Wydaje się, że najmocniejszym punktem reprezentacji Szkocji jest druga linia. Zarówno Billy Gilmour, jak i Scott McTominay pokazali podczas wrześniowego spotkania z Polakami na Hampden Park, że są liderami reprezentacji. Biorąc pod uwagę ich charakterystykę boiskową, są to zawodnicy, których mocno brakuje w naszej kadrze. Latem szkocki duet obrał niecodzienną dla tego kraju drogę, ponieważ panowie wybrali się na słoneczne południe Italii. Pomocnicy wywalczyli sobie miejsce w pierwszym składzie Napoli, imponują formą i niewykluczone, że powalczą o scudetto.
Dlaczego Billy Gilmour i Scott McTominay to piłkarze, których możemy zazdrościć reprezentacji Szkocji? Chodzi głównie o pozycje oraz charakterystykę boiskową. Pierwszy z nich to nowocześnie grający defensywny pomocnik, którego tak bardzo poszukujemy. 23-latek w piłce klubowej udowodnił, że potrafi zastępować wielkich graczy. W Brighton udanie wszedł w buty sprzedanego za 116 milionów euro Moisesa Caicedo, a w Napoli wskoczył w miejsce kontuzjowanego Stanislava Lobotki, przez co brak słowackiego lidera drugiej linii nie był aż tak mocno widoczny. Z kolei wychowanek Manchesteru United to piłkarz, który mimo ograniczeń w rozegraniu wywiera ogromny wpływ na drużynę. Od 2023 roku znajduje się w życiowej formie i niewątpliwie dojrzał piłkarsko. Imponuje intensywnością, szybkością oraz determinacją. Ile byśmy oddali za gracza, który niemalże w każdym meczu biega sporą liczbę kilometrów, a swoim uporem przypomina Williama Wallace’a z filmu “Braveheart”?
Złote dziecko
Wydaje się, że pod względem technicznym Billy Gilmour jest znacznie lepszym piłkarzem niż Scott McTominay. Zadebiutował w Premier League w wieku 18 lat, podczas gdy jego obecny kolega z Napoli oraz kadry Szkocji dostąpił tego zaszczytu kilka miesięcy przed 21 urodzinami. Od pierwszego kontaktu z piłką było widać, że jest to zawodnik z bardzo dobrym przeglądem pola, który w przyszłości może robić różnicę. W młodym wieku otrzymywał sporo szans zarówno od Franka Lamparda, jak i później od Thomasa Tuchela. W początkowej fazie kariery młodzi zawodnicy najczęściej dostają minuty w Pucharze Ligi. Szkot w tamtych spotkaniach bardzo mocno wyróżniał się na tle kolegów, a kibice Chelsea domagali się tego, aby grał jeszcze częściej.
– Pamiętam jak Billy Gilmour zadebiutował w meczu z Sheffield United. Zremisowaliśmy mecz i ludzie nie robili nic innego tylko wypytywali o tego dzieciaka, który wyglądał na 15-latka. Niby dostał tylko kilka minut, a pokazał, że jest odważnie grającym graczem, czym szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców – wyjaśnił Frank Lampard w rozmowie z mediami klubowymi Chelsea.
Szybko stało się jednak jasne, że konkurencja w środku pola Chelsea jest zbyt duża, aby Gilmour mógł grać regularnie. W tym wieku brak odpowiedniej liczby minut potrafi być druzgocący dla rozwoju kariery, więc The Blues zdecydowali się wypożyczyć go do Norwich City. To okazało się najmniej przyjemnym epizodem w karierze Szkota. Trener Daniel Farke nie do końca miał na niego pomysł, a sam zespół mocno rozczarował i zajął ostatnie miejsce w lidze.
Billy Gilmour on life at Napoli, and how Antonio Conte compares to Steve Clarke… #BBCFootball pic.twitter.com/iOqfeJOtDr
— BBC Sport Scotland (@BBCSportScot) November 17, 2024
Problemy z regularną grą
Kiepska postawa w Norwich sprawiła, że Chelsea straciła wiarę w to, że Gilmour może być piłkarzem na miarę The Blues i sprzedała go za nieco ponad osiem milionów euro do Brighton, które w tamtym czasie było najlepszym miejscem dla młodych zawodników na Wyspach Brytyjskich. Mimo że szkocki pomocnik posiadał wysokie umiejętności, potrzebował sporo czasu na to, aby rozwinąć skrzydła. Musiał okazać się sporą cierpliwością, ponieważ zawsze w kadrze zespołu znajdował się ktoś lepszy od niego. Po przyjściu Roberto De Zerbiego Mewy błyskawicznie wysłały sygnał, że mogą powalczyć o europejskie puchary. Dla Gilmoura sytuacja nie wyglądała jednak zbyt różowo, ponieważ środek pola w składzie Moises Caicedo, Pascal Gross oraz Alexis Mac Allister stanowił świętość nie do ruszenia.
W swoim pierwszym sezonie w Brighton (2022/23) młody Szkot rozegrał zaledwie 507 minut w Premier League, co można uznać za spore rozczarowanie. W tamtym czasie kariera Gilmoura nie wyglądała tak, jak powinna. Widząc jego możliwości, można było spodziewać się znacznie więcej.Wymowny jest jednak fakt, że wspomniana trójka pomocników w przyszłości została sprzedana za kwotę łączną 165 milionów euro.
Trudności go wzmocniły
W momencie, kiedy zawodnik jest pracowity i omijają go kontuzje, można spodziewać się tego, że po burzy zawsze pojawi się słońce i nie inaczej okazało w przypadku Billy’ego Gilmoura. Widząc jego późniejsze poczynania można się zastanawiać, czy Brighton nie planuje wszystkiego z wyprzedzeniem. Po sprzedaży Moisesa Caicedo oraz Alexisa Mac Allistera stało się jasne, że Szkot w końcu zacznie grać regularnie i spadnie na niego duża odpowiedzialność. Kiedy otrzymał zaufanie od trenera, błyskawicznie pokazał swój talent. W większości spotkań imponował przeglądem pola, a także pracy w destrukcji. Jego podania między liniami miały kluczowe znaczenie w konstruowaniu ataków. Po znakomitym meczu przeciwko Chelsea angielscy dziennikarze zdecydowali się go pochwalić w najlepszy możliwy sposób.
– O ironio, Chelsea kupiła Moisesa Caicedo za 115 milionów euro, a Brighton bezproblemowo zastąpiło go pomocnikiem kupionym od The Blues rok wcześniej za nieco ponad osiem milionów – napisał portal Wearebrighton.com.
Oczywiście pomocnikowi zdarzały się słabsze występy, jak przeciwko Evertonowi, Aston Villi i Luton, całościowo rozegrał jednak bardzo dobry sezon i sprawił, że odejście Caicedo nie było tak bardzo bolesne, jak się spodziewano. W spotkaniach z Chelsea czy Tottenhamem udowodnił, że potrafi wygrać rywalizację w środku pola z bardziej doświadczonymi piłkarzami, a także spełniać wszystkie wymagania nowoczesnego defensywnego pomocnika. Mało który zawodnik na tej pozycji czuje się tak swobodnie z piłką przy nodze. W czasach początku piłki nożnej Szkoci w przeciwieństwie do Anglików byli tymi, którzy lubią ją mieć i robić różnicę podaniami. Gilmour idealnie wpisuje się w tradycyjny archetyp szkockiego piłkarza.
Luka Modric 🇭🇷 x Billy Gilmour 🏴
Master and apprentice. pic.twitter.com/j7tWehnSRn
— SCOTBALL 🏴 (@scotball_) November 16, 2024
Z(n)astępca Lobotki
Dobra postawa w Brighton sprawiła, że 23-letnim Szkotem zainteresowało się Napoli. Początkowo Azzurri proponowali dziesięć milionów euro, taka oferta nie mogła jednak zostać zaakceptowana. Antonio Conte był bardzo zdeterminowany, aby pomocnik trafił na Stadio Diego Armando Maradona. Zawodnik – widząc zainteresowanie tak wielkiego klubu – oznajmił Brighton, że pragnie przenieść się do Włoch. Szkot wierzy, że w Neapolu będzie mógł powalczyć o trofea, a także za jakiś czas znów będzie mógł zagrać w Lidze Mistrzów Ostatecznie został kupiony za 18 mln. W pierwszych kolejkach miał problem z regularną grą, z racji na rywalizację z genialnym Stanislavem Lobotką. Gdy Słowak doznał kontuzji, Gilmour udanie go zastąpił. Podczas spotkań z Lecce oraz Milanem wyglądał obiecująco.
Napoli w zeszłym sezonie nie miało w składzie zmiennika Stanislava Lobotki. Mając Gilmoura trener ma dużo większy spokój. Niewykluczone jednak, że wkrótce Szkot na stałe zagości w pierwszym składzie. 29-letni Lobotka ma kontrakt ważny do 2027 roku i wydaje się, że latem nastąpi idealny moment na jego sprzedaż. Mając w zanadrzu tak zdolnego następcę, De Laurentiis może zdecydować się na ten ruch.
Mówiliśmy o tym, że Gilmour potrafi radzić sobie z trudnościami, udowodnił to również podczas wrześniowego meczu z Polską. Na początku spotkania Sebastian Szymański zdobył bramkę po jego stracie. Później jednak rozkręcał się z każdą minutą, trafił do siatki, a także napędził wiele ataków naszych rywali. Podczas tamtego spotkania wraz z McTominayem udowodnili, że są liderami reprezentacji.
Billy Gilmour: Neapol to niesamowite miasto, które żyje piłką. Uczę się języka włoskiego ze względu na szacunek do miejsca, w którym żyję. Roberto De Zerbi radził mi, żebym przyjął ofertę Napoli. Powiedział, że pokocham to miasto i będę się świetnie bawił. Miał rację.
— Bartek Szulga (@BartekSzulga) October 11, 2024
Przeprowadzka McTominaya do Neapolu
Odejście Scotta McTominaya mocno poróżniło środowisku Manchesteru United. Dla jednej grupy był on zawodnikiem zbyt słabym technicznie jak na tak wielki klub. Drudzy widzieli w nim wojownika, który jako jeden z nielicznych potrafi poświęcić się dla drużyny.
Od początku 2023 roku Szkot znajduje się w rewelacyjnej formie i coraz bardziej wydaje się, że kibice Czerwonych Diabłów mogą za nim zatęsknić. W swoim ostatnim sezonie na Old Trafford zdobył dziesięć bramek we wszystkich rozgrywkach i został trzecim najlepszym strzelcem w klubie, po Rasmusie Hojlundzie oraz Bruno Fernandesie. We wcześniejszych latach 27-letni pomocnik spisywał się znacznie gorzej, przez co jego obecność w kadrze Manchesteru United budziła tak wiele wątpliwości.
Kiedy odchodził, pojawiło się wiele sceptycznych głosów, że klub pożałuje swojej decyzji. Jego odejściem nie byli zachwyceni Nemanja Matić, a także ówczesny szkoleniowiec Erik ten Hag.
– Mam mieszane uczucia, bo wolałbym go nie stracić. Ma Manchester United we krwi, więc cieszę się jego szczęściem, ale chciałem, aby pozostał w naszym zespole – wyjaśnił holenderski szkoleniowiec na jednej z konferencji prasowych.
Jego przyjście wywołało potężną falę entuzjazmu w Neapolu. Na lotnisku powitał go tłum kibiców, co mogło wzbudzić w nim spory szok, ponieważ w Anglii kibice w znacznie bardziej stonowany sposób okazują sympatię piłkarzom. Od pierwszego dnia widać, że Szkot traktuje pobyt we Włoszech przede wszystkim jako przygodę. Chodzi wyłącznie o aspekt pozaboiskowy i szeroko rozumianą radość z życia w cieplejszym i znacznie bardziej słonecznym kraju. Jeśli chodzi o kwestie piłkarskie, mówimy o absolutnym tytanie pracy i kimś, kto stanowi przykład dla innych.
– Moim marzeniem jest zdobycie scudetto z Napoli, chciałbym tutaj odnieść sukces. Jestem bardzo dumny z tego, że tu jestem, kiedy dowiedziałem się, że Napoli jest mną zainteresowane, poczułem w środku ogień. Kibice Azzurrich są szaleni i najlepsi, jakich kiedykolwiek widziałem. Nawet moi koledzy z drużyny i personel techniczny przyjęli mnie wyjątkowo. Fakt, że tak ceniony trener jak Antonio Conte naciskał na sprowadzenie mnie do swojego zespołu, dał mi dużo pewności siebie. Chce pokazać, że mogę mu wiele dać. Jest wymagający, co dla mnie jest cechą absolutnie pozytywną – powiedział Scott McTominay w rozmowie z mediami klubowymi Napoli.
🔵🏴 Scott McTominay, in Napoli welcomed by the fans. pic.twitter.com/nG2Otj6DGI
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) August 29, 2024
Forma życia
Cechy wolicjonalne McTominaya bardzo mocno cenił Jose Mourinho, który stwierdził, że innym piłkarzom brakuje jego pracowitości oraz nieustępliwości. Dokładnie tym samym charakteryzuje się po przejściu Napoli. W tym przypadku można zastosować nawet mocniejsze porównanie; szkocki pomocnik nadał Napoli nową twarz. Azzurri z zespołu nastawionego na posiadanie piłki stało się drużyną przede wszystkim biegającą na dużej intensywności, a także potrafiącą robić użytek ze szczelnej defensywy oraz kontrataku. Wymienione cechy pasują mocno do Antonio Conte, ale i Scotta McTominaya, który stał się żołnierzem włoskiego szkoleniowca. Zmiana stylu gry nie byłaby możliwa gdyby Piotr Zieliński nie został wymieniony na wychowanka Manchesteru United.
Dotychczasową pracę Antonio Conte najlepiej obrazuje tabela. Kilka miesięcy temu Partenopei zajęli haniebne dziesiąte miejsce w lidze, dziś po 12 kolejkach zasiadają na fotelu lidera. Mało kto spodziewał się tego, że nowy szkoleniowiec tak szybko poukłada te klocki. Mając na boisku McTominaya ma znacznie łatwiej. Szkot błyskawicznie zaskarbił sobie sympatię fanów, głównie dzięki zdobywanym bramkom, a także ogromnemu zaangażowaniu. Kibice już na początku jego przygody umieścili Szkota na jednej z flag, co w Anglii byłoby do pomyślenia. Bez jego trafień oraz asyst klub z południa Włoch zdobyłby cztery punkty mniej i obecnie plasowałby się na siódmym miejscu. Wygraną z Lecce, a także remis z Interem udało się przepchnąć głownie dzięki uporowi oraz determinacji reprezentanta Szkocji. Dziś nie ulega najmniejszej wątpliwości, że najlepszymi letnimi transferami podczas letniego okna transferowego są Romelu Lukaku oraz Scott McTominay.
W obecnym sezonie Szkot zdobył trzy bramki oraz zaliczył dwie asysty we wszystkich rozgrywkach. W Napoli od momentu debiutu w pierwszym składzie radzi sobie bardzo dobrze i nikt nie wyobraża sobie tego, aby miał oddać miejsce w pierwszej jedenastce. Historycznie Manchester United jest klubem z innej półki niż Napoli, niewykluczone jednak, że w tym przypadku pomocnik po przeprowadzce pozna smak zwycięstwa. Dziś wielu kibiców Czerwonych Diabłów życzy mu tego, aby sięgnął po mistrzostwo Włoch. Rozmawiając z wieloma kibicami tego klubu słychać żal, że postanowiono go sprzedać. Ostatnie miesiące pokazują, że takich głosów może być więcej.
McTominay batte Sommer e sblocca #InterNapoli 🔓 pic.twitter.com/b8XQNVNSBl
— Lega Serie A (@SerieA) November 11, 2024
Lider
Scott McTominay stał się najważniejszym piłkarzem w reprezentacji Szkocji. W meczu z Polską sprawił mnóstwo problemów naszym obrońcom. Zdobyta bramka to nie wszystko, ponieważ na tle naszych pomocników wyglądał niczym maratończyk na tle człowieka, który dopiero rozpoczyna przygodę z bieganiem. Patrząc na Gilmoura i McTominaya, są to piłkarze, jakich nie mamy w reprezentacji Polski. Gdyby Michał Probierz miał do dyspozycji tak intensywnie biegającego wojownika, łatwiej byłoby rywalizować z najlepszymi.
Co ciekawe, Scott McTominay potrzebował sporo czasu, aby dojrzeć piłkarsko i pokazywać obecną formę. Zadebiutował w reprezentacji narodowej w 2018 roku i strzelił 11 goli. Co ciekawe aż dziesięć z nich padło od marca 2023 roku. Widząc tę statystykę mamy prawo odczuwać niepokój przed meczem na Stadionie Narodowym.
Scotland fan with this lovely Scott McTominay flag at the Austria v France game in Düsseldorf pic.twitter.com/EtU5MOwWB1
— Max Merrill (@MaxMerrill_) June 17, 2024
Niecodzienna sytuacja
Brytyjczycy, a tym bardziej Szkoci na Półwyspie Apenińskim to niezwykle rzadko spotykane zjawisko. Śledząc historię włoskiego calcio łatwo zauważyć, że piłkarze z Wysp Brytyjskich najczęściej występowali w bogatych klubach z północy kraju, czyli w Juventusie oraz Milanie. Warto tu wspomnieć występy Johna Charlesa czy Liama Brady’ego w Juventusie (drugi z nich grał także w Interze). Rossoneri mieli w swoim składzie wybitnych brytyjskich napastników, jak Mark Hateley czy mistrz świata z 1966 roku Jimmy Greaves. Grał tam również Szkot Joe Jordan, który w latach 80. zdobył 20 bramek. Inter miał w swoim składzie znacznie mniej piłkarzy z tej części Europy, ponieważ preferował Latynosów.
Dziś w Milanie również występują Anglicy, tacy jak Tammy Abraham, Ruben Loftus-Cheek, jakiś czas temu grał tam David Beckham. Na północy kraju ich obecność stała się pewną rzadko spotykaną, ale jednak tradycją. W centralnej, a także południowej części kraju trudno natrafić na wielu piłkarzy z Wysp Brytyjskich. W Romie występowało tylko czterech Anglików i każdy z nich to przykład współczesny. W Lazio jedynym Anglikiem był słynny Paul Gascoigne. Z kolei w Napoli jedynym do tej pory Brytyjczykiem był Nathaniel Chalobach, który w latach 2015-16 rozegrał dziewięć meczów. Dziś znacznie więcej kibiców zna jego młodszego brata Trevoha, który niedawno występował w Chelsea. Rzym, a także Neapol jest absolutną pustynią, jeśli chodzi o piłkarzy z Wysp Brytyjskich. Przyczyną tego stanu rzeczy mogą być finanse, a także skrajnie odmienny krąg kulturowy.
Gilmour i McTominay trafili do zupełnie nieznanego środowiska i tworzą całkowicie nową historię. W dzisiejszej, nastawionej na kolektyw piłce, ciężka praca staje się na tyle pożądaną cechą, że nawet lubujące w sposób szczególny piłkarzy z Ameryki Południowej Napoli woli pozyskać pracowitego Szkota. Jeśli ich przygoda zakończy się powodzeniem, w przyszłości można spodziewać się większej liczby podobnych transferów.
WIĘCEJ PRZED MECZEM POLSKA – SZKOCJA:
- „Wystarczy psów dla wszystkich żółtków”. Gdy Szkocja wstydziła się za trenera
- Liga szkocka czuje na plecach oddech Ekstraklasy w rankingu UEFA. Wkrótce ją wyprzedzimy?
- Kadrowicze odpowiadają: bez komentarza. To jakich pytań się spodziewaliście?