Reklama

Potężna u siebie, słabiutka na wyjeździe. Abstrakcyjne statystyki Pogoni

AbsurDB

Autor:AbsurDB

08 listopada 2024, 11:34 • 9 min czytania 9 komentarzy

Zbliżamy się powoli do półmetka sezonu, a Pogoń wygrała wszystkie mecze u siebie, za to na wyjeździe zdobyła zaledwie punkt. Trudno o lepszy przykład drużyny własnego boiska. Jakie zespoły przed nimi w ligowym sezonie były prawdziwymi potęgami w meczach domowych, a na wyjazdach przeistaczały się w kandydata do spadku?

Potężna u siebie, słabiutka na wyjeździe. Abstrakcyjne statystyki Pogoni

Oczywiście, prawie wszystkie kluby zdobywają więcej punktów u siebie niż na wyjeździe, ale wyniki Pogoni to ewenement. W tabeli meczów wyjazdowych jest ostatnia z punktem, a w tabeli meczów domowych jest liderem z kompletem zwycięstw. Sprawdźmy, jakie drużyny w historii Ekstraklasy grały o klasę lepiej u siebie niż poza domem.

Bez porażki u siebie, bez zwycięstwa na wyjeździe

W 1952 roku rozgrywki ligowe przeprowadzono w specyficzny sposób. Nie rozpoczęły się wczesną wiosną, jak każde poprzednie, a dopiero w sierpniu, i potrwały zaledwie do listopada. Przyczyną były przygotowania reprezentacji do występu na igrzyskach olimpijskich w Helsinkach. W pierwszej połowie roku kadra przygotowywała się do tego turnieju poza swoimi macierzystymi klubami. Z tego względu, by nie wypaczyć wyniku rozgrywek o mistrzostwo Polski, wiosną zagrano jedynie o Puchar Zlotu Młodych Przodowników, który zdobył Wawel Kraków. Jesienią natomiast rozegrano skrócone rozgrywki Ekstraklasy. Odbyło się zaledwie dziesięć kolejek w dwóch grupach. Zwycięzca ligi z poprzedniego sezonu – Wisła – zaczęła od wygranej 3:0 z ŁKS-em.

Pozostałe cztery mecze przy Reymonta wygrała jedną bramką: 2:1 z Górnikiem Radlin i Legią oraz 1:0 z Polonią Bytom i Wawelem. Gdyby Biała Gwiazda zbliżyła się do tych rezultatów w meczach wyjazdowych, śmiało mogłaby myśleć o zdobyciu mistrzostwa. Tymczasem zajęła dopiero drugie miejsce w grupie ze względu na wyniki poza domem. Przegrała 0:2 na boisku Polonii Bytom, 0:3 na Łazienkowskiej, 0:3 z ŁKS-em oraz zremisowała z Wawelem, a także w Radlinie.

Wisła wygrała zatem wszystkie domowe mecze i żadnego na wyjeździe! Co ciekawe, identycznym wyczynem popisał się w tym samym sezonie jej derbowy rywal – Cracovia, która u siebie zanotowała cztery wygrane i remis, a na wyjeździe przegrała trzykrotnie i dwa razy podzieliła się punktami. Był to jednak sezon wyjątkowy, bo skrócony. W pełnych rozgrywkach takie zdarzenie miało miejsce tylko raz.

Reklama

Zagłębie Sosnowiec w 1957 roku było drużyną niezwykle kompromisową. Zremisowało aż dziesięć z dwudziestu dwóch spotkań. Dołożyło do tego pięć domowych zwycięstw oraz siedem wyjazdowych porażek. Poza tym ani razu nie przegrało na Stadionie Ludowym i nie wygrało żadnego spotkania poza nim. Ówczesne Zagłębie z dzisiejszą Pogonią łączy także to, że grało na nowo otwartym obiekcie nad Brynicą. Szczecinianie także grają na nowym obiekcie dopiero od dwóch lat. Sosnowiczanie w końcówce lat pięćdziesiątych ciągle byli drużyną przede wszystkim własnego boiska. W latach 1956-58 na 33 rozegrane spotkania wyjazdowe wygrali… tylko raz – w Zabrzu.

To jedyny przypadek drużyny niepokonanej u siebie i nieumiejącej wygrać na wyjeździe w całym pełnym, a nie skróconym sezonie Ekstraklasy. Pogoń Szczecin ma szansę być druga, ale kontynuacja jej serii aż do końca sezonu wydaje się bardzo mało prawdopodobna.

Historyczne drużyny własnego boiska

Interesujące były także wyniki Pogoni Lwów w 1936 roku. U siebie wygrali wszystkie mecze poza remisem z mistrzowskim Ruchem, a na wyjeździe przegrali wszystko poza zwycięskim meczem z ostatnią Legią, która wtedy jedyny raz w historii spadła z ligi. Lwowiacy zanotowali wtedy rekordową różnicę (2,44 punktu) między średnią punktów na mecz u siebie (2,78) i na wyjeździe (0,33) w historii pełnych sezonów polskiej ligi. Biorę przy tym pod uwagę kalkulację trzech punktów za wygraną, by wyniki były porównywalne z obecnymi. W przypadku tegorocznej Pogoni Szczecin różnica wynosi aż 2,86 punktu. Będzie bardzo trudno utrzymać ją na tak wysokim poziomie do końca sezonu, ale już dziś można powiedzieć, że szczecinianie idą w ślady swojej imienniczki z terenów dzisiejszej Ukrainy. Warto przypomnieć, że oba kluby łączą nie tylko barwy i nazwa. W latach pięćdziesiątych trenerem Portowców był przedwojenny zawodnik Pogoni Lwów – Mieczysław Matyas, starszy brat słynnego Michała.

Poza wymienionymi przypadkami tylko trzy zespoły zdobywały przeciętnie o ponad dwa punkty więcej w meczu domowym niż na wyjazdach. W 1935 roku Warta wygrała  dziewięć meczów na stadionie przy ulicy Rolnej, a zremisowała tylko z ŁKS-em. Na wyjeździe wygrała zaś tylko z autsajderem ligi – Polonią Warszawa. W sezonie 1980/81 Szombierki po zdobyciu rok wcześniej tytułu wygrały wszystkie mecze domowe poza remisami z mistrzowskim Widzewem i z Zagłębiem Sosnowiec.

Poza Bytomiem klub przegrał większość meczów, wygrywając tylko na… Widzewie oraz z ostatnią Odrą Opole. Rok wcześniej Wisła wygrała wszystko na Reymonta z wyjątkiem remisu ze Stalą Mielec i porażki z Legią, a na wyjeździe poległa aż dziesięć razy, a zwyciężyła tylko z Widzewem i Odrą – dokładnie tak samo jak rok później Szombierki. Gdyby zastosować dzisiejsze zasady punktacji, zarówno Szombierki, jak i Wisła zdobyłyby wówczas u siebie o 31 punktów więcej, niż wywalczyły poza domem, co jest rekordem Ekstraklasy.

Wyraźnie widać, że historie klubów, które wygrywały wszystko lub prawie wszystko u siebie, by z wielkimi obawami jechać na wyjazdy, na których notorycznie gubiły punkty, to domena przede wszystkim odległych w czasie sezonów, a czasem wręcz piłkarskiej prehistorii. Atut własnego boiska w czasach wyższych standardów podróży, reguł utrzymania murawy i standaryzacji wymiarów boiska stopniowo traci na znaczeniu. Dlatego w ostatnich latach historie takie zdarzają się znacznie rzadziej. Wśród 25 przypadków sezonów z największą przewagą średniej punktowej w domu nad średnią wyjazdową nie ma żadnego, który zdarzyłby się po upadku PRL-u. Jakie są zatem warte zapamiętania historie z czasów bliższych teraźniejszym?

Reklama

Przykłady z niedawnych sezonów

W sezonie 1999/2000 Zagłębie w Lubinie wygrało 11 z 15 meczów, remisując z Ruchem z Chorzowa i Radzionkowa, z Amiką oraz przegrywając z Legią mimo prowadzenia 2:0 po godzinie gry. Wyniki te dawałyby drużynie Mirosława Jabłońskiego szansę gry w pucharach, gdyby nie rezultaty na wyjeździe, gdzie Miedziowi zdobyli siedem punktów, wygrywając tylko z Ruchem Chorzów. Podobnie wyglądała wówczas gra Cidrów. Ruch Radzionków wygrał wtedy dziesięć z piętnastu meczów domowych, a na wyjeździe zwyciężył tylko w Płocku.

Największą różnicę w wynikach domowych i wyjazdowych w sezonie rozgrywanym w XXI wieku zanotowała Korona Kielce. Dwanaście lat temu na własnym boisku miała drugi najlepszy wynik w lidze, po dominującej wtedy Legii. Zdobyła 31 punktów w 15 meczach, co zazwyczaj pozwala myśleć o medalach mistrzostw Polski. Tymczasem wyniki poza Kielcami spowodowały, że klubowi groził spadek. Leszkowi Ojrzyńskiemu nie udało się tam wygrać ani jednego spotkania, a Scyzory strzeliły zaledwie osiem goli.

Rok wcześniej podobną rolę pełnił w Ekstraklasie inny klub o żółto-czerwonych barwach. U siebie Jagiellonia wygrała dziesięć z piętnastu spotkań, a poza Białymstokiem była dostarczycielem punktów. Wygrała tylko z Lechią po golu w 85. minucie Rasiaka, który po sezonie przeniósł się do Gdańska. Także w 2009 roku Jaga mimo niezłych rezultatów w domu nie zdołała ani razu wygrać na wyjeździe.

Spośród 120 przypadków, gdy klub grał najlepiej u siebie w stosunku do wyników na wyjeździe, żaden nie zdarzył się w ciągu ostatnich 10 lat! Najbardziej skrajny rezultat w tym okresie to Śląsk Wrocław w sezonie 2017/18. Twierdza Wrocław padła tylko dwukrotnie na osiemnaście spotkań: w jesiennych meczach z Wisłą i Arką. Oznaczało to trzeci najlepszy bilans domowy w lidze, ale Wojskowi przez wyniki wyjazdowe nie walczyli wtedy o puchary, tylko… w strefie spadkowej. Wygrali jedynie w Niecieczy oraz na zakończenie sezonu w meczu o nic w Gdyni. Sezon wcześniej Wisła miała przy Reymonta czwarty najlepszy bilans w Ekstraklasie, by w meczach wyjazdowych spisywać się lepiej tylko od Korony Kielce.

W czasach po pandemii Lechia straciła szanse na medal trzy lata temu przez grę na wyjeździe, gdzie wygrała tylko czterokrotnie. Ze stadionu na Letnicy komplet punktów wywiozła wtedy tylko Jagiellonia, a gdańszczanie mieli najlepszy bilans domowy w całej lidze.

Jeżeli nie patrzeć na pojedyncze sezony, a na łączne wyniki poszczególnych klubów w całej historii Ekstraklasy, to najwięcej punktów ponadprzeciętnie dobre występy na własnym stadionie tradycyjnie przynosiły ŁKS-owi, Szombierkom i właśnie Pogoni, a także Zawiszy i Odrze Opole. Wygląda zatem na to, że daleka podróż do Szczecina zawsze odbijała się w pewien sposób na formie przyjezdnych zawodników. Niestety działa do także w drugą stronę – długie podróże odbijają się na wynikach piłkarzy Pogoni w meczach wyjazdowych.

Kto nie lubi grać u siebie?

Ciekawie jest także na drugim biegunie. Cracovia u siebie zdobyła jedenaście punktów w siedmiu spotkaniach (1,57 na mecz), a z wyjazdów przywiozła 18 oczek (2,57 na mecz). Wygrać nie zdołała tylko w Radomiu. Gdyby utrzymała do końca sezonu średnią o punkt wyższą w meczach poza domem niż u siebie, byłoby to rekordem wszech czasów Ekstraklasy.

Dotąd najbardziej gra u siebie przeszkadzała Lechowi w sezonie 2012/13. Na wyjazdach Kolejorz wygrał wtedy 12 z 15 spotkań, przegrywając tylko z Legią i Lechią. Była to druga najlepsza średnia punktów na mecz wyjazdowy w historii ligi, po pamiętnym Widzewie z sezonu 1995/96, który jako jedyny nie przegrał poza domem ani razu. Lech zdobył wówczas na wyjazdach aż osiem punktów więcej od warszawiaków. Przegrał jednak mistrzostwo z kretesem, bo nie potrafił rozstrzygnąć na swoją korzyść nawet połowy spotkań przy Bułgarskiej, tracąc w nich ponad dwukrotnie więcej goli (15) niż na wyjeździe (7). Jego średnia punktów na mecz w Poznaniu (1,6) była prawie punkt niższa od średniej poza domem (2,5). Taka różnica to rekord w historii Ekstraklasy.

Sytuacja, gdy klub zdobywa więcej punktów na wyjeździe niż u siebie, nie jest niczym nowym w Ekstraklasie, szczególnie w ostatnich latach. Zdarzyło się to 71 razy, z czego większość w XXI wieku. Co ciekawe – w latach 1976 – 2002 dokonał tego tylko Widzew w 1994 roku. Dla porównania w samym tylko sezonie 2022/23 lepiej poza domem niż u siebie spisało się aż siedem ekip: Warta, Górnik, Piast, Lech, Widzew, Radomiak i Zagłębie Lubin.

Wspomniany Lech sprzed dwunastu lat wywalczył na wyjazdach aż o trzynaście punktów więcej niż u siebie, ale nieźle wypada też Zagłębie Lubin sprzed dwóch sezonów, które wygrało dwa razy tyle meczów poza domem (osiem), co w Lubinie (cztery) zdobywając tam o jedenaście oczek więcej. Pasy wywalczyły w trwających rozgrywkach o siedem punktów więcej poza Krakowem i przy odrobinie wysiłku mogą znaleźć się wysoko w historycznej klasyfikacji zespołów, które najbardziej nie lubią grać u siebie.

Pierwsza weryfikacja już w weekend. Pogoń gra w piątek z Radomiakiem o 20:30. Cracovia o 14:45 w sobotę z GKS-em Katowice. Co ważne, oba kluby grają u siebie.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
2
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Ekstraklasa

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
2
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

9 komentarzy

Loading...