Reklama

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec

Autor:Patryk Stec

21 listopada 2024, 14:36 • 5 min czytania 9 komentarzy

Do niedawna uznawany za cudotwórcę i jednego z głównych autorów pięknych wieczorów z remontadami. Teraz jeden z kozłów ofiarnych słabego początku sezonu Realu Madryt. Antonio Pintus, nazywany przez zawodników “sierżantem”, przechodzi przez najtrudniejszy okres podczas pracy w klubie. Na Santiago Bernabeu trwa wewnętrzna rozgrywka i przerzucanie winy.

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Kompromitujące porażki z Barceloną i Milanem przelały czarę goryczy. Atmosfera wokół Królewskich zrobiła się bardzo ciężka. Jak zwykle w takich sytuacjach, gazety blisko związane z klubem, czyli “AS” i “Marca” śledzą rozwój wydarzeń w Valdebebas. Kto jest na długiej liście oskarżonych o sportowy “upadek”?

Włoski kat stracił moc?

Wszyscy pamiętamy cudowne remontady Królewskich. Wtedy wszelkie zasługi przypisywano mitycznemu DNA zwycięzców i duchowi Bernabeu, które sprawia, że piłkarze unoszą się nad murawą, tylko gdy kibice wyczują nadzieję na powrót do gry. Za cichego bohatera uznawano wtedy właśnie Pintusa, który ciężką pracą i ścisłym monitoringiem piłkarzy, sprawiał, że byli przygotowani na końcówki spotkań w najważniejszym momencie sezonu – wiosną, gdy odbywają się rozstrzygające spotkania w Lidze Mistrzów i LaLiga.

Antonio Pintus pokłócony z Carlo Ancelottim? Włoski trener ma oskarżać “sierżanta” o falę kontuzji w zespole. Do zakulisowych informacji dotarł portal The Athletic, który zdradza, że sztab zespołu uważa niektóre z metod używanych przez Pintusa za staromodne. Inne wątpliwości dotyczą rozbieżności w dystansach pokonanych przez zawodników. Mbappe biegał bardzo mało, podczas gdy tacy zawodnicy jak Valverde czy Vinicius są w stanie pobijać pod tym względem rekordy.

Portal informuje, że Ancelotti ma być zły na Pintusa, bo ten nie bierze odpowiedzialności za powrót zawodników po kontuzjach. Ponadto pracownicy obu Włochów nie mogą również dojść do porozumienia w temacie obciążeń treningowych. Dane mają sugerować, że Królewscy są dopiero 19. zespołem w lidze pod względem średniego pokonanego dystansu w każdym spotkaniu.

Reklama

Inni członkowie sztabu szkoleniowego drużyny zwracają uwagę, że Pintus w mediach pojawia się tylko przy pozytywnych informacjach, nie biorąc na siebie odpowiedzialności w przypadku problemów.

Ancelotti sobie nie radzi

Trudno w to uwierzyć, ale trenerska legenda kompletnie nie odnajduje się w tym sezonie na pozycji trenera Realu Madryt. Kluczowe są tutaj trzy czynniki: odejście Toniego Kroosa, przybycie Kyliana Mbappe i 25 kontuzji, złapanych przez piłkarzy.

Królewscy mieli całe lato, aby przygotować się na odejście Niemca, który był kluczowy w rozgrywaniu piłki i regulowaniu tempa gry. Dzięki niemu zawodnicy w białych koszulkach utrzymywali odpowiedni balans na boisku. Tego teraz bardzo brakuje, a próby odnalezienia “nowego Kroosa” w postaci Aureliena Tchouameniego czy Luki Modricia zakończyły się porażką. Do tego doszedł Mbappe, który spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Jest bez formy fizycznej, wyraźnie biega mniej niż jego koledzy z drużyny, a pojawiają się również pogłoski o problemach mentalnych Francuza.

Ancelotti nie wie jak ustawiać swój zespół. Miota się od ustawienia 4-3-3 do dobrze nam znanego z zeszłego sezonu diamentu. Cierpi na tym nie tylko Mbappe, ale również Jude Bellingham, który nie może grać na pozycji, dającej mu w zeszłym sezonie doskonale statystyki. Carletto wydaje się również źle odczytywać wydarzenia na boisku. Wpuszcza obrońców, gdy trzeba gonić wynik, trzyma na ławce młodych, dynamicznych piłkarzy, takich jak Arda Guler czy Endrick, którzy mają umiejętności, aby jednym magicznym dotknięciem odwrócić wynik spotkania.

Włoskiemu szkoleniowcowi nie pomaga również wcześniej wspomniana fala kontuzji i brak wartościowych zmienników. W tej sytuacji kolejnym winnym może być człowiek, który rzadko pojawia się w gronie odpowiedzialnych za obecną sytuację, czyli Florentino Perez.

Reklama

Perez z wężem w kieszeni

“Kadra jest kompletna” – to słowa, które pojawiają się w komentarzach w mediach społecznościowych podczas każdej porażki lub kompromitującego remisu Realu Madryt. Wypowiadał je uparcie Carlo Ancelotti, gdy nie mógł liczyć na wzmocnienia w składzie, a musiał robić dobrą minę do złej gry. Florentino Perez nie był ostatnio skory do wydawania wielkich sum. Oszczędzał na Kyliana Mbappe, który mimo, że przyszedł jako wolny zawodnik, kosztował wiele. To niestety odbijało się na jakości zmienników, ale było tuszowane dobrymi wynikami zespołu. W końcu kto by się czepiał o szerokość kadry zespołu, który wygrywa Ligę Mistrzów?

W tej chwili Carlo Ancelotti jest ofiarą polityki transferowej Realu Madryt i będzie musiał sczepiać obronę na trytytkę. Kontuzjowana jest cała prawa strona – Dani Carvajal i Lucas Vazquez. W ich miejsce będzie musiał wskoczyć młody zawodnik z Realu Madryt Castilla lub piłkarz, grający na innej pozycji. Całkowicie pod formą jest Ferland Mendy, który nawet jak jest w formie nie jest zawodnikiem z DNA Królewskich. Zazwyczaj dobry w defensywie, niewiele dający z przodu. Styl kompletnie niepasujący do jego poprzedników – Marcelo czy Roberto Carlosa. Gdy Francuz jest w słabszej formie i nie broni dobrze (tak jak ostatnio), pozbawiony wszelkich atutów, nie nadaje się do gry w tym zespole. Nic dziwnego, że ostatnio na sile przybrały plotki o bezgotówkowym przybyciu Alphonso Daviesa po sezonie.

W obliczu kontuzji stoperów, Real ma kolejny problem i będzie musiał skorzystać na tej pozycji z Aureliena Tchouameniego. To może być szansa dla młodego, francuskiego piłkarza, który w ostatnich tygodniach niestety nie zdał testu na rozgrywającego Realu Madryt. Miał zbyt mało jakości w środku pola, ale posiada atuty, które pozwalają kibicom wierzyć, że może być z niego dobry środkowy obrońca. Świetnie rozgrywa z głębi, dobrze broni, idealny profil dla stopera w zespole, który większość czasu na boisku rozgrywa piłkę w ataku pozycyjnym.

Czy Real Madryt ruszy zimą na rynek transferowy? Zazwyczaj Florentino Perez nie decydował się na zakupy w styczniu w obawie przed nietrafionymi ruchami. Teraz jednak kibice rozpaczliwie domagają się aktywności na początku roku. Wiele kontuzji, brak napastnika, który dałby taktyczną głębię. Kiedy jak nie teraz?

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Od dziecka fan Realu Madryt i hiszpańskiej piłki, ale nieobce są mu realia klubów z niższych lig. Dużą część wolnego czasu spędza na czytaniu książek o służbach specjalnych, polityce i grze w Football Managera. Ma licencję UEFA C, więc ma papier na używanie słów "tercja", "baza" i "półprzestrzeń".

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
3
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Hiszpania

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
3
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

9 komentarzy

Loading...