Reklama

Przez studia w USA i granie z Nanim do Jagiellonii. “Dlatego Siemieniec już tyle osiągnął”

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

09 grudnia 2024, 12:15 • 8 min czytania 24 komentarzy

Był zdolnym tenisistą, ale postawił na piłkę. W wieku 19 lat zaskoczył wiele osób, decydując się na studia w USA. W Major League Soccer grał w jednym zespole z legendą ukochanego klubu. Dziś Joao Moutinho jest lewym obrońcą Jagiellonii Białystok. Pewnie nie trafiłby do Polski, gdyby nie fatalna kontuzja, której doznał w meczu Serie A. We Włoszech był zmiennikiem… Arkadiusza Recy. Dziś marzy mu się świetny wynik w Lidze Konferencji Europy. Portugalczyk opowiada o swojej karierze i mówi, co najbardziej wyróżnia trenera Jagiellonii Adriana Siemieńca.

Przez studia w USA i granie z Nanim do Jagiellonii. “Dlatego Siemieniec już tyle osiągnął”

Miał 19 lat i musiał dokonać trudnego wyboru. Sporting był jego ukochanym klubem, występował w nim od dziewięciu lat. Jego największym idolem stał się Cristiano Ronaldo, również dlatego, że reprezentował barwy tej drużyny. Joao Moutinho uwielbiał też Lizbonę, w której się wychował, ale był na tyle dojrzały, by zdać sobie sprawę, że w Sportingu nie ma raczej szans na przebicie się do pierwszego zespołu. Wielu zawodników – również inni, którzy trafiali później do Ekstraklasy – wybierało w takich sytuacjach jakiś słabszy portugalski zespół, żeby tam grać. Moutinho podjął jednak zupełnie inną decyzję.

Zaryzykował i od razu się wyróżniał

Musiałem zmienić coś w życiu i zdecydowałem się na wyjazd do USA. Uznałem, że mam tam szansę zostać zawodowym piłkarzem. Stwierdziłem, że na początku będę łączył piłkę ze studiami, a później pragnę grać w tamtejszej Major League Soccer – mówi w rozmowie z Weszło piłkarz, obecnie lewy obrońca Jagielonii Białystok. Wybrał University of Acron w stanie Ohio. Portugalczyk studiował tam zarządzanie, mieszkał w kampusie i występował w cenionej drużynie piłkarskiej Acron Zips. Szybko stał się jej ważnym punktem.

Moutinho to dla mnie przede wszystkim jeden z ciekawszych przypadków, jak poprowadzić swoją karierę. Ma wykształcenie na amerykańskiej uczelni, gdzie jednocześnie grał w piłkę i to na tyle dobrze, że zdobył tytuł MAC Freshman of the Year. To naprawdę duże wyróżnienie, a to stało się po zaledwie roku w lidze uniwersyteckiej – opisuje Katarzyna Przepiórka, prowadząca serwis Amerykańska Piłka.

Reklama

Joao Moutinho w meczu z Rakowem (2:2) 

Joao zaczął grać w piłkę w wieku ośmiu lat. Przez cztery, może pięć lat łączył futbol z tenisem ziemnym, w którym też szło mu bardzo dobrze. Uwielbiał Rogera Federera, imponowała mu jego technika i elegancja na korcie. Chciał grać podobnie. Ale gdy musiał dokonać wyboru, zdecydował się postawić na piłkę. Nigdy nie żałował. W Akron Zips szło mu świetnie, mimo że zetknął się z odmiennym stylem gry.

To była zupełnie inna piłka niż granie w młodzieżowych drużynach Sportingu. Przede wszystkim bardziej fizyczna, ale nie było to dla mnie problemem – opowiada Portugalczyk.

W styczniu 2018 roku, po ledwie kilku miesiącach gry, Moutinho został jednym z siedmiu młodych zawodników, wybranych w Generation Adidas. To program stworzony we współpracy pomiędzy MLS i uniwersytetami, którego celem jest ułatwienie młodym, zdolnym graczom zrobienia profesjonalnej kariery.

Patrzę na listę laureatów Generation Adidas z 2018 roku. Obok niego sześciu zawodników – trzech Ghańczyków, Amerykanin, Anglik i Niemiec. Obok Moutinho tylko Amerykanin Mason Toye funkcjonuje dziś na niezłym poziomie. Jest graczem Portland Timbers. Reszta albo tkwi w słabych klubach, albo w ogóle nie gra w piłkę.

Dzięki temu wyróżnieniu Moutinho znalazł się w drafcie i mogły go wybrać kluby MLS. – Sądziłem, że zostanę wybrany jako drugi albo trzeci. Tymczasem Los Angeles FC wskazało mnie jako pierwszego – wspomina obrońca Jagiellonii.

Reklama

Przepiórka: – Zespół z Los Angeles był ekipą, która wchodziła wtedy do ligi. Draft w Stanach co prawda nieco traci na znaczeniu z roku na rok, zespoły MLS mają dobrze działające akademie, ale jeżeli wybierają cię z jedynką, masz całkiem przyzwoite szanse na grę na profesjonalnym poziomie i to nie tylko w MLS, ale i w innych ligach.

Tak Moutinho przeszedł szybką drogę od chłopaka z kampusu, studiującego zarządzanie do klubowego kolegi Carlosa Veli, znanego z gry w Arsenalu.

Niezła ścieżka rozwoju, prawda?

Specjalista od ważnych goli

W czerwcu 2018 roku jego Los Angeles mierzyło się na wyjeździe z San Jose Earthquakes. Wybiła ostatnia minuta spotkania, a zespół Moutinho przegrywał 2:3. Dwa gole dla rywali strzelił Chris Wondolowski. Pewnie go kojarzycie, bo mówiło się o nim w przeszłości w kontekście gry dla reprezentacji Polski. Zespół z Los Angeles miał jednak piorunujący finisz. Najpierw wyrównał Adama Diomande, a w siódmej minucie doliczonego czasu gry bramkę dającą wygraną zdobył właśnie Moutinho, który cieszył się z niej, jakby właśnie wygrał mistrzostwo świata.

Zapamiętam tamten moment na zawsze. To był mój pierwszy gol w rozgrywkach i jedno z najpiękniejszych wspomnień z MLS, podobnie jak wygranie w 2022 roku turnieju US Open Cup z moim kolejnym klubem, czyli Orlando City SC – mówi Portugalczyk.

Joao Moutinho (z prawej) jako gracz Orlando City 

Gdy działacze Los Angeles decydowali się na niego w drafcie, sądzili, że biorą zawodnika, który poradzi sobie na obu stronach obrony. Moutinho miał być ważnym punktem drużyny, ale od pewnego momentu siedział głównie na ławce. W grudniu 2018 roku przeniósł się do Orlando, przedstawiciele Los Angeles FC wymienili go za reprezentującego Libię Mohameda El-Monira. Czy żałowali? W pewnym momencie być może tak, bo Moutinho swoją drugą bramkę w profesjonalnej karierze strzelił w ćwierćfinale turnieju MLS Is Back, właśnie przeciwko klubowi z Los Angeles. Orlando przegrywało 0:1 i w ostatniej minucie Portugalczyk wyrównał strzałem głową po dośrodkowaniu Naniego. Tak, tego Naniego – słynnego skrzydłowego, którego nie tak dawno Lukas Podolski namawiał na transfer do Górnika Zabrze.

Ten gość niezwykle dużo osiągnął, jest mistrzem Europy z 2016 roku. Występował w wielkich klubach, poza tym jego talent rozkwitł w Sportingu, któremu kibicowałem. Granie z nim w Orlando było wielkim zaszczytem – wspomina Moutinho. Tamten mecz z Los Angeles jego zespół wygrał po rzutach karnych. Portugalczyk podszedł do jedenastki i nie zadrżała mu noga. Ze swojego gola nie cieszył się, przez szacunek dla byłego klubu, ale po spotkaniu przyznał, że trafienie do siatki w meczu z tym rywalem, gdzie nie do końca go doceniono, było czymś wyjątkowym.

Bez wątpienia był w MLS jednym z najciekawszych lewych obrońców, choć miał też swoje wady. Zdarzało mu się sporo błędów. Wszyscy wiedzieli, że jego transfer do Europy to kwestia czasu, bo Moutinho nie schodził poniżej pewnego poziomu. W ofensywie bywało różnie, ale dobrze wyglądał w obronie. Nie miał zbyt wielu asyst (siedem przez cztery lata gry w MLS – przyp. aut.), ale jego statystyki w defensywie mogły imponować – ocenia Przepiórka.

Fatalna kontuzja we Włoszech

Pod koniec 2022 roku Portugalczykowi kończył się kontrakt z Orlando, a na stole pojawiła się konkretna oferta z włoskiej Spezii. – Oni grali wtedy w Serie A. To była oczywista decyzja. Chciałem spróbować tego wielkiego wyzwania i zdecydowałem się na transfer – tłumaczy Moutinho. We włoskim klubie był zmiennikiem… Arkadiusza Recy, o którym dziś mówi tak: – Niezwykle dynamiczny, szybki zawodnik. Potrafi nagle zaskoczyć przeciwnika wbiegnięciem i sporo dać swojej drużynie.

Moutinho najczęściej wchodził na boisko z ławki rezerwowych, ale czwarty występ w Serie A, przeciwko Bolonii, skończył się bardzo źle. – Po nieco ponad 20 minutach przebywania na boisku doszło do starcia w powietrzu. Upadłem na murawę i po chwili przeciwnik spadł mi na stopę. Poczułem ból, musiałem mieć operację. Mecz był rozgrywany w styczniu ubiegłego roku, a ja do lata nie mogłem trenować. Patrzenie, jak zespół spada z ligi, gdy ty nie możesz mu nic dać, było bardzo dołujące – opisuje Portugalczyk.

Moutinho w meczu Spezii przeciwko Romie 

Przepiórka uważa, że Spezia nie była dla Joao najlepszym wyborem. – Średnio trafił z tym klubem. Spezia nic wielkiego w tych Włoszech nie grała. Mam wrażenie, że gdyby został w MLS, dalej byłby jednym z najciekawszych lewych obrońców, tym bardziej, że w USA na tej pozycji nie ma wybitnych piłkarzy – mówi.

W ubiegłym sezonie w Serie B Portugalczyk też nie grał za wiele. Szukał opcji na kolejne rozgrywki i pojawiła się możliwość wypożyczenia do Jagiellonii.

Dostałem ofertę, zacząłem zbierać informacje o Jagiellonii. Zachęciło mnie to, że drużyna wywalczyła mistrzostwo kraju i miała występować w europejskich pucharach. Dziś mogę powiedzieć, że w Białymstoku zaskoczyła mnie niesamowita kultura kibicowania. Nawet gdy występujemy na wyjeździe, czujemy wsparcie z trybun. Kibice Jagiellonii są najlepsi, jakich kiedykolwiek miałem. Nigdy nie zapomnę też wygranego spotkania z FC Kopenhaga. Taka wygrana, wywalczona w akcji w końcówce i po tak trudnym spotkaniu, smakuje wyjątkowo. Teraz zrobimy wszystko, żeby po dwóch meczach, które nam pozostały, zapewnić sobie najlepszą ósemkę Ligi Konferencji Europy i bezpośredni awans do 1/8 finału. Jagiellonię na to stać – przekonuje Moutinho, który miał w barwach mistrza Polski gorsze spotkania, jak np. wyjazdowy mecz przeciwko FK Bodo/Glimt (1:4), ale później zaczął prezentować się sporo lepiej. Nie byłoby właściwe stwierdzenie, że godnie zastępuje na lewej obronie Bartłomieja Wdowika, bo jest piłkarzem o innych zaletach, ale na pewno lewa strona defensywy zaczęła być większym atutem klubu z Podlasia.

A gdy pytam go, jak odbiera 32-letniego trenera Adriana Siemieńca, który doprowadził Jagiellonię do tytułu, Portugalczyk odpowiada: – To bardzo spokojny człowiek, który ma niesamowitą umiejętność komunikacji z piłkarzami. Nie mówi bardzo dużo, ale jest niezwykle jasny, konkretny. Podejrzewam, że w dużej mierze dzięki temu już tak wiele osiągnął. I jeszcze osiągnie.

Fot. Newspix.pl 

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO: 

 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

24 komentarzy

Loading...