Za nami kolejka skrzydłowych. Jeśli ktoś jest fanem tradycyjnych jedenastek, bez zmian pozycji, będzie zawiedziony po 16. kolejce Ekstraklasy. Walemark, Ortiz, Czurlinow i Grosicki pokazali się jednak z takiej strony, że ciężko któregokolwiek z nich pominąć. Za to Lechia Gdańsk nie zdołała pobić rekordu Puszczy Niepołomice, kiedy po porażce 0:6 z GKS-em Katowice każdy z jej piłkarzy stał się badziewiakiem. Beniaminek się jednak nie poddaje i jest na dobrej drodze, aby dostąpić tego “zaszczytu”.
KOZACY
Zacznijmy od tych, których należy chwalić. Kto spodziewałby się w tym zestawieniu Arnau Ortiza? Chyba tylko nowy trener Śląska Wrocław Michał Hetel, który nieoczekiwanie sięgnął po gracza głęboko schowanego do szafy przez Jacka Magierę. 23-letni Hiszpan zdążył nawet poznać smak rywalizacji w trzecioligowych rezerwach z takimi tuzami jak Górnik Polkowice oraz Lechia Zielona Góra. Piękną bramką w spotkaniu z Jagiellonią dał Wojskowym nadzieję na to, że mogą mieć w ofensywie gracza z dużą przebojowością, który w ostatnich tygodniach był we Wrocławiu towarem deficytowym. Kto wie, może stanie się nowym Nahuelem Leivą? Pożyjemy, zobaczymy.
DZIEJE SIĘ W BIAŁYMSTOKU!🔥🔥 Najpierw Arnau Ortiz pięknym strzałem 🥐 dał gościom prowadzenie, a kilka minut później Lamine Diaby-Fadiga doprowadził do wyrównania!🔝
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/UhcD7zx1P1
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 22, 2024
Niewątpliwie największym kozakiem 16. kolejki jest Efthymios Koulouris. Doskonale wiemy, że obrońcy Lechii prezentują w tym sezonie poziom niemal reprezentacyjny, nawiązując do ostatnich “wyczynów” wychowanka gdańskiego klubu – Pawła Dawidowicza. A jeśli atakuje ich tak jakościowy napastnik jak Grek, to nie ma czego zbierać. W dużej mierze dzięki niemu Pogoń w bieżącym sezonie zachowuje jakąkolwiek przyzwoitość. Hat-trickiem w Gdańsku rzucił rękawicę Rochy, Kallmanowi oraz Ishakowi w walce o tytuł króla strzelców. Zobaczymy czy do wyścigu nie podłączą się Imaz i Mraz. Gdzie w tym wszystkim jakiś Polak?!
W bieżącym sezonie Kamil Grosicki przyzwyczaił nas do skrajności. Albo przypomina dobrze zadbanego cadillaca w podeszłym wieku albo prezentuje się niczym rozklekotany trabant. W Gdańsku wylosowała się pierwsza wersja. Jego podania pokazują, że nadal posiada przegląd pola na wybitnym, jak na warunki naszej ligi, poziomie. “Grosik” często zbierał zasłużoną krytykę, jednak cztery nominacje do kozaków i udział przy siedmiu akcjach bramkowych w tym sezonie sprawia, że wielu marzyłoby o tym, aby przeżywać taki kryzys.
Był to również weekend Patrika Walemarka. Mimo hat-tricka w Kielcach zagrał swój najlepszy mecz w Ekstraklasie. Trener Frederiksen mówił, że w momencie kiedy wróci do dobrej formy fizycznej, zobaczymy go w innym wydaniu i miał rację. W spotkaniu z GKS-em Szwed cieszył się futbolem. Bardzo często dryblował i szukał nieoczywistych rozwiązań. Widząc jego asystę, kibice w Poznaniu mogli na nowo przypomnieć sobie Krisa Velde w najlepszym wydaniu.
W reprezentacji Polski zachwycaliśmy się nie tak dawno, kiedy Nicola Zalewski w pełnym biegu zaliczył asystę. Ruben Vinagre pokazał, że potrafi robić podobne rzeczy. Widać, że jego bardzo dobre występy pięć lat temu w Premier League i to nawet przeciwko Liverpoolowi nie były przypadkowe. Ostatnio Roberto Martinez mówił, że Portugalczyk znajduje się na radarze reprezentacji. Trudno jednak wierzyć, że wygrałby rywalizację z Nuno Mendesem i mającym najwięcej asyst w Serie A Nuno Tavaresem, jednak na warunki naszej ligi jest piłkarzem zjawiskowym. Tak jak mówił Goncalo Feio, cieszmy się, że możemy go oglądać, dopóki tutaj jest.
Nie pozostaje mu dłużny Afonso Sousa, który znalazł się w zestawieniu po raz piąty i udowodnił, że może powalczyć o tytuł MVP sezonu. Skoro już mówimy o najlepszych, to trudno oprzeć się wrażeniu, że Darko Czurlinow nie ma sobie równych, jeśli chodzi o drybling. Po stracie Marczuka kreatywność w Jagiellonii nie ucierpiała. Była to kolejka, w której futbol okazał się sprawiedliwy, a jakość piłkarska się obroniła.
BADZIEWIACY
Przejdźmy zatem do tych, którzy się nie popisali. Pojawili się tutaj zawodnicy, których nie spodziewalibyśmy się w tym zestawieniu. Skoro jednak trafiał do niego rozgrywający sezon życia Radosław Murawski, to każdy może. Największym zaskoczeniem wydaje się Michael Ameyaw. Tutaj pretensje należą się również do Marka Papszuna, który usilnie próbuje wystawiać go na nieswojej pozycji. Od kiedy przestał grać na skrzydle, nadal czeka na swoją pierwszą bramkę. W spotkaniu z Koroną był całkowicie bezproduktywny i oddalił się od reprezentacji Polski. I to nawet teraz, kiedy powołana może zostać słynna Adamiakowa. Życzylibyśmy sobie, aby trenerzy nie pozbawiali swoich piłkarzy ofensywnych umiejętności w imieniu walki o swój system taktyczny.
Pierwszy raz badziewiakiem stał się też Kristoffer Hansen. To nie jest może aż tak wielka sensacja z racji na fakt, że rozgrywa nieco słabszy sezon. Bez Czurlinowa Jaga nie miała by punktów, za to występ Hansena pozostawiał wiele do życzenia. Jeśli trener Siemieniec ma od kogoś oczekiwać lepszej formy, to właśnie od niego. Mało kto spodziewałby się tutaj Mateusza Żyry, który mocno rozwinął się po przyjściu Daniela Myśliwca i w ostatnim czasie łączono go nawet z Legią Warszawa. Jeśli jednak będzie popełniał takie błędy, jak w meczu z Puszczą może zapomnieć o pójściu gdzieś wyżej. Czy możemy powiedzieć, że Puszcza staje się niszczycielem stoperów, którzy wyglądają na solidnych? Po tym jak wciągnięty w jej grę został Salamon, przyszedł czas na Żyrę.
Ostatnim wyborem budzącym zaskoczenie jest Leonardo Rocha. W listopadzie Portugalczyk nie zdobył żadnej bramki i wszystko wskazuje na to, że się zaciął. O ile w poprzednich spotkaniach wyglądał przyzwoicie, o tyle w meczu ze Stalą jego gra w polu karnym wyglądała groteskowo. Czy to skutek agentów i plotek transferowych, którzy nieustannie krążą wokół niego?
Nikogo za to z pewnością nie dziwi obecność aż pięciu piłkarzy Lechii Gdańsk. Gdańszczanie rzucają wyzwanie Puszczy, wprowadzając do jedenastki badziewiaków coraz więcej piłkarzy. Za tydzień grają z GKS-em Katowice, który wysłał tam całą jedenastkę niepołomiczan. Patrząc na to, co ostatnio robi gdańska defensywa, historia może się powtórzyć.
Miejsce takich piłkarzy jak Sarnawski, Sezonienko, Pllana, Piła czy Kałahur jest co najwyżej w pierwszej lidze. Wiele wskazuje na to, że w przyszłym sezonie przypomną sobie więc jak wyglądają Tychy, Pruszków, Opole czy Rzeszów.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Czy to początek końca wielkiego Manchesteru City Pepa Guardioli?
- Lewandowski bohaterem hiszpańskich dzienników. “To może być historyczny dzień”
- Czarna lista Manchesteru City. Posypały się antyrekordy
- Lukas Podolski się nie zatrzymuje. Wrzucił do sieci kompilację ze wślizgami legendy