Reklama

Pomógł w rejestracji Daniego Olmo. Teraz Flick nie widzi dla niego miejsca

Mikołaj Wawrzyniak

Opracowanie:Mikołaj Wawrzyniak

16 listopada 2024, 22:48 • 2 min czytania 0 komentarzy

Nie tak dawno hiszpańskie media donosiły, że kontuzjowany od początku sezonu Adreas Christensen nie musi obawiać się o swoją przyszłość w ekipie Barcelony. Jak donosi dziennikarz Relevo, Matteo Moretto, sytuacja uległa diametralnej zmianie. Duńczyk jest na wylocie z klubu, a przeprowadzka ma nastąpić w styczniu lub czerwcu.

Pomógł w rejestracji Daniego Olmo. Teraz Flick nie widzi dla niego miejsca

Christensen trafił do Dumy Katalonii w lipcu 2022 roku z londyńskiej Chelsea. Przez ponad dwa lata gry uzbierał 75 występów dla Barcelony, w których strzelił cztery gole i zaliczył trzy asysty, będąc pewnym punktem swojej drużyny.

W obecnym sezonie ma na swoim koncie tylko jedno spotkanie ligowe z Valencią. Potem Duńczyk wypadł z gry jeszcze w sierpniu ze względu na uraz ścięgna Achillesa. Do pełni sił najprawdopodobniej wróci dopiero w styczniu.

Borykająca się z problemami finansowymi Barcelona mogła „dzięki” jego kontuzji zarejestrować swój letni nabytek, Daniego Olmo.

Mimo swojej sytuacji zdrowotnej, hiszpańskie media donosiły, że Christensen nie musi obawiać się o swoją przyszłość w Blaugranie. Na początku października zapewniano, że wygasająca w czerwcu 2026 roku umowa Duńczyka zostanie przedłużona.

Reklama

Minął zaledwie miesiąc, a jak podaje Matteo Moretto, 28-latek znalazł się na wylocie z klubu. Trener Hansi Flick nie widzi dla niego miejsca w składzie i piłkarz będzie zmuszony poszukać sobie nowego pracodawcy. Jego transferu należy spodziewać się już w styczniu bądź czerwcu przyszłego roku.

Duma Katalonii znajduje się na fotelu lidera La Ligi. Po przerwie na kadrę podopieczni Hansiego Flicka zmierzą się na wyjeździe z Celtą Vigo.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Reklama

Złośliwi powiedzą, że to brak talentu uniemożliwił mu występy na piłkarskich salonach. Rzekomo zbyt często sprawdzała się słynna opinia kibica Podbeskidzia, by „grać na Wawrzyniaka, bo jest cienki”. On pozostaje jednak przy tezie, że Wawrzyniak w polskiej piłce może być tylko jeden i nie śmiał odbierać tego zaszczytnego miana Panu Jakubowi. Kibicowsko najbliżej mu do Lecha Poznań, ale jest koneserem całej naszej kochanej Ekstraklasy do tego stopnia, że potrafi odróżnić Bergiera od Bejgera. Od czasów trenera Rijkaarda lubi napawać się grą Barcelony, choć z nią bywało różnie. W wolnych chwilach często sięga po kryminały, zwłaszcza niestraszny mu Mróz.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...