Po Robercie Lewandowskim i Raphinhi nie ma większego beneficjenta przyjścia Hansiego Flicka niż Marc Casado. To właśnie młody Hiszpan, tuż obok Pedriego czy Olmo, zachwyca najbardziej wśród pomocników Barcelony. To o tyle ciekawe, że przecież jeszcze za kadencji Xaviego nie znaczył prawie nic. Owszem, bywał częścią kadry meczowej, ale nigdy nie otrzymał takiej roli jak teraz. Jak sam twierdzi i co może być dla kibiców Barcy wyłącznie pozytywne, stara się podążać drogą jednej z legend klubu.
– Powiedzieć, że na boisku wyglądam jak Busquets, to powiedzieć zdecydowanie za dużo. Myślę, że stopniowo staram się podążać jego śladami. Oczywiste jest, że zawsze był dla mnie punktem odniesienia – przyznał Casado na łamach “Catalunya Radio”.
21-latek rozegrał w tym sezonie już 15 spotkań, z czego tylko dwa razy wszedł z ławki. W międzyczasie dorzucił 5 asyst, a także zasłużył na powołanie i debiut w dorosłej reprezentacji Hiszpanii, gdzie też już zdążył się wykazać w meczach z Danią i Szwajcarią. W Barcelonie nazywają go objawieniem, choć z opóźnionym zapłonem, bo przecież Casado zaistniał w dorosłym futbolu w wieku 19 lat i grał w rezerwach Barcy przez dwa lata, by dopiero po tym okresie stać się ważną częścią zespołu w La Liga i Lidze Mistrzów.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Joel Pereira: Zostaję w Lechu Poznań, ponieważ chcę walczyć o tytuły [WYWIAD]
- Czy to był najgorszy rok kadry od wielu lat?
- Reprezentacja Polski w rytmie disco polo
- Świat gra o mundial. Co ominęło nas, gdy oglądaliśmy Ligę Narodów?
- Trela: Efekt kuzyna Richarda. Powrót do elity racją stanu polskiego futbolu
Fot. Newspix