Z Portugalią i Szkocją zagramy bez Roberta Lewandowskiego, ale… nie ma to większego znaczenia. I tak nie umiemy wykorzystać boiskowej obecności napastnika Barcelony. Od początku Euro 2024 Lewandowski w meczach reprezentacji nie oddał żadnego (!!!) celnego uderzenia z otwartej gry. Od początku roku – zaledwie trzy (jedno z Ukrainą, dwa z Estonią). 21 listopada będziemy obchodzić rocznicę ostatniej bramki Lewandowskiego dla Polski z otwartej gry. Jedynej w całej kadencji Michała Probierza.
Brak Lewandowskiego w kadrze? Brzmi to tragicznie, lecz… tylko brzmi. W praktyce od dawna gramy już bez Lewandowskiego. Bo co za znaczenie ma, czy na środku boiska do górnych piłek będzie skakał on czy Adam Buksa?
I nie, nie jest to żadne umniejszanie snajperowi Barcelony. To najwybitniejszy piłkarz w historii naszej kadry. Jeden z najlepszych napastników w historii całego futbolu. Maszyna, goleador, piłkarz elitarny.
Tylko od kilku już lat kompletnie niewykorzystywany w polskiej reprezentacji.
Ostatni strzał z gry jeszcze przed Euro 2024
Lewandowski to napastnik, egzekutor. Nie mylić z piłkarzem, któremu po prostu trzeba dostarczyć piłkę w pole karne, który tylko czeka, by dołożyć nogę i strzelić gola. Nie. Lewandowski to wspaniały zawodnik, który swoim zachowaniem, inteligencją boiskową zyskuje przestrzeń, myli obrońców, świetnie funkcjonuje w ataku pozycyjnym, całkiem nieźle w kontrataku. Tysiąckrotnie udowodnił to w klubach, czy w momentach, w których kadra funkcjonowała jak należy. Ale mimo wszystko najlepiej czuje się w polu karnym. To tam drużyna ma z niego największy pożytek. Jeśli zespół nie potrafi przeprowadzić akcji w taki sposób, by finalnie piłka trafiła w szesnastkę, innymi słowy: bez dobrze funkcjonującej drużyny, jest na boisku bezradny. Tak jak bezradny jest w reprezentacji, właściwie już od początku kadencji Czesława Michniewicza.
Przeciwko silniejszym rywalom ta bezradność jest szczególnie widoczna. Ostatni celny strzał z otwartej gry Lewandowski oddał jeszcze… przed Euro 2024. Z Austrią, Francją, Szkocją, Portugalią, dwukrotnie Chorwacją – ten licznik łącznie wskazuje okrągłe zero.
By znaleźć ostatnie celne uderzenie „Lewego” z gry, trzeba cofnąć się do 87. minuty towarzyskiego meczu z Ukrainą. Poza tym? Dwa celne strzały z Estonią. I to tyle, jeśli chodzi o bilans na 2024 rok.
Podkreślmy to jeszcze raz – Lewandowski w dziesięciu tegorocznych spotkaniach reprezentacji oddał łącznie trzy uderzenia z otwartej gry. Nie strzelił w ten sposób żadnego gola, a jedyne dwa trafienia do bramki, to uderzenia z rzutów karnych. To skandaliczny brak wykorzystania najlepszego piłkarza w naszej historii.
21 listopada minie dokładnie rok, odkąd Lewandowski zdobył ostatnią bramkę z otwartej gry. Wówczas, po dograniu Zalewskiego, strzelił w nic nieznaczącym sparingu z Łotwą. To jedyny gol naszego kapitana z gry pod wodzą Michała Probierza.
Wcześniej, bez rzutów karnych strzelał tylko Wyspom Owczym i Mołdawii – 138. i 150. drużynie z rankingu FIFA. Aby znaleźć bramkę „Lewego” z gry przeciwko silniejszemu rywalowi, musimy cofnąć się do… mundialu 2022 i gola z Arabią Saudyjską. Gola, który padł po bezpośrednim przejęciu piłki przez Lewandowskiego od saudyjskiego obrońcy.
Wcześniejszy gol z gry, wypracowany przez drużynę – to niemal początek przygody Michniewicza i czerwcowy mecz z Belgią w Lidze Narodów. Przegrany 1:6, ale wynik Polacy otworzyli po całkiem składnej akcji. Od tamtego czasu, już przez ponad dwa i pół roku Lewandowski nie może liczyć na zespół, jeśli chodzi o kreowanie okazji bramkowych.
Sporadyczna obecność w polu karnym
Spójrzmy na to zresztą po kolei. Z Chorwacją Lewandowski wszedł na krótko z ławki, ale przeciwko Portugalii na PGE Narodowym grał pełne 90 minut. Efekt? Żadnego strzału, jeden kontakt z piłką w polu karnym, w dodatku gdzieś z boku szesnastki. Trudno coś wyczarować, kiedy Lewandowski wykorzystywany jest głównie we wznawianiu gry od środka boiska.
Mapa kontaktów z piłką Roberta Lewandowskiego w meczu z Portugalią
Gorzej, że nie jest to odosobniony przypadek. Mapy kontaktów z piłką „Lewego” wyglądają podobnie przeciwko niemal każdemu silnemu rywalowi. Jeśli odejmiemy ze statystyk rzuty karne, zobaczymy następujące liczby:
- Z Chorwacją w Osijeku – 5 kontaktów z piłką w polu karnym, 0 strzałów celnych, 3 strzały niecelne, 1 strzał zablokowany,
- Ze Szkocją w Glasgow – 1 kontakt z piłką w polu karnym, 1 niecelny strzał z dystansu,
- Z Francją na Euro – 2 kontakty z piłką w polu karnym, 4 niecelne strzały (w tym 2 z dystansu),
- Z Austrią na Euro – bez kontaktu z piłką w polu karnym, bez strzału,
- Z Walią na Euro – 2 kontakty z piłką w polu karnym, 2 niecelne strzały.
Ale to też nie tak, że to coś nowego. U Fernando Santosa potrafiło wyglądać to następująco:
- Z Albanią w Tiranie – 1 kontakt w polu karnym, 1 zablokowany strzał z dystansu,
- Z Czechami w Pradze – 4 kontakty w polu karnym, 1 strzał celny, 2 strzały zablokowane (oba z dystansu).
A u Czesława Michniewicza:
- Z Argentyną na mundialu – 1 kontakt w polu karnym, 0 strzałów.
- Z Meksykiem na mundialu – 2 kontakty w polu karnym, 1 strzał niecelny,
- Z Holandią w Warszawie – 1 kontakt w polu karnym, 0 strzałów.
- Z Belgią w Warszawie – 4 kontakty w polu karnym, 1 strzał zablokowany (z dystansu),
- Z Belgią w Brukseli – 4 kontakty w polu karnym, 1 strzał celny, zakończony golem.
Nie korzystamy z obecności Lewandowskiego
Umówmy się – to, że funkcjonując w takich warunkach, Lewandowski zdołał zdobyć pod wodzą trzech ostatnich selekcjonerów dziesięć bramek, i tak trzeba uznać za jakiś sukces. Nawet jeśli połowa z nich to gole z rzutów karnych.
Goli z otwartej gry, w 28 spotkaniach, strzelił w tym czasie zaledwie pięć. Z Belgią, Arabią Saudyjską, Wyspami Owczymi, Mołdawią i Łotwą.
Fakt, że Lewandowski w ostatnich latach jest sprowadzany do roli piłkarza walczącego o górne piłki w środku boiska, przebywającego głównie kilkadziesiąt metrów od bramki rywala, jest ogromną porażką reprezentacji Polski. W takich warunkach naprawdę nie ma znaczenia, czy na boisku przebywa Lewandowski, Buksa, Świderski, czy Piątek. Jeśli nie umiemy wykorzystać atutów Roberta Lewandowskiego, jego obecność na boisku, niestety, staje się jałowa.
Potwierdzają to zresztą wyniki – za kadencji trzech ostatnich selekcjonerów, z Lewandowskim na boisku zdobywamy średnio 1,46 pkt na mecz, bez niego – dokładnie 1,5 pkt/m.
Bo tak naprawdę, co to za różnica, komu piłka głównie lata nad głową?
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Trwa casting w reprezentacji Polski. I ty możesz dostać powołanie
- Szczęśliwa siódemka kapitana Zielińskiego? Z Portugalią zagramy po raz piętnasty
- Drągowski w kadrze? Kuriozum. Drągowski w pierwszym składzie? To byłby skandal
- Powołania na Portugalię i Szkocję. Są debiutanci z Ekstraklasy
Fot. FotoPyk/Newspix