Długo można wyliczać przykłady transferowych wpadek Lecha Poznań z ostatnich lat, zwłaszcza jeśli mowa o zawodnikach ofensywnych. No i na razie wszystko wskazuje na to, że Bryana Fiabemę trzeba będzie dopisać do listy transferowych niewypałów Kolejorza. Wiadomo, Norweg nie jest pierwszoplanową postacią w linii ataku poznańskiej ekipy, ale zespół celujący w mistrzostwo kraju nawet na ławce powinien mieć poważniejszego zawodnika. Bo na ten moment Fiabema nie prezentuje poziomu uprawniającego do gry w Ekstraklasie.
Szybkość i tyle
21-letni Norweg, który parę lat spędził w młodzieżowych drużynach Chelsea (inna sprawa, że rzucano go tam też po wypożyczeniach), a potem wylądował w rezerwach Realu Sociedad. Okej, jak widać na Zachodzie wielkiej furory nie zrobił, ale czymś jednak zwrócił na siebie uwagę skautów z mocnych, europejskich klubów. Sprawdzili go u siebie. Oceniając Bryana Fiabemę przez pryzmat tych kilku faktów, można było przypuszczać, że do Poznania trafił całkiem ciekawy zawodnik. Może nie taki, który od razu zacznie przy Bułgarskiej rozdawać karty, ale jednak z pewnym potencjałem na to, by stać się mocnym punktem Lecha.
Tomasz Rząsa przedstawił Norwega jako wzmocnienie konkurencji w linii ataku.
– Bryan Fiabema przychodzi do nas, żeby wzmocnić rywalizację. To piłkarz, który w ofensywie może występować na wszystkich pozycjach. Widzimy w nim potencjał, liczymy na jego piłkarski rozwój. Jest szybki, przebojowy, dynamiczny. To etatowy reprezentant juniorskich i młodzieżowych kadr Norwegii, w czerwcu zagrał w drużynie narodowej U21 i strzelił gola Danii – zaznaczył dyrektor sportowy Lecha, przedstawiając nowego gracza. Co mogło delikatnie zaniepokoić fanów Kolejorza, bo wypadałoby, żeby przedstawiciel klubu o takich możliwościach skautingowych i analitycznych potrafił jednak wskazać od ręki inne atuty nowo pozyskanego zawodnika, niż liczbę jego występów w juniorskich reprezentacjach. Pomijamy już rozbicie “szybkości” i “dynamiki” na dwie oddzielne zalety Fiabemy.
Inna sprawa, że po paru miesiącach oglądania Norwega na ekstraklasowych boiskach my również nie bardzo potrafimy powiedzieć, czym jeszcze – poza szybkością (i dynamiką rzecz jasna!) – ten gość wyróżnia się z tłumu. Drybluje bardzo przeciętnie i w sumie dość rzadko. Nie imponuje dośrodkowaniami ani kreatywnością. Tym bardziej – skutecznością w sytuacjach podbramkowych. No taki Miłosz Przybecki, tylko z norweskim paszportem.
Fatalne liczby
A przecież Fiabema nie może się uskarżać na to, że dostaje niewiele szans od Nielsa Frederiksena. Wręcz przeciwnie, szkoleniowiec Kolejorza stawia na 21-latka tak często, że aż się zastanawiamy, czy on może wie na temat Fiabemy coś, czego my nie wiemy. No bo Norweg absolutnie nie spłaca tego kredytu zaufania.
Bilans w rozgrywkach ligowych?
Zatrważająco nędzny.
- 16 występów
- 454 minuty
- 0 goli
- 1 asysta
- 2 żółte kartki
Owszem, Frederiksen na ogół nie znajduje dla Fiabemy miejsca w wyjściowej jedenastce Lecha – tego by tylko brakowało! – lecz regularnie wykorzystuje go jako jokera, a Norweg nieustannie zawodzi. Dość powiedzieć, że udało mu się jak dotąd zanotować zaledwie punkcik w klasyfikacji kanadyjskiej, gdy asystował przy zwycięskim trafieniu Filipa Szymczaka ze Śląskiem Wrocław. Poza tym – totalna pustka. Może jeszcze udałoby się go pochwalić za jeden czy dwa występy, na przykład z GKS-em Katowice, ale jeśli Fiabema naprawdę dał się z czegoś zapamiętać, to chyba wyłącznie z tego spektakularnego kiksu:
Nawet takie sytuacje nie przyniosły dziś gola w meczu w Częstochowie ❌
📺 Podsumowanie spotkania w CANAL+ SPORT, CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/ihYQM9BqJu
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 9, 2024
Co na to wszystko cytowany już Tomasz Rząsa? – Fiabema to młody zawodnik. Przychodził do rywalizacji z Ishakiem i Szymczakiem, a tak naprawdę jako trzeci napastnik i na dzisiaj nadal jest traktowany jako zabezpieczenie tej pozycji. Trenerzy z racji na jego potencjał fizyczny, motoryczny i dużą szybkość oraz urazy innych zawodników wystawiali go na skrzydle. Znaliśmy go wcześniej z akademii Chelsea i z młodzieżowej reprezentacji Norwegii, obserwowaliśmy go przez dłuższy czas – zapewnił dyrektor sportowy Lecha w rozmowie z Sebastianem Staszewskim.
Frederiksen chce wzmocnień
Rząsa może się jednak wkrótce znaleźć pod mocną presją, ponieważ Niels Frederiksen otwarcie sygnalizuje, że w jego opinii kadra Kolejorza wymaga wzmocnień przed startem rundy wiosennej. Co musi być gorzką pigułką do przełknięcia dla dyrektora poznańskiej ekipy, bo przecież Lech ma przed sobą rywalizację wyłącznie w lidze.
– Miło jest widzieć swój zespół na pierwszym miejscu w tabeli i wszystko wskazuje na to, że będziemy tam w trakcie trwania przerwy zimowej. Potwierdza to fakt, że rozgrywamy bardzo dobrą rundę, inne zespoły również jednak przeżywają dobry czas. Na pewno nie jest tak, że pierwsze miejsce po zimie coś nam gwarantuje. Kwestia walki o mistrzostwo Polski rozstrzygnie się po zimie. Mamy przed sobą również zimowe okno transferowe, które może w tym kotle trochę zamieszać. Zobaczymy, kto się wzmocni, pozyska nowych zawodników, kto straci kluczowych piłkarzy. Kluczowa będzie jednak runda wiosenna – zapowiedział Duńczyk.
– Przydałoby się wzmocnienie rywalizacji na pewnych pozycjach. Widzimy, że są zawodnicy, którzy grali bardzo wiele w tej rundzie. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły i nie wymienię poszczególnych pozycji. Nie jesteście jednak ślepi i pewnie możecie się domyślić, o jakie pozycje tutaj chodzi. Transfery dokonane zimą może nie będą kluczowe, jednak będzie to bardzo ważny element, który pokaże ambicję poszczególnych klubów – dodał trener Lecha.
Z jednej strony mamy więc Rząsę, który zdaje się wciąż wierzyć we Fiabemę, mimo że ten prezentuje poziom najwyżej pierwszoligowy. Z drugiej zaś Frederiksena, który niemal wprost sygnalizuje działaczom: “chcecie tytułu, to poskromcie węża w kieszeni już zimą i wzmocnijcie mi zespół”.
Wkrótce się przekonamy, czyje argumenty przeważą.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Rozlosowano fazę grupową Klubowych Mistrzostw Świata. Czeka nas kilka ciekawych spotkań
- Kolejna odsłona wojny Kuleszy z Nitrasem? Tajne spotkanie w Pałacu Prezydenckim
- O czym marzą fani trzecioligowej Unii Skierniewice? [REPORTAŻ]
fot. NewsPix.pl