Reklama

Prezenty od Cucurelli to za mało. Tottenham przegrywa derbowe starcie z Chelsea

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

08 grudnia 2024, 19:45 • 4 min czytania 5 komentarzy

Marc Cucurella wprowadził dziś zawodników Tottenhamu na autostradę do zwycięstwa w derbach Londynu, ale z sobie tylko znanych przyczyn podopieczni Ange’a Postecoglou postanowili z tej autostrady zjechać, no i ostatecznie przegrali u siebie z Chelsea 3:4. I dodajmy od razu, że przegrali zasłużenie. Jeśli otrzymana w prezencie przewaga dwóch goli to dla nich za mało, to Spurs chyba naprawdę nie mają w tym sezonie czego szukać w ścisłej czołówce Premier League. Natomiast Chelsea wytrwale ściga prowadzący w tabeli Liverpool.

Prezenty od Cucurelli to za mało. Tottenham przegrywa derbowe starcie z Chelsea

Kłopoty z obuwiem

Nie spodziewaliśmy się, że tematem przewodnim pierwszej fazy meczu będą… buty.

A konkretnie – źle dobrane obuwie Marca Cucurelli.

Tak, tak, zgadza się. 26-letni zawodnik, mistrz Europy, zaczął dzisiejsze derby Londynu w niewłaściwych butach, przez co notorycznie gubił przyczepność i w stykowych sytuacjach po prostu lądował na tyłku. Taki błąd nawet w rozgrywkach juniorskich musiałby zostać uznany za kompromitację i przejaw braku profesjonalizmu, a co dopiero na poziomie Premier League. No i gracze Tottenhamu rzecz jasna bezlitośnie wykorzystali tę – ujmijmy to – niefrasobliwość Hiszpana. Pierwszy poślizg Cucurelli zakończył się golem Dominica Solanke, a po drugim do siatki trafił Dejan Kulusevski. Spurs po dziesięciu minutach spotkania mieli zatem na koncie dwubramkową zaliczkę i nie musieli się nawet specjalnie napocić przy jej wypracowywaniu. Cucurella rozłożył przed nimi czerwony dywan.

Po golu na 0:2 hiszpański zawodnik popędził do linii bocznej, by szybko zmienić buty. Sprawiał wrażenie wściekłego na kitmana, który dostarczył mu obuwie na zmianę. – Chłopie, to tylko twoja wina. Popełniłeś szkolny błąd. To twój błąd, synu! – skomentował ostro Jamie Carragher. – Czy on się w ogóle rozgrzał?

Reklama

Najzabawniejsze jest jednak to, że ta szybka podmianka obuwia okazała się punktem zwrotnym dzisiejszego spotkania.

Punkt zwrotny

Nie jest oczywiście tak, że od kiedy Cucurella przestał się co chwilę przewracać, to gospodarze nie byli już sobie w stanie wykreować żadnych strzeleckich okazji. Choćby Heung-Min Son zmarnował dwie świetne szanse do zdobycia gola, w tym jedną wręcz dwustuprocentową. Ale prawda jest taka, że The Blues naprawdę bardzo sprawnie się otrząsnęli po katastrofalnym wejściu w mecz i zaczęli po prostu dominować nad przeciwnikami zza miedzy. Już w 17. minucie kontaktową bramkę zdobył Jadon Sancho, a po przerwie defensywa Tottenhamu całkowicie się rozsypała. Aż przykro było patrzeć na Ange’a Postecoglou, który z rosnącym przygnębieniem i niedowierzaniem obserwował kuriozalne wybryki swoich podopiecznych. Widać, że sytuacja pomału wymyka się już managerowi Kogutów spod kontroli. Zresztą realizator transmisji z rozmysłem dolewał oliwy do ognia, regularnie łypiąc okiem kamery w stronę Daniela Levy’ego, prezesa Spurs.

A tymczasem Chelsea pod wodzą Enzo Mareski coraz bardziej imponuje.

Jako się rzekło, kiedy goście przyspieszali w grze kombinacyjnej, z formacji obronnej Tottenhamu nie było co zbierać. Po przerwie The Blues ukąsili lokalnych rywali aż trzykrotnie, w tym dwa razy po rzutach karnych, które z zimną krwią wykorzystał fenomenalnie dziś dysponowany Cole Palmer (na razie jego ligowy bilans uderzeń z wapna wynosi 12/12, co jest nowym rekordem Premier League, jeśli chodzi o liczbę strzelonych karnych bez ani jednej pomyłki). Trzeciego gola dla Chelsea zapisał zaś na swoim koncie Enzo Fernandez. Tottenham zdołał odpowiedzieć na tę kanonadę tylko jednym trafieniem. Son w końcu doczekał się swojego gola, ale regulowanie celownika potrwało w jego przypadku zdecydowanie zbyt długo. Spurs nie mieli już czasu, by pokusić się o wyrównującą bramkę.

Reklama

Zresztą, tak szczerze mówiąc, to Tottenham zwyczajnie nie zasłużył nawet na remis. Cholera, gospodarze dostali w prezencie od Cucurelli dwa łatwe gole, no i grali u siebie. Mieli więc naprawdę wszelkie argumenty, by zanotować spokojne, pewne zwycięstwo. A jednak – dali się wypunktować. Na domiar złego kolejni z podopiecznych Postecoglou zasygnalizowali dzisiaj problemy zdrowotne. Sytuacja sypie się więc na całego, ponieważ w tej chwili Tottenham plasuje jedenastym miejscu w stawce.

***

Chelsea natomiast – trzeba to powiedzieć otwarcie – jest cichym kandydatem do mistrzostwa Anglii. Tylko niech Cucurella lepiej przestanie się wygłupiać, bo pamiętamy przecież pewnego zawodnika, który już się kiedyś poślizgnął (zresztą – w meczu z Chelsea) i tuż przed metą wypuścił tytuł z rąk.

TOTTENHAM HOTSPUR – CHELSEA FC 3:4 (2:1)

  • 1:0 – Solanke 5′
  • 2:0 – Kulusevski 11′
  • 2:1 – Sancho 17′
  • 2:2 – Palmer 61′ (karny)
  • 2:3 – Fernandez 74′
  • 2:4 – Palmer 84′ (karny)
  • 3:4 – Son 90+7′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

5 komentarzy

Loading...