Od ośmiu lat nie zdarzyło się, żeby Legia Warszawa straciła pięć bramek w oficjalnym meczu. W niedzielę „piątkę” stołecznej drużynie zaaplikował Lech Poznań.
Na stadionie przy ul. Bułgarskiej obejrzeliśmy dziś prawdziwy „koncert” w wykonaniu zawodników Nielsa Frederiksena. Błyszczał Antoni Kozubal, świetny był Afonso Sousa, na wyróżnienie zasługują też Mikael Ishak czy Ali Gholizadeh.
Jak zauważył na „X” oficjalny profil Ekstraklasy, Legia ostatni raz dała sobie wbić pięć goli w meczu Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund, który odbył się w 2016 roku. Stojący wówczas między słupkami Radosław Cierzniak dał się pokonać aż… ośmiokrotnie. Wojskowi odpowiedzieli wówczas „zaledwie” czterema trafieniami.
Poprzedni raz, gdy Legia Warszawa straciła co najmniej 5 goli w oficjalnym meczu:
4:8 vs Borussia Dortmund (22 listopada 2016, Liga Mistrzów UEFA)#LPOLEG 5:2 pic.twitter.com/IzttCXcr70
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) November 10, 2024
A kiedy ostatni raz Legia Warszawa straciła pięć bramek w spotkaniu ligowym? Otóż w sezonie 1986/1987.
Jak ostatni raz Legia dostała pięć goli w Ekstraklasie, to w meczu grał… Wojciech Jagoda
Tak, ten Wojciech Jagoda.#LPOLEG pic.twitter.com/twj8eEoU6Q— AbsurDB (@DbAbsur) November 10, 2024
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Niepokonana Legia kończy pod kołami Kolejorza. Wielkie show Lecha!
- Ile Antoni Kozubal da kadrze? „Jest jak Lobotka, świetnie może się dogadać z Zielińskim”
- Sindre Tjelmeland. Nowy ulubieniec kibiców Lecha. Ktoś więcej niż asystent
- Przemiana Afonso Sousy. Od wyśmiewanego flopa do najlepszego pomocnika w lidze
Fot. FotoPyK