Da się jednak zatrzymać rozpędzoną Wisłę Kraków. Zespół Mariusza Jopa, choć grał bardzo ofensywnie, nie znalazł recepty na mądrze broniącą się Stal Rzeszów i tylko zremisował u siebie 1:1. Błysnął Łukasz Zwoliński – pięknym golem, którego mało kto mógł się po nim spodziewać. W szeregach gości podobać mógł się nowy nabytek z Bośni i Hercegowiny, który dostał numer 10 i ma być liderem drużyny. Wisła nie zwyciężyła, ale jeżeli będzie tak grać, spokojnie powinna awansować do Ekstraklasy.
Jeżeli ktoś szuka przykładu na to, jak trener może odmienić zespół, niech spojrzy na Wisłę Kraków. Dwa miesiące temu zespół był w bardzo złej sytuacji – zajmował dopiero 16. miejsce w tabeli Betclic I Ligi, był w strefie spadkowej. Wisła zupełnie nie potrafiła przełożyć stwarzania wielu okazji na zdobywane bramki. Wystarczyło jednak, by zespół objął stary-nowy trener, Mariusz Jop, i zmieniło się wszystko.
Osiem ligowych spotkań pod jego wodzą, do dzisiejszego meczu ze Stalą Rzeszów, to:
– sześć wygranych, jeden remis i porażka
– kapitalny bilans bramkowy – 21:4
– osiem goli strzelonych i tylko jeden stracony w dwóch ostatnich meczach (oba na wyjeździe).
Dziś, w spotkaniu z opartą na młodych, ambitnych Polakach Stalą, Wiśle nie udało się wygrać. Gospodarze odrobili straty, ale nie dali rady strzelić zwycięskiego gola.
Kapitalne zachowanie snajpera
Mecz rozpoczął się tak, jak można było oczekiwać – od naporu Wisły. Tyle że gospodarze robili to dość chaotycznie, przez ponad 30 minut nie potrafili oddać celnego strzału. A Stal była konkretna. Co prawda objęła prowadzenie nieco przypadkowo (rykoszet od Mariusza Kutwy), ale sama akcja lewą stroną, którą wykończył z kilku metrów Szymon Łyczko (rocznik 2006) mogła się podobać.
Wisła przez chwilę wyglądała jak zamroczony bokser, ale kontynuowała ataki. Co prawda Angel Rodado (aż 19 goli w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach) był umiejętnie pilnowany, ale gospodarze mieli też z przodu Łukasza Zwolińskiego. I właśnie on w 33. minucie pokazał, że jest zdecydowanie kimś więcej niż środkowym napastnikiem, który najczęściej dostawia nogę. Zwoliński dostał podanie z lewej strony i zaczął czarować: podbił piłkę raz, drugi po czym sprytnie, technicznie uderzył na bramkę i piłka wpadła do siatki. Obrońcy Stali byli w szoku, jakby zupełnie nie spodziewali się, że ten właśnie piłkarz może się tak kapitalnie zachować.
OK, Rodado by mógł to zrobić, ale Zwoliński?
Łukasz Zwoliński! Ale jak! Wisła doprowadza do remisu 🔥
🔴📲 Oglądaj online ▶️ https://t.co/ZbVfOE91pa pic.twitter.com/lz5EYP13Hz
— TVP SPORT (@sport_tvppl) November 22, 2024
Wisła nie dała rady
W drugiej części gry Wisła długo nie potrafiła poważnie zagrozić bramce gości. Spotkanie było wyrównane, a w szeregach Stali mogli się podobać doświadczony Luksemburczyk Sebastien Thill (30 lat) i 31-letni skrzydłowy Haris Duljević. Ten drugi to 28-krotny reprezentant Bośni i Hercegowiny oraz zawodnik, który ma na koncie wiele spotkań w 2. Bundeslidze, w barwach Hansy Rostock i Dynama Drezno. Duljević został zawodnikiem Stali tydzień temu, dostał numer 10, co też pokazuje, że ma być liderem drużyny. W Krakowie pokazał kilka błyskotliwych akcji. Widać, że jest szybki i odważny.
Ale wróćmy do meczu. Jop próbował pobudzić swój zespół zmianami, a Wisła po raz pierwszy w drugiej połowie zagroziła bramce Stali w 65. minucie, ale bez powodzenia. Później strzału z pola karnego spróbował Rodado (ale był na spalonym). W 80. minucie wydawało się, że musi być 2:1, ale niepilnowany w polu karnym przy rzucie rożnym Alan Uryga, choć strzelał dwa razy, nie trafił do siatki. W doliczonym czasie gry Giannis Kiakos trafił w słupek. Stal broniła się dzielnie, mądrze i udało jej się wywalczyć niespodziewany remis.
Wisła Kraków – Stal Rzeszów 1:1 (1:1)
0:1 – Łyczko 14′
1:1 – Zwoliński 33′
Fot. Newspix.pl
WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO: