Raz to jeszcze przypadek. Za drugim razem można mieć już jakieś podejrzenia. Po trzecim spóźnieniu należy z całą stanowczością stwierdzić, że Jules Kounde ma spory problem z punktualnością. Reprezentant Francji został już trzykrotnie ukarany przez trenującego Barcelonę Hansiego Flicka właśnie z powodu spóźnialstwa.
Hiszpański dziennik „AS” wylicza dziś bocznemu obrońcy Dumy Katalonii kolejne przewinienia względem czasu i trenera. Do pierwszego incydentu z udziałem Kounde miało dojść już w okresie przygotowawczym, kiedy Barcelona szykowała się do meczu towarzyskiego. Francuz przyszedł na przedmeczową odprawę cztery minuty po czasie i usłyszał tylko krótkie:
– Dziś nie zaczynasz w pierwszym składzie.
Wtedy wydawało się, że to tylko sposób trenera Flicka na wypracowanie sobie posłuchu w drużynie ze stolicy Katalonii, ale kolejne wydarzenia pokazały, że jest trochę inaczej.
Kounde nie wyszedł w pierwszym składzie na mecz z Deportivo Alaves, co było dla wszystkich sporym zaskoczeniem. Francuz zameldował się na boisku dopiero w drugiej połowie spotkania, bo po raz kolejny spóźnił się na zbiórkę. Tym razem miał być o 13:30, a pojawił się w sali dwie minuty później.
Koundé acapara todos los castigos https://t.co/VvD9QrnZq4 vía @diarioas
— Javi Miguel Club (@fansjavimiguel) November 15, 2024
Do trzech razy sztu… może jednak nie
Dziennik „AS” ustalił, że piłkarzowi nie wystarczyły dwa ostrzeżenia. Nadal nie nauczył się on punktualności, przez co po raz trzeci Hansi Flick ukarał go w ten sam sposób – Kounde zaczął mecz derbowy z Espanyolem na ławce rezerwowych. Wydawało się, że tym razem to może jakaś forma rotowania składem i grającemu w każdym spotkaniu Francuzowi przydałby się odpoczynek, ale dziennikarz Javier Miguel twierdzi inaczej. Zgodnie z jego informacjami Flick miał przekazać Kounde jednoznaczną wiadomość:
– Kiedy mówię 13:30, nie jest to ani 13:29, ani 13:31.
Wszystko dlatego, że tym razem obrońca Blaugrany przybył na odprawę z zaledwie minutowym opóźnieniem. Jak pisze Miguel, Kounde jest jak na razie jedynym ukaranym w ten sposób przez Flicka piłkarzem, a w szatni popularne są ostatnio zakłady, w których zawodnicy Barcelony obstawiają, kto tym razem padnie ofiarą żelaznych zasad niemieckiego szkoleniowca.
Kurs na Julesa Kounde nie jest raczej zbyt wysoki…
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Probierz w księgarni i Młynarczyk na autobusie. Reportaż z Porto
- Taras Romanczuk: Sprawę z Marczukiem pokazano specjalnie. Chciano złamać Jagiellonię
- Od Mourinho do Amorima. Tak Portugalia szkoli trenerów
Fot. Newspix