzialnych za to, żeby te trzy bramki nie padły. Grono najgorszych z najgorszych w 18. kolejce Ekstraklasy uzupełniają jeszcze nieprzekonujący Ivi Lopez, schodzący z boiska z czerwoną kartką Rafał Janicki oraz wybici kompletnie z rytmu Radosław Murawski i Joel Pereira. Lechowi przyda się ta zimowa przerwa, choć w zestawieniu z Jagą czy Legią nie za bardzo ma powody do zmęczenia sezonem.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Reklama

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

4 komentarze

Loading...