Trener może wymyślić tysiąc pomysłów na mecz, potem wybrać z tego tysiąca jeden, który wydaje mu się najlepszy, ale gdy w dziewiątej minucie jego piłkarz ogląda czerwoną kartkę, wszystko trzeba przekreślić. Zatem gdyby trener Włodarski ten tydzień spędził na graniu w Candy Crush, a nie na analizowaniu swojego zespołu i Cracovii, wyszłoby na to samo. W dziesięciu zawsze trudniej, nawet jeśli boisko opuszcza Nalepa.
Tylko pytanie, czy obrońca faktycznie powinien wylecieć? Trudno bowiem wymazać z pamięci to, że Kallman wyraźnie uderza go w okolicę szyi, a z tego co wiadomo, tak w futbolu nie wypada. I nawet jeśli można dyskutować nad siłą, efektem (Nalepa dostaje w szyję, łapie się za czoło), to czy warto równie radykalnie podchodzić do tematu?
Nikt by nie zdążył więc czerwona się broni ALE zanim Nalepa go przytrzymał to Kallman sprzedaje łokiec w krtań. No nie wiem… Co sądzicie ? Znowu decyzja mocni wpływającą na przebieg meczu, można powiedzieć kluczowa. #CRAZAG screen @CANALPLUS_SPORT pic.twitter.com/2uygxWhiP8
— Maciek Szcześniewski (@MaciekSzcz) November 29, 2024
Dla niego to jest pożegnanie z meczem, dla zespołu – olbrzymi problem na kolejne minuty. Wysokość kary ogromna, a przewinienie nie tak skandaliczne. Może Kallman wyszedłby sam na sam, a może jednak zostałby dogoniony. Może jego zagranie też było nieprzepisowe.
Jest się nad czym zastanawiać. A tutaj – żadnych wątpliwości. Monitor, czerwona, do widzenia. Nic by się nie stało sprawiedliwości, gdyby po prostu żółta kartka została utrzymana w mocy.
Jeśli dodać do tego fakt, że po ładnej akcji Bzdyla z Olafssonem ten pierwszy strzelił gola, świat w tym spotkaniu zawalił się dla Zagłębia kompletnie. Resztę meczu bardzo łatwo było przewidzieć: Cracovia poprowadzi mecz, a Zagłębie spróbuje swojej szansy z kontry. No i faktycznie, Miedziowi chcieli się Pasom odgryzać, ale długo bez konkretów.
Do czasu…
W końcówce strzał z dystansu lubinian (pierwszy w drugiej połowie), obrona Ravasa i natychmiastowa dobitka Jacha. 1:1!
To zasłużona kara dla Cracovii, która potrafiła zamknąć Zagłębie w hokejowym zamku, ale nie podwyższała wyniku i do końca musiała się martwić, czy nie przytrafi się jej jakiś smród (który się przytrafił). Raz, że brakowało skuteczności, nie mógł się przebić Kallman, minimalnie chybił Hasić, Bochnak fatalnie skiksował (trudno to nazwać strzałem), ale oczekiwaliśmy o wiele więcej. To znaczy – potężnej kanonady, jazdy po drugiego, trzeciego i czwartego gola, tymczasem zamiast kanonady był pistolecik na wodę.
Cracovia zdecydowanie lepsze mecze grała jedenastu na jedenastu, tutaj w jedenastu na dziesięciu jej silnik rzęził. No i nie udało się dojechać do mety z trzema punktami.
I chętnie obejrzelibyśmy ten mecz bez radykalności sędziów, którzy tak radykalni jakoś nie są w prostszych sytuacjach.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Transparenty w Nikozji. Pytamy o reakcje, PZPN bije się z myślami
- Koszmarny listopad. Największe kompromitacje polskich sędziów z ostatnich tygodni
- Ekstraklasa jest trudniejsza niż Liga Konferencji
- Czołówka najmocniejszych drugich lig: pies prezesem, konkurencja PSG i trener z Polski
- Polki przed najważniejszymi meczami w historii. “Grają o przyszłe pokolenia”
Fot. Newspix