Po blamażu reprezentacji Polski w wyjazdowym starciu z Portugalią (1:5) media społecznościowe obiegło nagranie, na którym Piotr Zieliński i Nicola Zalewski – z szerokimi uśmiechami na twarzach – cykają sobie fotki z Cristiano Ronaldo. Niektórzy kibice się na to oburzają, inni machają z lekceważeniem ręką. My zwróciliśmy jednak uwagę na coś bardziej niepokojącego – Zieliński zaczął podziwiać CR7 już w trakcie meczu.
Trochę to jednak siara, gdy kapitan Biało-Czerwonych obserwował z zaciekawieniem przeciwników wbijających nam piątego gola, zamiast – dajmy na to – spróbować ich powstrzymać. Szarpnąć, powalczyć. Po prostu ruszyć się z miejsca. No, chyba że Zielińskiemu to wszystko jedno, jak mocno nas Portugalczycy zbiją.
Ale jeśli tak, to nie powinien nigdy więcej zakładać kapitańskiej opaski w drużynie narodowej. Są granice żenady.
Tak broni kapitan polskie kadry
O co nam konkretnie chodzi?
Obejrzyjcie sobie akcję bramkową Portugalczyków na 5:0, ale skupiając uwagę na zachowaniu piłkarza z dyszką na plecach.
Zieliński nawet nie udaje, że zależy mu na powstrzymaniu Portugalczyków, nacierających na polską bramkę w poszukiwaniu piątego trafienia. Gdyby łaskawie ruszył cztery litery za Vitinhą (numer 23), być może udałoby mu się przynajmniej utrudnić dośrodkowanie, albo nawet zmusić Portugalczyka do innego rozwiązania akcji. No ale gdzie tam. 87. minuta na stadionowym zegarze, 0:4 w plecy.
Kto by się na tym etapie meczu dodatkowo przemęczał, skoro i tak już po herbacie?
Nasz kapitan wcielił się zatem w rolę widza. No i jak kapitalnie na tym wyszedł! Miał najlepszą miejscówkę na całym stadionie, by podziwiać wspaniałe trafienie Cristiano Ronaldo. Brakowało tylko, by przyłączył się do owacji portugalskiej publiczności, ale w ogóle zrobił słynne „siuuu!”.
Fotka z CR7
Na murawie pomocnik Interu zachował się jednak wstrzemięźliwie. Chwała mu za to!
Dopiero po meczu dopadł do Ronaldo wraz z Zalewskim.
Nicola Zalewski, Piotr Zieliński i Cristiano Ronaldo #PORPOL pic.twitter.com/7WNB5D4s3a
— Dominik Wardzichowski (@dwardzich22) November 15, 2024
Czy jest się o co oburzać? Cóż, nie ma co przesadzać, choć od razu przypomina się desperackie żebranie o koszulki Hiszpanów po oklepie 0:6, jaki reprezentacja Polski zebrała za kadencji Franciszka Smudy. No i mało to poważne, gdy piłkarz o statusie Zielińskiego – kapitan, blisko 100 meczów w narodowych barwach, duża kariera na arenie klubowej, wielokrotnie mierzył się już z Cristiano Ronaldo na boisku – zachowuje się w ten sposób po tak dotkliwej klęsce Biało-Czerwonych. No ale każdy odreagowuje niepowodzenie tak, jak mu pasuje. Sam Cristiano po zebraniu podobnych batów pewnie dostałby ataku furii lub histerii i nie odzywał się do nikogo przez trzy dni. Zieliński i Zalewski mają najwyraźniej inne podejście do tematu. Zostawmy to na boku, bo są ważniejsze problemy.
Na przykład to, że ekipa Michała Probierza w defensywie ponownie wypadła jak banda amatorów, a Piotr Zieliński nie tylko nie zrobił nic, by poderwać zespół w kryzysowym momencie, czego należałoby wymagać od piłkarza o jego dorobku, ale sam zgasł jako jeden z pierwszych w polskim zespole.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Najlepsi za kadencji Michała Probierza. A później rozbici i zagubieni
- Kulisy zamieszania ze Świderskim. Załamany team manager, piłkarze go bronią i pocieszają
- Brutalne lanie. Noty po portugalskiej lekcji futbolu
- Duch Marty Ostrowskiej wisi nad reprezentacją
- Probierz o sprawie ze Świderskim: Czynnik ludzki, trzeba umieć to zrozumieć
screen: TVP Sport / Sport.pl